21 stycznia 2022

Nauczę ich świata cyfrowego! To mój prezent na dzień babci i dziadka

est to, że ona nie chce uczyć się nowych rzeczy. Tęskni za starym światem, za kontaktem twarzą w twarz. Winę za izolację zrzuca na nowoczesne narzędzia, których nienawidzi.

– Moja babcia ma komórkę, która działa jak czołg – martwi się moja przyjaciółka Zuzia. – Mówi, że taka jej wystarczy, bo chce tylko odbierać połączenia i dzwonić do przyjaciół, którzy jeszcze żyją. A ja myślę, że przydałoby jej się więcej umiejętności technicznych. Mogłaby odbierać SMS-y, płacić komórką w sklepie, grać w rozwojowe gry komputerowe (takie jak Gradys), pogadać na czacie. Nie potrafię jej przekonać, że gdyby umiała więcej, jej życie byłoby o wiele ciekawsze. Może na dzień babci i dziadka znów spróbuję to zrobić?

Babcia Zuzi wprowadzała ją w świat baśni i radości życia. Zawsze miała dla niej czas na rozmowę i wsparcie. Jednak, mimo że ma tylko 66 lat, odcięła się od cyfrowego świata. Rzadko zagląda do internetu, bo uważa, że karmi ją złymi informacjami, a to wprowadza w kiepski nastrój. Raz w tygodniu odbierze e-maila, bo może „ktoś napisał”. Ale jak ma do niej ktoś pisać, skoro sama do nikogo raczej już nie pisze? Telefon komórkowy ma od wnuczki. To jeden z pierwszych, jakie pojawiły się na rynku.

Na dzień babci i dziadka – kurs nowego świata

– Dopóki działa, nie chcę nowego – mówi babcia. Jest za tym, by nie wyrzucać starego do śmietnika, bo to grzech, gdy dzieci w Afryce głodują. – Co złego w tym, by ulepszyć ten stary telefon, zamiast co dwa lata kupować nowy? – pyta babcia spod grubych okularów. Woli czytać książki, zaległości sprzed lat. W sklepie płaci raczej gotówką, którą raz w tygodniu wybiera z okienka bankowego, tak aby wystarczyła jej na tygodniowe utrzymanie. Nie ufa kartom płatniczym. Można je zgubić, więc lepiej nie nosić do sklepu. Kartę wprawdzie posiada, ale używa tylko wtedy, gdy wnuczka zamówi jej pizzę do domu. Dzieje się tak, gdy babcia jest chora albo zmęczona i nie ma siły na gotowanie. Babcia płaci kurierowi kartą. Napiwek – 2 złote – wręcza w formie gotówkowej. Sama nie zamawia pizzy na telefon. Nie wie, gdzie szukać w internecie – tłumaczy. A tak naprawdę? – Nie chce jej się – mówi wnuczka. – Ma wtedy pretekst, żeby do mnie zadzwonić i poprosić o przysługę.

W ten sposób babcia Zuzi zabiega o kontakt. Na nowoczesne technologie jest wkurzona. Bo zabrały ludziom ludzi – podsumowuje.

– Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że babcia jest cyfrowo wykluczona – przyznaje Zuzia. – Najgorsze jednak jest to, że ona nie chce uczyć się nowych rzeczy. Tęskni za starym światem, za kontaktem twarzą w twarz. Winę za izolację zrzuca na nowoczesne narzędzia, których nienawidzi.

Jednak gdy Zuzia przygląda się babci bliżej i porozmawia z nią od serca, dostrzega, że problem nie leży w nienawiści do nowoczesnych technologii. Babcia ma przecież rozrusznik serca, ogląda telewizję, słucha ciekawych audycji radiowych, podnieca ją wiadomość, że lekarze uratowali ludzkie życie przeszczepiając człowiekowi serce świni. Problem babci leży zupełnie gdzie indziej. Słowem – czuje się potwornie samotna. Dziadek zmarł trzy lata temu, przyjaciele albo wyjechali za granicę, albo zmarli. Niektórzy zajmują się wnukami i nie mają czasu na odwiedziny. Babcia więc odnosi często wrażenie, że zdobycie nowych umiejętności, nie stanie się przyczyną poprawy jej życia i losu, bo nic dobrego, nowego i świeżego już jej z pewnością nie czeka.

