19 listopada 2021

Metawersum, czyli utopia możliwa

Temat metawersum trafił pod strzechy. O nowym wspaniałym świecie Marka Zuckerberga dyskutują już nie tylko osoby zainteresowane mediami i technologią. Ostatnio znajomy zapytał mnie – czy w metawersum będziemy cierpieć?

Temat metawersum trafił pod strzechy. O nowym wspaniałym świecie Marka Zuckerberga dyskutują już nie tylko osoby zainteresowane mediami i technologią. Ostatnio znajomy zapytał mnie – czy w metawersum będziemy cierpieć?

Pytanie wcale nie jest bez sensu. Znajomy cytując m.in. tekst z Homodigital o metawersum i słynny wywiad założyciela Facebooka dla The Verge argumentował, że „jeśli istotą nowego Internetu będzie bycie w nim, to można zakładać, że zmieni to nasze potrzeby, pragnienia i doznania”. W wywiadzie Zuckerberg mówił wprost, że o metawersum można myśleć jak o „ucieleśnionym Internecie, w którym zamiast tylko oglądać treści – jesteś w nim”.

Czy to będzie trochę jak Simsy, tyle że tym Simsem będę ja? – zapytała znajoma przysłuchująca się rozmowie.

W jej pytaniu – którego podstawą, jak się dowiedziałem, była także lektura książki „Ready Player One” Ernesta Cline’a – chodzi o kwestię możliwie głębokiego zanurzenia w cyfrowym świecie. Tym, którzy nie mieli okazji zapoznać się z publikacją Cline’a przypomnę, że w tej powieści ludzie są zmuszeni do przeżywania dużej części swojego życia w wirtualnym świecie należącym do korporacji. Każdy jest tak mocno „osadzony” w metawersum ( w książce nazwanym OASIS), że kompletnie zaniedbują prawdziwy świat. W wirtualnym świecie chodzą do szkoły, pracują i płacą podatki, ale także spotykają się ze znajomymi, kochają. Ale czy cierpią?

Witaj metawersum, żegnaj smutku

Przecież technologia może sprawić, że usuniemy cierpienie raz na zawsze z naszego życia. Wystarczy interfejs mózg-maszyna i odpowiednie stymulowanie mózgu, by wpływać na emocje człowieka.

Zresztą to żadna nowość – pracę nad sprawną i szybką kontrolą emocji za pomocą technologii trwają od dawna. Tematem zajmują się zarówno technologiczni celebryci z Elonem Muskiem na czele, jak i poważni badacze (np.: Woon-Hong Yeo z Georgia Institute of Technology).

Na tym etapie wciąż mowa o dosyć prymitywnych rozwiązaniach, ale biorąc pod uwagę ciągły, lawinowy rozwój technologii można przypuszczać, że innowacja do realnego kontrolowania emocjami powstanie. Bo dlaczego miałaby nie powstać?

Śledząc dotychczasowy rozwój technologii i rosnącą potęgę kapitalizmu inwigilacji, wszystko w tę stronę zmierza. Jak zauważyła w rozmowie z Wirtualną Polską, Zuzanna Skalska, analityczka trendów „jesteśmy śmierdzącymi, patentowanymi leniami […] szukamy urządzenia, które zrobi za nas wszystko. Nie uczymy się języków, bo aplikacje tłumaczą za nas. Nie uczymy się historii, bo mamy Wikipedię. Nic nie zapamiętujemy, bo smartfony pamiętają za nas”.

Oddaliśmy wolność w zamian za wygodę. Dlatego pytanie, czy zgodzimy się, żeby technologia zarządzała naszymi emocjami – gdy ewidentnie sami mamy problem z ich kontrolowaniem –  jest pytaniem retorycznym.

Technologia wyleczy się z nałogu

Projekt taki jak metawersum może być idealną okazją, by pożegnać czysto ludzkie, zawodne i niewystarczające zarządzanie emocjami. I oddać je w ręce technologii. Czysto logiczne argumenty są po stronie technologicznych entuzjastów. To człowiek i jego marna kondycja psychiczna jest przyczyną wielu dramatów. W afekcie zabija człowiek, nie maszyna. To człowiekiem, a nie robotem kierują zgubne namiętności czy nałogi.

Próbujesz rzucić palenie, ale ci nie wychodzi? Dla tych, którzy nie mogą sobie z tym poradzić – a tych nadal jest więcej niż tych, którym się udaje – rozwiązaniem dzisiaj też jest technologia. Dziś pierwszym etapem zmiany są podgrzewacze tytoniu i inne zastępniki papierosów, ale to podgrzewacze są najlepiej przebadane medycznie. I widać, że taka technologia może radykalnie ograniczyć szkodliwość nałogu. Rozmiłowani w technologiach Japończycy przekonują zresztą, że ryzyko zachorowania na raka jest 10-krotnie niższe u tego palacza, który z papierosa przeszedł na podgrzewacz tytoniu niż u tego, który dalej raczy się dymem z klasyka. W przyszłości być może twoja potrzeba palenia też będzie możliwa do wyrugowania przez technologię. W końcu nałóg siedzi w mózgu. Może wystarczy wyłączyć jakiś pstryczek?

