Wkrótce to blockchain i kryptowaluty mogą decydować o sile państw. Może nie od razu tych największych, ale w tych mniejszych i słabszych wpływ technologii i związanej z nią waluty może być znaczny. To co do niedawna mogłoby być tylko abstrakcją, coraz bardziej staje się realne.
Innowacje, takie jak blockchain i związane z nią kryptowaluty mogą obronić suwerenność nowych, cyfrowych mikropaństw, o ile ktoś im na to pozwoli. A to już powoli się dzieje.
Walka o tworzenie odrębnych od obecnie działających na świecie organizmów państwowych to nic nowego. Zarówno przed Wielką Rewolucją Francuską jak i po niej dążenia do równości czy niepodległości były równie silne. Pewnie nikt nie wie o tym więcej, niż sami Polacy.
Różne oblicza rewolucji
Często jednak poza metodami czysto rewolucyjnymi wśród obywateli takiego czy innego państwa pojawiały się dążenia do stworzenia nowego świata, nowego ładu w bardziej pokojowy sposób. Zdarzało się, że takie próby były tragiczne w skutkach, co można było zauważyć po efektach działania różnych sekt czy ruchów religijnych. Z drugiej strony pojawiały się idee powstania quasi-państw. Miały one być manifestacją dążenia do wolności, także tej gospodarczej.
Ich celem było stworzenie idealnego miejsca do życia na ziemi, najlepiej takiego bez podatków. Dążący do tego założyciele quasi-państw szukali w Europie terenów, do których nikt nie rościł sobie żadnych praw. Przykładem może być brytyjskie księstwo Seeland, czy bałkański Liberland na granicy serbsko-chorwackiej. Co ciekawe nawet Polacy zasłynęli na Bałkanach z budowy własnego państwa. Pomiędzy Chorwacją a Słowenią powołali do życia twór o powierzchni zaledwie 100 metrów kwadratowych pod nazwą Królestwo Enclavy. Przykłady można by mnożyć.
Takie pomysły wciąż są żywe. W dobie technologicznej rewolucji do głosu dochodzi kryptowalutowa gorączka poszukiwania wolności. Na swoją kolebkę wybrała miejsce, które już w przeszłości było świadkiem „wolnościowych dążeń”.
Kryptowaluty i Blockchainowa republika
Nevada to stan w zachodniej części Stanów Zjednoczonych, siódmy pod względem powierzchni i jeden z najrzadziej zaludnionych. Jego stolicą jest Carson City, ale stan o wiele bardziej znany jest z miasta grzechu – Las Vegas. Zapewne dla wielu to prawdziwa stolica światowego hazardu, rozpusty i pijaństwa, nieskrępowanej wolności spod znaku rock & rolla. Kiedy inne stany zakazywały hazardu, Nevada nie miała innej możliwości jak go zalegalizować – tak bardzo ten rodzaj rozrywki był już zakorzeniony w Las Vegas czy Reno. Wykorzystały to amerykańskie gangi tworząc w Las Vegas państwo w państwie, znajdując dzięki hazardowi prawdziwą żyłę złota. Dziś Las Vegas nadal uznawane jest za symbol hazardowej krainy mlekiem i miodem płynącym, choć częściej robi za popkulturowe miasto-pomnik.
Zobacz również:
Ważna zapowiedź giganta płatności! Kryptowaluty wreszcie trafią pod strzechy?
Kryptowaluty: skąd się wzięły i dokąd zajdą?
Po 80 latach od czasów spełnienia gangsterskich marzeń Bugsy’ego Siegela o mieście grzechu, w Nevadzie ma powstać kolejne wolne miasto, częściowo niezależne od rządu federalnego i stanowego. Być może nawet bardziej niezależne od rządu federalnego niż to z czasów złotej wolności w latach 40. i 50.
Miasto przyszłości czy technologiczny kit?
Za koncepcją cyfrowego miasta stoi firma Blockchains L.L.C., której właścicielem jest prawnik i inwestor kryptowalutowy w Ethereum, Jeffrey Berns. Firma inwestuje w oprogramowanie i aplikacje oparte na blockchainie. Berns kupił w 2018 roku za ponad 170 milionów dolarów działkę na terenie stanu Nevada, niedaleko Reno.
Inwestycja ma na celu stworzenie innowacyjnego, cyfrowego niezależnego miasta, wykorzystującego do rozliczeń i transakcji oczywiście blockchain i kryptowalutę. Cyfrowe rozwiązania mają też być wykorzystywane w procesie poboru podatków czy identyfikowania podatników. Jak można przeczytać w artykule z Bloomberga z marca 2021 roku, plan budowy zakłada osiedle liczące ponad 36 000 mieszkańców, 15 000 domów i 11 milionów stóp kwadratowych powierzchni handlowej. Berns zapowiada , że w ciągu najbliższych 75 lat nowe miasto-państwo może osiągnąć dochód gospodarczy na poziomie 16 miliardów dolarów.
Miasto pod cyfrowym parasolem
Co ciekawe pojawiła się już ustawa, która będzie mogła zalegalizować budowę cyfrowych miast w Nevadzie, nazywanych w ustawie strefami innowacji. Zgodnie z ustawą, inwestor korzystający z nowych technologii, takich jak blockchain, pojazdy autonomiczne czy sztuczna inteligencja, będzie mógł zwrócić się do władz stanu o budowę cyfrowego miasta przyszłości. Oczywiście takie prawo będzie przyznawane osobom z odpowiednim zapleczem, także od lat zajmujących się innowacjami. Powód jest prozaiczny. Zarówno twórcom miast jak i samorządowcom powinno zależeć na powodzeniu tych inwestycji, stąd należy staranie wyselekcjonować przyszłych „ojców – założycieli”.
Jak publikuje na swojej stronie firma Blockchain L.L.C. ich celem jest pokazanie, w jaki sposób technologia blockchain może zmienić sposób, w jaki komunikujemy się z technologią, infrastrukturą i sobą nawzajem. Cyfrowe miasto byłoby swoistym showroomem, jak może w przyszłości działać świat w oparciu o rozwiązania blockchainowe. Ma to również pozwolić Nevadzie na pozyskanie ogromnych pieniędzy z podatków na inwestycje i rozwój. Jak również ograniczyć koszty związane z tego typu projektem. Miasto aby zyskać miano innowacyjnego i cyfrowego musiałoby być samowystarczalne. Nie trzeba byłoby łożyć na drogi, infrastrukturę czy budynki użyteczności publicznej z państwowej kasy hrabstwa czy stanu.
Szczegóły dotyczące infrastruktury energetycznej, wodnej i transportowej stojącej za tą futurystyczną oazą nie zostały jeszcze ujawnione. Docelowo miasto ma spełniać również wszelkie normy związane z emisją dwutlenku węgla. Natomiast jako samowystarczalny twór zapewne będzie produkować energie ze źródeł odnawialnych. Biorąc pod uwagę bliskość fabryki Tesli umiejscowionej w Nevadzie, być może Berns zaczerpnie też z wizji Elona Muska. Na razie firma czeka na jasny sygnał stanu Nevada, aby móc ruszyć z budową osiedla i infrastruktury. Tu pojawia się problem, ponieważ Nevada po pierwsze zablokowała budowę na części ziemi. A i z tworzeniem nowego prawa nie jest tak dobrze.
Władze obawiają się cyfrowej rewolucji
Wydawałoby się, że władze Nevady, która zapewne jak wiele stanów USA ucierpiała gospodarczo w związku z epidemią Covid-19 przyklasną pomysłowi budowy stref innowacji. I to takich, za które zapłacą inwestorzy, a przyszłe zyski będą również udziałem hrabstw i stanu. Wydaje się jednak, ze na razie uznano projekt za nieco… utopijny. Robocza nazwa miasta tworzonego przez Blockchains L.L.C. to właśnie… Utopia. Tak przynajmniej było w 2018 roku, na razie firma nie informowała o zmianie nazwy. Według definicji utopia, to projekt lub przedstawienie idealnego ustroju politycznego, opierającego się na sprawiedliwości, solidarności i równości. To także tęsknota człowieka za lepszym światem.
Głównym lobbystą na rzecz stref innowacji jest gubernator stanu Nevada Steve Sisolak. Od 2019 roku naciska na utworzenie nowej jurysdykcji podobnej do hrabstwa w stanie, która byłaby powiązana z innowacyjnymi prywatnymi przedsiębiorstwami. Ma to być szansa na niezależność od lokalnych samorządów. W odpowiedzi na lobbing hrabstwo Storey (na którego obszarze znajdują się ziemie zakupione przez firmę Blockchains L.L.C.) zablokowało na razie ustawę.
Kryptowaluty i państwo. Co o pomyśle mówią władze USA?
W przygotowanym po głosowaniu piśmie skierowanym do gubernatora, przedstawiciele hrabstwa stwierdzili, iż wytworzenie odrębnego rządu w hrabstwie Storey nie jest konieczne dla rozwoju technologii, innowacyjnych gałęzi przemysłu czy rozwoju „inteligentnego miasta”. Pojawiły się nawet słowa o przeciwstawieniu się separatyzmowi i podziałowi hrabstwa. Jednocześnie wadze lokalne nie sprzeciwiają się wsparciu dla innowacyjnych rozwiązań jak i stref innowacji, po zasięgnięciu informacji z urzędów podatkowych.
Kością niezgody są daleko idące prerogatywy, jakie mieliby zyskać włodarze miast. Po pierwsze zyskiwaliby możliwość zarządzania danym terenem praktycznie bez żadnej ingerencji z zewnątrz przez kilkadziesiąt lat. Jak to możliwe? Niezależny, trzyosobowy zarząd byłby początkowo powoływany przez gubernatora – z których dwie osoby reprezentowałyby firmę. Później zarząd był wybierany przez wyborców.
Wielu ekspertów wskazało, że powstałyby tym samym znane już USA miasta zarządzane przez korporacje. Amerykanie nie mają dobrych doświadczeń z tego typu partnerstwami. Zawsze kończyło się to nadmierną eksploatacją terenów, szczególnie jeśli chodzi o wodę, lub niewłaściwą polityką zarządczą na danych terenach.
Gubernator Sisolak nie złożył broni, odrzuca zarzuty o „firmowe miasta”. Zarzeka się, że będzie nadal lobbował zalecając władzom lokalnym otwarty umysł na innowacje. Zarówno Sisolak jak i Berns twierdzą ponadto, że w ramach ustawy strefy innowacji będą podlegać tym samym przepisom i zasadom, co każde inne miasto. Należy zaznaczyć, że w przeciwieństwie do ulg podatkowych jakie zyskała w Nevadzie Tesla, strefy innowacji mają ich nie posiadać i od razu płacić podatki.
Kryptowaluty – oczekiwany deal coraz bliżej
Kryptowaluty coraz mocniej wkraczają w rzeczywistość gospodarczą. Kolejne rekordy Bitcoina (które mogą zagrażać światu), zabawy Elona Muska z Dogecoinem i wiele innych roszad na scenie kryptowalutowej. To wszystko pokazuje, jak bardzo cyfrowy pieniądz zyskuje na wartości. Nie chodzi tylko o wartość finansową. Amerykańskie firmy są bardzo mocno zainteresowane rozliczeniami w Bitcoinach, coraz częściej nad taką forma wynagradzania pracowników miejskich myślą samorządy.
Od cyfrowego pieniądza nie odwraca się nawet sekretarz skarbu w administracji Bidena, była szefowa FED, Janet Yellen. Jeżeli za kilka miesięcy w Nevadzie politycy tego stanu zdecydują się na zielone światło dla cyfrowych enklaw, będzie to potężny impuls dla Bitcoina i innych walut. Będzie to tez początek rewolucji kryptowaluty.