Podczas gdy część świata zachwyca się koncertem awatarów ABBY w Londynie, druga część pyta o ludzką zdolność do pogodzenia się ze stratą ukochanych osób. I o nasze bezpieczeństwo w wirtualnym świecie, którego uczestnicy mogą nas wykorzystać. Również seksualnie. Internet zmienia się w formę, jakiej nie znaliśmy.
ABBA miała już nigdy nie wystąpić na scenie. Po rozwiązaniu w 1982 roku, zespół odrzucił nawet ofertę miliarda dolarów za zagranie 100 koncertów na przełomie tysiącleci. Nowa technologia sprawiła, że zmienili zdanie. Aby stworzyć spektakl, mocno już dojrzali członkowie zespołu występowali przez pięć tygodni w specjalnych kombinezonach do przechwytywania ruchu, a 160 kamer skanowało ich ruchy ciała i mimikę twarzy. Tak powstały punkty odniesienia dla setek animatorów i artystów od efektów wizualnych do stworzenia awatarów zespołu z okresu jego świetności.
Nazywane „ABBA-tarsami” postacie nie są hologramami 3D. Producenci uważali, że jakiekolwiek pokazy hologramów nie odniosłyby sukcesu, bo nie zainteresowałyby fanów. Postacie członków ABBY pojawiają się na ogromnym ekranie ze światłami i efektami specjalnymi, które zacierają granice między elementami cyfrowymi a realnym światem sali koncertowej.
Widzowie nie mieli odnieść wrażenia, że obejrzeli spektakl, ale że przeżyli prawdziwe, wielkie emocje. I tak się stało. Ci, którzy obejrzeli, oniemieli z zachwytu.
Czytaj także:
Przyjaźń w czasach zarazy… i cyfrowego obłędu
Co na Tinderze robi twoja mama?
ABBA znów stała się żywa
Pokaz, który odbył się na specjalnie wybudowanej arenie we wschodnim Londynie, będzie prezentowany do grudnia 2022 roku. Później scenę można przetransportować w inne miejsce na świecie, jeśli jakikolwiek inny kraj tego zapragnie.
– Możliwość bycia na scenie i występu przez godzinę lub dwie, jednocześnie będąc w domu, spacerując z psem lub robiąc carbonarę? Tak to się wszystko zaczęło. To nas zaintrygowało – powiedział w zeszłym roku BBC Benny Andersson. – I wizja stworzenia czegoś spektakularnego, czego nikt wcześniej nie widział – dodał Bjorn Ulvaeus. Wszyscy członkowie ABBY są przekonani, że po ich show pojawią się kolejni artyści, którzy będą chcieli zrobić coś podobnego „póki jeszcze żyją”. „
– Włożyliśmy nasze dusze w awatary — mówi Björn jako ambasador zespołu w wielu wywiadach.
ABBA odtworzyła swoje koncerty z lat 70. w kombinezonach sensorycznych w swoim studiu w Sztokholmie. Czaszki nie zmieniają się wraz z wiekiem, można więc z nich wyliczyć życie młodszych wersji siebie. W ten sposób ABBA stała się wieczna.
Warto przypomnieć, że podobne symulacje koncertów istniały już wcześniej. W Londynie, u Madame Tussauds, David Bowie stał na miniaturowej scenie jako figura woskowa i śpiewał „Space Oddity”. Elvis nie żył już od 20 lat, gdy w towarzystwie ocalałych członków swojego dawnego zespołu śpiewał z ekranu w hal widowiskowych. Pierwszy cyfrowy klon pojawił się na festiwalu Coachella w 2012 r. w postaci wskrzeszonego gangsta rapera Tupaca. 10 lat temu śpiewający i tańczący hologram, który zrobił David Cameron, reżyser filmów „Avatar”, był sensacyjnym zjawiskiem. Podobnie jak Michael Jackson, Amy Winehouse i Roy Orbison, którzy występują zbudowani z kodów binarnych.
Internet XXI wiek
– I to mnie niepokoi – mówi Sylwia, której rok temu zmarł mąż.
– Kiedy oglądałam koncert awatarów ABBY, silnie poczułam, czym jest życie iluzją. Po śmierci mojego Marka, wiele myślałam o tym, że chciałabym jeszcze doświadczyć jego istnienia. Co by było, gdyby był awatarem i dawał mi wszystko to, co emocjonalnie dostawałam od niego za jego życia? Ale przecież to nie byłby prawdziwy on. A ja utknęłabym w procesie żałoby na zawsze. Nigdy bym się z tego nie otrząsnęła, nigdy nie ułożyła sobie życia, nie zaakceptowała bólu utraty. Przypuszczam, że stałabym się paranoiczką – wyjaśnia.
Czy dopuszczalne jest więc wykorzystywanie i zniekształcanie głosów zmarłych, wskrzeszanie zmarłych na podstawie ich danych i zmuszanie ich do życia wiecznego? Takie pytania coraz częściej pojawiają się wśród obserwatorów nowoczesnych technologii. Czy możemy pozwolić sobie na „niewolnictwo duchów w awatarach”? Muzycy ABBY jeszcze żyją, więc sami są odpowiedzialni za swoją nieśmiertelność.
Björn w jednym z wywiadów na temat obecnej ABBAmanii mówił, że „widząc swoje młodsze ja i wiedząc, że może ono żyć wiecznie, ponieważ nie jest zrobione z krwi i kości, ale z zer i jedynek, zyskuje się niezbędny dystans do tego młodszego ja i do samego siebie”.
Zmarłych obcowanie
Ale co ze zmarłymi, którzy nie są już w stanie zadecydować o swoich dawnych postaciach?
– W przypadku gwiazd, muzyków, aktorów, to może być ciekawe, bo to są ludzie, którzy tworzą iluzje, często już za życia stają się mitami – mówi Kamil, który zmaga się z żałobą po zmarłym przyjacielu.
– Nie wyobrażam sobie jednak, aby świat awatarów dotyczył naszych krewnych, przyjaciół, partnerów życiowych. Odarłoby nas to z uczuciowości wyższej. Czułbym się podobnie jak z dmuchaną lalką, która tylko wygląda, ale nie może dla mnie nic zrobić, a i ja jej nie uszczęśliwię. Miałbym poczucie jakiegoś obrzydliwego kłamstwa, które wciska mi postać podobna do kogoś, kto kiedyś był mi bliski. Jeśli ludzie dopuszczą do tego i nowe pokolenia nie będą miały nic przeciwko zamykaniu dusz w awatarach, będzie to upadek ludzkości. Rządzić będą nami już tylko nowoczesne maszyny. I ktoś, kto będzie sprytny, złośliwy i interesowny, na pewno wykorzysta je przeciwko drugiemu człowiekowi. Znajdzie sposób – wyznaje.
Molestowanie na ekranie
Niewykluczone, że wówczas świat awatarów wymknąłby się spod ludzkiej kontroli. Ostatnio doświadczyła tego badaczka, która weszła do metawersum, aby zbadać zachowania użytkowników platformy społecznościowej Horizon World firmy Meta. Jednak w ciągu godziny od założenia zestawu słuchawkowego Oculus do wirtualnej rzeczywistości (VR), została zgwałcona w wirtualnej przestrzeni.
Mimo że zdarzenie miało miejsce w rzeczywistości wirtualnej, badaczka była „zdezorientowana”. Zauważyła, że jej kontroler wibrował, gdy awatary mężczyzn ją dotykały. Powodowało to fizyczne odczucia, które odzwierciedlały to, czego doświadczała w sieci.
Według raportu SumOfUs, czterech innych użytkowników twierdziło ostatnio, że ich awatary były napastowane seksualnie lub molestowane w Horizon World i innych platformach VR firmy Meta. To się już dzieje i stanowi realne zagrożenie dla ludzkiej psychiki, która pozbawiona narzędzi, aby się temu przeciwstawić, w jakikolwiek sposób bronić, może utknąć w traumie. Nikt nas przecież nie uczy higieny psychicznej, gdy wchodzimy w wirtualny świat. Wciąż jeszcze poruszamy się w nim intuicyjnie, przekładając tam nasze zachowania i nawyki ze świata realnego.
Fantazje
Świetnym przykładem, jak w przyszłości może wyglądać świat naszych dzieci jest powieść „Psy pożrą ciało Jezebel” Jarosława Kamińskiego. Główna bohaterka Sylwia Aran, która robi menedżerską karierę w zagranicznej korporacji, obwinia się za to, że nie ustrzegła swojej piętnastoletniej córki Mili przed samobójczą śmiercią. Ból po stracie córki jest dla matki nie do zniesienia. Szuka powodów, dla których dziecko targnęło się na własne życie. Zaczyna od przeglądu zawartości pozostałych po Mili twardych dysków. Zakłada też własny portal internetowy. I odkrywa szokującą prawdę. Także o sobie samej.
Jarosław Kamiński pisał swoją powieść, uważnie przyglądając się temu, co dzieje się w świecie wirtualnym.
– Dzięki wirtualowi nasze emocje, fantazje, sposoby ich przeżywanie mają nową jakość – mówił mi po premierze książki.
– Ukonkretniły się, nabrały kształtów. Łatwiej więc uzależniają nas od siebie. Ale to początek kłopotów. Wszystko, co zostawiamy w sieci, fabularyzuje się. Nie chodzi tylko o banalną prawdę, że nic nie ginie w Internecie i nawet nasze głupoty zostaną zapamiętane. Chodzi o coś więcej. Te ślady, szczątki żyją dzięki nam, ale w pewnym momencie uniezależniają się i tworzą własną opowieść o nas, w której tylko jesteśmy jednym z bohaterów. A to nowa sytuacja. Nie całkiem potrafimy jeszcze zrozumieć, jak to wpłynie na nas jako ludzi. Zdaje się, że będziemy musieli się inaczej definiować niż dotąd. Zaakceptować kilka tożsamości, alternatywne biografie siebie, które powstaną na podstawie tych danych. Definicja człowieka w Wikipedii mówi, że to gatunek, który „występuje na wszystkich kontynentach”. Moment, chyba zabrakło w niej informacji o wirtualu. Żyjemy w nim równie długo co w realu. Internet staje się bardziej prawdziwy niż real. A na pewno nie można zrozumieć dziś człowieka bez rzeczywistości wirtualnej – tłumaczył Kamiński.
Powieść Kamińskiego odsłania kulisy hejtu i czerpania z niego przyjemności przez mocno zaburzone jednostki. Ich ofiary to powód do dumy, że hejter jest skutecznym, bystrym wojownikiem. Pisarz ostrzega przed ogólnym przyzwoleniem na zło, które przybiera na sile w wirtualnej rzeczywistości. I jeśli nic z tym nie zrobimy, oba światy – realny i wirtualny – pochłonie ciemność.