To samo z pijaństwem? Technologiczna kontrola trzeźwości będzie dużo skuteczniejsza niż najlepsza wszywka. Skoro wiemy, który układ w mózgu jest pobudzany przez alkohol, będziemy mogli tym pobudzeniem sterować. Bez kropli szkodliwego trunku.

Mark Zuckerberg wie o nas wszystko. Dzięki  danym, które mu udostępniamy, ma świadomość, jak bardzo polegamy technologii. Jak bardzo jesteśmy od nich zależni – sam przekonałem się o tym ostatnio, gdy próbowałem wytrzymać bez smartfonu ledwie tydzień. Dlatego też Metawersum ma być odpowiedzią na to, czego naprawdę potrzebujemy.

Metawersum, czyli głębiej, lepiej, bezpiecznej

Metawersum będzie umożliwiało doświadczanie świata głębiej i z pozoru bezpiecznej. Marzyłeś o karierze pilota? Teraz będzie mógł sterować samolotem, a precyzyjnie stworzona wirtualna rzeczywistość odda perfekcyjnie nie tylko wygląd maszyny, ale także pogodę i inne okoliczności lotu. Tak by ten lot bez fizycznego lotu dostarczył ci najlepszych doświadczeń.

Nowy wspaniały Internet od Zuckerberga to nie tylko szansa na lot bez licencji pilota, ale także szansa na zagranie meczu życia z ulubionym piłkarzem. Popularna gra FIFA 2025 w metawersum mogłaby umożliwiać rozgrywkę wirtualną z maksymalnym poczuciem uczestniczenia na boisku. Oczywiście przykłady można by mnożyć, bo tak jak Internet stworzył miliony, jeśli nie miliardy, możliwości i umożliwił realizację niesamowitych pomysłów, takie bajeczne wrota otwiera jego następca.

W dużej mierze powstanie i wdrożenie metawersum ma być realizacją technocenu, epoki, którą filozof Peter Sloterdijk nazywa też epoką pełnej integracji człowieka i technologii.

Utopia czy ucieczka?

Oczywiście nie brakuje głosów, że metawersum to pieśń naprawdę dalekiej przyszłości, przejaw chorej wizji Zuckerberga  albo zwyczajna ucieczka do przodu. O tym, że cała idea Meta to próba wyjścia z trudnej sytuacji ekonomiczno-politycznej przekonywał na naszych łamach Tomasz Jurczak. W tekście „Pudrowanie cyfrowego trupa” pisał, że projekt nowej nowego, dystopijnego świata cyfrowego ma przykryć aferę „Facebook papers”. W opinii Jurczaka metawersum może być też próbą uwolnienia się od politycznych nacisków, a co za tym idzie próbą pozbycia się odpowiedzialności.

Idea metawersum pozwala sobie wyobrazić świat bez ułomności, omylności i niedoskonałości ludzkiej. Skoro już dawno przegraliśmy wojnę o doskonałość i perfekcję z maszynami, to dlaczego nie pójść za ciosem i oddać technologii resztkę życia?

Byłby to wyśniony scenariusz dla technologicznych gigantów. Właściciele spółek z Doliny Krzemowej liczyłyby zyski… sami ciesząc się niezależnością od technologii. Czy kogoś dziwi, że tuzy świata technologii posyłają swoje dzieci do szkół takich jak AdAstra, gdzie do 10 roku życia w ogóle nie używa się technologii? Znane powiedzenie mówi, że je nie kiełbasy, ten kto w masarni pracuje. Z technologiami może być podobnie.

Głupi bunt

Powstanie jednej globalnej i uniwersalnej przestrzeni wirtualnej, gdzie realne i wirtualne stało się nieodróżnialne, byłoby zwieńczeniem starań kapitalizmu. Czy ten chytry pan się powiedzie?

Owszem, dziś jesteśmy „idiotami i narkomanami technologicznymi”, ale przecież w naturze człowieka leży bunt i głupota. To wciąż nas różni od idealnie skrojonych robotów. Gdy ktoś mnie pyta, kiedy sztuczna inteligencja osiągnie poziom człowieka, to z żartem odpowiadam, że w momencie, gdy zacznie mieć kaca. Trudno sobie wyobrazić, by robot wpadał na pomysł demolowania samego siebie (bo czym innym jest upijanie się do nieprzytomności) albo oddawał się zgubnym nałogom. Być może zwycięży w nas potrzeba robienia głupot, potrzeba buntu i …chęć cierpienia. Bo wtedy czujemy, że żyjemy.

Idealne życie jest w końcu nie do zniesienia!

Tagi:
Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon