Przez ostatnie lata aktywiści związani z prawami człowieka alarmowali, że w Chinach łamane są prawa człowieka. Represje wobec Ujgurów to jednak nie tylko niszczenie ich kultury czy dziedzictwa, nie tylko obozy pracy przymusowej, ale także traktowanie tych społeczności jak królików doświadczalnych. Do grona aktywistów dołączyli specjaliści od nowych technologii, którzy mówiąc wprost, że zdobycze technologii używane przez chińskie władze służą niszczeniu tej mniejszości etnicznej. Przewodniczący XI Jinping musi sięgać po różne narzędzia, aby skuteczne zarządzać tak dużym krajem.
Kilka dni temu pojawił się kolejny sygnał o wykorzystywaniu Ujgurów do usprawniania technologii rozpoznawania twarzy i emocji za pomocą AI – sztucznej inteligencji. Anonimowy chiński inżynier pracujący przy tym projekcie przekazał wprost, jak ten proceder dokładnie działa.
Ujgurzy w Chinach na celowniku partii
Ujgurzy to grupa etniczna pochodzenia tureckiego. Jedna z 55 mniejszości oficjalnie uznawanych w Chińskiej Republice Ludowej. Zamieszkują oni Ujgurski Autonomiczny Region Xinjiang-Ujgur. Samo słowo „ujgur” pochodzi od starotureckiego słowa „Uyγur”, co dosłownie oznacza „zjednoczeni”. Owych „zjednoczonych” w Chinach żyje niemal 13 milionów (inne źródła podają 10 lub 11 milionów). Ich liczbę kwestionuje m.in. chiński rząd, ponieważ nie chce, aby Ujgurzy byli uznawani byli za większość w autonomicznym regionie. Żyje tam również ponad 1,5 mln Kazachów i przedstawicieli innych ludów turkijskich, którzy dzielą straszny los swoich sąsiadów.
Zobacz również:
Dziecko w sieci. YouTuberzy, Instamodelki i TikTokowe gwiazdeczki
Zapłacił za milion, dostał 200 tysięcy! Rozmowa z Zuzą Ledworowską
eBay wprowadza zakaz „porno” na swoich aukcjach
O co toczy się walka? Xinjiang to obszar o powierzchni niemal 1,7 mln km kwadratowych. To niemal jedna piąta Chin. Od wieków mieszkańcy regionu prowadzili nieustanną walkę zarówno z kolejnymi dynastiami chińskimi, Kuomintangiem jak i komunistami Mao. Szybki wzrost liczby ludności w XX wieku spowodował, że Chińczycy zaczęli obawiać się przewagi, także tej kulturowej, Ujgurów w regionie. Są to bowiem muzułmanie, wyznający islam sunnicki a dodatkowo utożsamiający się bardziej z Turkami niż Chińczykami. Chiny bojąc się zbrojnego powstania Ujgurów, na fali antyterrorystycznych działań na całym świecie postanowili raz na zawsze pozbyć się problemu byłych koczowników i ograniczają ich prawa. A także, co nie jest wcale bez znaczenia, chcą zabezpieczyć złoża ropy i gazu, które znajdują się w okolicy.
Cyfrowy nomada. Wersja chińska
Warto dodać, że Ujgurzy stanowili jeszcze na początku XXI wieku ponad połowę mieszkańców regionu, dziś trudno to realnie ocenić. Przynajmniej milion z nich zostało zamkniętych w obozach pracy. Tak przynajmniej twierdzi ONZ na podstawie danych pozyskiwanych nieoficjalną drogą. Chiny zaprzeczają jakimkolwiek obozom, wskazują na ośrodki szkolenia lub reedukacji. Wydaje się, że wersja chińska nie brzmi wcale bardziej pozytywnie.
Należy też pamiętać, że Ujgurzy to dziś niemal darmowa siła robocza, choć pewnie niewolnicza byłoby tu lepszym określeniem. Nie wiadomo niestety ilu Ujgurów „znalazło pracę” w fabrykach na terenie całych Chin. Wiadome jest, że właśnie z centrów reedukacji tam właśnie trafiają. Jak twierdzi UE, istnieje szereg wiarygodnych sprawozdań dotyczących przymusowej pracy Ujgurów w łańcuchach produkcyjnych w sektorze odzieżowym, technologicznym i motoryzacyjnym.
Sprawozdanie think tanku Australian Strategic Policy Institute z marca 2020 r., potwierdza, że zidentyfikowano 27 fabryk w dziewięciu chińskich prowincjach, które wykorzystują siłę roboczą co najmniej 80 000 Ujgurów przeniesionych z Sinciangu w latach 2017–2019. Co ciekawe fabryki te dostarczają towary co najmniej 82 globalnych marek. Są to m.in. marki europejskie, dobrze znane z naszych sklepów.
Po co chińskim algorytmom twarze Ujgurów?
Standardowe represje wobec narodu ujgurskiego to jedno. Chińczycy oskarżani są także o pewne praktyki, które mają technologiczny wymiar represji. Na fali rewolucji w USA wiązanej z technologią analizy twarzy, z Państwa Środka dochodziły pierwsze wzmianki, że Chiny również rozwijają podobne algorytmy. Nie byłoby w tym nic dziwnego. Azjatyckie państwa jak Singapur, Malezja czy choćby Japonia wykorzystywały analizę twarzy w sklepach stacjonarnych, czy na lotniskach.
Miało to na celu zapobieżenie kradzieżom, tudzież wychwytywanie niebezpiecznych osób z tłumu. Stosowano to m.in. czy walce z pandemią COVID-19. Co ważne Chińczycy analizę twarzy AI zaczęli testować między innymi w tracie manifestacji np. w Hongkongu. To właśnie z tego okresu pochodzą m.in. maski, chustki czy nawet całe hełmy, które miały zapobiegać rozpoznaniu manifestantów przez kamery rządowe.
Człowiek zniewolony w służbie technologii Chin?
Pozostaje pytanie, skąd ta skuteczność technologii i czy wykorzystanie ich wyłącznie na manifestacjach będzie ostatnim krokiem i ostatnim słowem władz Chińskiej Republiki Ludowej.
Kilka dni temu BBC w swoim programie „Panorama” poinformowała, że system kamer wykorzystujący sztuczną inteligencję i rozpoznawanie twarzy do ujawniania stanów emocji został przetestowany na Ujgurach w Xinjiangu. Chiny oczywiście zaprzeczyły tym oskarżeniom.
Prawdę o testach na Ujgurach przekazał pod rygorem zachowania anonimowości jeden z inżynierów opracowujących oprogramowanie dla chińskiego rządu. Przesłał on BBC także pięć zdjęć zatrzymanych ujgurskich więźniów, na których, jak twierdzi, został przetestowany system rozpoznawania emocji. Co więcej, poinformował, że sam zainstalował takie systemy na komisariatach policji na terenie prowincji. Jak można przeczytać w artykule BBC, chińska ambasada w Londynie nie odniosła się do tych rewelacji, zapewniając tylko, że prawa narodów w Chinach są respektowane.
Chiny: Rozpoznawanie twarzy 2.0
Jednocześnie Chińczycy nie zaprzeczają istnieniu centrów reedukacji czy też centrów szkoleniowych. Potwierdzają również wprost, że region jest monitorowany, także za pomocą rozwiązań technologicznych w celu zapobieżenie atakom terrorystycznym. O testach nic nie wiadomo, ale z opowieści inżyniera wyłania się ponury obraz. W artykule BBC można przeczytać opis tychże testów. Ujgurów traktuje się jak króliki doświadczalne. „Ochotników” przypina się do foteli za pomocą kajdanek, a następnie system sztucznej inteligencji analizuje ich zachowanie i stan umysłu, na podstawie wielu danych: kształtu i mimiki twarzy, a nawet porów skóry.

Można tylko sobie wyobrazić, jak czuje się więzień przytroczony do fotela i poddawany różnym badaniom testom. Być może właśnie takie informacje i obrazy, uzyskane w skrajnych sytuacjach potrzebne są chińskim władzom. Otrzymane w ten sposób dane chińskie służby mają przechowywać i analizować za pomocą algorytmów SI. Między innymi po to, aby usprawnić działanie systemu. Jeśli przebadają odpowiednią liczbę próbek osób narodowości ujgurskiej, kamery łatwiej wychwycą potencjalnych podejrzanych. Czy system jest skuteczny? Tej wiedzy raczej szybko nie zdobędziemy.