Czyżby?

Masz więcej czasu? Ucz się technologii

Badania pokazują, że coraz więcej starszych ludzi myśli zupełnie odwrotnie. Średnia życia się wydłuża. Statystycznie kobiety w Polsce żyją 82 lata, a mężczyźni 74. I to właśnie dzięki rozwojowi nowoczesnych technologii, a co za tym idzie, medycyna może znacznie więcej. Niewykluczone, że za kilka lat xenoboty będą czyściły nasze organizmy ze starych i chorych komórek. Przeszczepianie narządów, nowoczesne leki i terapie ratujące człowieka, który doświadcza chorób cywilizacyjnych to też kwestia czasu. Pozostaje pytanie, co zrobić z czasem nam podarowanym? Jak żyć, skoro możemy już chodzić i jeździć po świecie dłużej niż nasi przodkowie? Czy nie lepiej radośniej i w większym komforcie?

Tak, ale na moich zasadach – odpowie wielu pokroju babci Zuzi. Niech ludzie, a nie roboty zapukają do drzwi, niech telewizja serwuje więcej mądrych treści, a dzieci i wnuki niech nie okazują zniecierpliwienia, gdy babcia czy dziadek pytają je o to, jak sobie poradzić z nowym narzędziem. To ostatnie jest szczególnie ważne. Okazuje się, że starsi ludzie bardzo przyjaźnie podchodzą do nowinek, jeśli ktoś ma cierpliwość, aby wytłumaczyć im, jak to działa. Lecz najważniejsze jest jeszcze co innego. Starszaki „wchodzą w nowe” pod warunkiem, że dostrzegą jego użyteczność. Komunikator internetowy? Tak, bo można pogadać z przyjacielem za granicą albo z wnukami. Komórka z dostępem do internetu? Tak, jeśli dziadkowie prowadzą aktywny tryb życia i chcą być dostępni poza domem. Płacenie komórką? Owszem, jeśli babcia bardziej boi się kradzieży „na wnuczka” niż zgubienia komórki lub karty.

To wszystko łatwo wytłumaczyć starszej osobie. Jedynym warunkiem jest cierpliwość i dobra wola osób bliskich. Niech pierwszy więc rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie stracił cierpliwości wobec seniora z własnej rodziny. Komentarze typu: „Babcia zamulasz, jesteś wykluczona technologicznie, dla ciebie już nie ma nadziei, szkoda czasu, żeby ci tłumaczyć, bo i tak nie zapamiętasz albo że twoje pokolenie nigdy się w tym nie połapie” – seniorzy odbierają bardzo osobiście. Najczęściej zamykają się w sobie, odmawiają współpracy przy kolejnych objaśnieniach, reagują złością, stają się jeszcze bardziej wykluczeni. I samotni.

A mogliby skorzystać

Babciu, dziadku, to korzyść dla was

Jak świetnie może zadziałać kontrolowane uczestnictwo w świecie wirtualnym, wiemy choćby z relacji seniorów, którzy poprzez granie w internetowe gry komputerowe odmienili swoje życie. Nie dość, że mają zajęcie i rozrywkę, bo np. budują wirtualną farmę zwierząt, sadzą warzywa i zbierają plony, to poznają nowych ludzi, z którymi spotykają się później w realu. Z takich spotkań rodzą się nowe przyjaźnie, a nawet małżeństwa. Senior pod względem zdolności do przeżywania głębokich uczuć nie różni się niczym od młodych ludzi. Musi jednak dostać na to szansę. Albo sam ją sobie stworzy, albo poprosi o pomoc, albo ta pomoc do niego przyjdzie. Oczywiście mówimy tu o sytuacji starszaków, którzy są sprawni intelektualnie. Nie mają zaburzeń otępiennych i zdolni są do koncentracji. Zresztą, na to ostatnie też może zaradzić nowa technologia. W tym roku ma się pojawić na rynku gra komputerowa dla seniorów, którzy będą dzięki niej ćwiczyć nie tylko swoją pamięć, ale ogólną kondycję psychiczną. 

