Poszłam na koncert w piżamie!
Poszłam na koncert. Nieuczesana, nieumalowana, w szlafrok odziana. Wokół mnie tańczyły pandy i skrzaty. Widziałam nagie torsy i bujałam się w rytmie techno. Każdy powiedział „cześć!”, tłum przyjaźnie krzyczał, w tle ktoś uprawiał miłość. I nie, nie była to wizja na nielegalnej substancji, a mój pierwszy w życiu wirtualny koncert. I na pewno nie ostatni.