Analiza twarzy przez AI to nie koniec. Chiny mają inne pomysły
Jak twierdzi Unia Europejska, sytuacja Ujgurów i Kazachów cały czas się pogarsza, zwłaszcza od momentu rozpoczęcia przez rząd Chin kampanii pod hasłem „mocne uderzenie przeciwko brutalnemu terroryzmowi” w 2014 r. Poza wyrazami oburzenia czy współczucia Parlament Europejski 17 grudnia 2020 r. wydał rezolucję w sprawie pracy przymusowej i sytuacji Ujgurów w Regionie Autonomicznym Xinjiang-Ujgur. To w niej padają podstawowe zarzuty wobec Chińczyków.
PE wskazuje, że wobec Ujgurów i innych głównie muzułmańskich mniejszości etnicznych w Regionie Autonomicznym Sinciang-Ujgur stosuje się arbitralne zatrzymania, tortury, jawne ograniczenia praktyk religijnych i kultury oraz system nadzoru cyfrowego. Jest to system tak wszechobecny, że monitorowany jest każdy aspekt życia codziennego – za pomocą kamer do rozpoznawania twarzy, skanerów telefonów komórkowych, nielegalnego gromadzenia na wielką skalę, agregowania i przetwarzania danych osobowych i szeroko zakrojonej oraz natrętnej obecności policji. Chinom zarzuca się, że dzięki wykorzystaniu sieci kamer, a także policji i wojska, stworzona została zintegrowana wspólna platforma operacyjna. Jest ona powszechnie stosowana przez policję do śledzenia podejrzanych osób na podstawie codziennego, zgodnego z prawem i nieagresywnego zachowania.
Chiny pokazują jak może wyglądać rewolucja technologiczna
Według Darrena Bylera z University of Colorado, cytowanego przez BBC, Ujgurzy rutynowo muszą dostarczać próbki DNA lokalnym urzędnikom, przechodzić cyfrowe skany, a większość z nich musi pobrać rządową aplikację telefoniczną, która gromadzi dane, w tym listy kontaktów i wiadomości tekstowe. Na domach umieszcza się kody QR, aby władzy wiedziały, kto może się w nich znajdować, a kto nie. Tym samym życie Ujgurów jest sprowadza się do dostarczania danych Chińczykom.
Dane generują się z kamer, telefonów komórkowych i informacji posiadanych przez policję. Następnie łączy się je w Zintegrowane Platformy Połączonych Operacji (ang. Integrated Joint Operations Platform). Choć wygląda to jak jakiś chory pomysł z serialu science fiction, to dzieje się to naprawdę. I to na ogromną skalę. Dodatkowo o współpracę z rządem przy tworzeniu tego systemu oskarżane są największe chińskie firmy. W tym te działające na rynku europejskim m.in. Huawei. Co ciekawe, jeśli Ujgurom mało było do tej pory inwigilacji i prześladowań, to „z pomocą” przyszła jeszcze chińska przeglądarka. Oprogramowanie umieszczone w Alibaba.com pozwalało identyfikować na obrazach i filmach twarze Ujgurów, o czym pisał m.in. NY Times.
Chiny bezwiednie pokazują nam przyszłość?
Czy tak właśnie wyobrażaliśmy sobie cyfrową rewolucję? Czy te technologiczne kajdany, które na Zachodzie próbuje wprowadzać się jako innowacje i uproszczenie życia w rzeczywistości wyglądają tak, jak na chińskim obrazku z Sinciangu? Być może różnica pomiędzy nami a Ujgurami jest tylko taka, że na razie godzimy się z totalną inwigilacją, a oni nie mieli wyboru?
Cyfrowy nomada to według definicji z Wikipedii określenie osoby wędrującej, która wymienia się informacjami i porozumiewa się z innymi bez ruszania się z miejsca, korzystając z narzędzi takich jak telefonia komórkowa i internet. To także osoba, która może pracować wszędzie i z każdego miejsca, dzięki wyżej wymienionym zasobom. Najwyraźniej Chińczycy stworzyli nową, prześmiewczą i radykalnie groźną definicję tego wyrażenia.
Jakieś dowody Panie redaktorze?
https://www.bbc.com/news/technology-55634388
Okropne!
Nasz świat jest momentami nie do zniesienia.
Czy można się dziwić, że Elon wolałby mieszkać na Marsie?