A co z seniorem, który nie ma najbliższej rodziny, a chciałby jednak korzystać z technologicznych udogodnień? Tu naprzeciw wyjść mogą kluby seniora i uniwersytety trzeciego wieku. Część z nich oferuje starszakom specjalne kursy obsługi komputerów, tabletów, smartfonów i nowoczesnych sprzętów służących poprawie ich życia. Problem jedynie w tym, że takich klubów jest za mało, prawie wcale nie ma ich w najmniejszych miejscowościach. Senior jest więc skazany sam na siebie. Choć dobra wiadomość jest taka, że w opanowaniu nowoczesnych technologii może pomóc…nowoczesna technologia.

Niech dzień babci i dziadka będzie codziennie. Dzięki technologii

A oto przykład seniorki, sąsiadki, która zaskoczyła mnie niedawno swoją kreatywnością. Bardzo chciała założyć konto na Twitterze i Facebooku. Pomyślała, że skoro od kilku lat i tak siedzi sama w domu, bo nie bardzo ma się z kim spotykać, zrobi jakiś ruch, żeby poprawić swoje samopoczucie. Pani Basia przeżyła – jak to ujęła – cudowną przemianę, po tym, jak obejrzała francuski film „Nietykalni” (reż. Olivier Nakache Éric Toledano). Bohater, milioner na wózku inwalidzkim, który wrażliwe na dotyk miał tylko płatki uszu, egzystował dzięki nowoczesnej medycynie. Oddychał i trwał, lecz żyć zaczął dopiero wtedy, gdy poznał przyjaciela. Stał się nim ciemnoskóry pielęgniarz z przedmieść Paryża. Obaj przeszli przemianę. Nadali wartość swoim życiom. A wcześniej?

Milioner był wykluczony życiowo, bo uwierzył, że nie ma dla niego nadziei, a jego opiekun, bo pochodził z biednej rodziny – tak to zobaczyła pani Basia. Zadała sobie pytanie: dlaczego ja czuję się wykluczona? Ma dwie nogi i ręce, nie stuknęła jej jeszcze siedemdziesiątka, kiedyś była aktywną nauczycielką. Co się z nią stało, że tak się zapuściła? I odpowiedziała sobie na to pytanie w sposób, który ją jeszcze bardziej zastanowił. Nie chciało jej się chcieć.

Po filmie, który poleciła jej wnuczka, uznała: jak nie teraz, to kiedy? Otworzyła laptopa (prezent od wnuków na 65. urodziny), weszła w google i krok po kroku, wpisując hasła typu: jak założyć konto na Facebooku, jak zamieścić dłuższy post na Twitterze, itd., załatwiła wszystko w dwa wieczory. Efekty śmiałości zaskoczyły ją samą. W ciągu miesiąca zgromadziła paczkę przyjaciół, z którą spotyka się w realu. Wymieniają się plotkami, dyskutują o filmach, przeczytanych książkach i tym, co stanowi dla nich wartość.

Bądź jak pani Basia

Na szczęście samouczki internetowe są dość proste. Senior nie musi się obawiać, że będzie miał do czynienia z klasycznym ignotum per ignotius, w którym tłumaczenie czegoś niezrozumiałego odnosi się do czegoś, co jest jeszcze bardziej niezrozumiałe. Bez obaw. Radość pani Basi z powodu nauczenia się mediów społecznościowych, jest dowodem, że każdy przeciętny starszak poradzi sobie bez problemu z rozumieniem instrukcji w internecie, która pozwoli mu założyć konto. A co później?

– Wszyscy z naszej paczki jesteśmy zaszczepieni, więc nie boimy się spotykać w knajpach w czasie pandemii – mówi pani Basia. – Tak naprawdę życie, jakie wiodłam przed tym, zanim zdecydowałam się wejść w gogle i założyć konto na FB, mogłoby się skończyć w każdej chwili i nie miałabym żalu. Teraz już byłoby mi żal. Zwłaszcza że umawiamy się na pierwszą wspólną podróż na Wyspy Kanaryjskie.

Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon