Mark Zuckerberg nie chce ograniczać się do Facebooka. Chce zbudować coś dużo potężniejszego. Prezes Facebooka zapowiedział stworzenie Metawersum, nowego Internetu w pełni łączącego świat wirtualny z realnym. To bardzo możliwa i przerażająca wizja przyszłości.
Pomimo dekad rozwoju Internet jest dalej dosyć hermetyczny. Wciąż to dosyć prosta, płaska struktura. Zmieniło się wiele – rozrósł się rynek e-commerce, pojawiły się media społecznościowe, podróżowanie kursorem po mapie, staliśmy się cyfrowymi nomadami – ale zarazem sposób doświadczania sieci pozostał taki sam jak w latach 80. I 90. ubiegłego wieku. I 20 lat temu i dziś korzystamy z sieci za pomocą urządzeń, dziś może bardziej poprzez smartfony niż komputery stacjonarne, ale niezmiennie to fizyczne urządzenie jest niezbędne do obcowania z Internetem. Zdaniem Marka Zuckerbega czas na rewolucję. Czas na metawersum.
Metawersum. Więcej niż VR
W wywiadzie dla The Verge wyjaśniał, że o metawersum można myśleć jak o „ucieleśnionym internecie, w którym zamiast tylko oglądać treści – jesteś w nim”. CEO Facebooka podkreślał, że chodzi o zmianę doświadczenia. Jego zdaniem nowy Internet będzie doświadczany nie tylko poprzez dwuwymiarowe aplikacje, będzie bardziej niezależny od fizycznych urządzeń. W tej wizji użytkownik i Internet będą niemalże jednym.
W praktyce metawersum ma być rozwinięciem wirtualnej rzeczywistości (VR), ale nie jest to w żaden sposób nowa, lepsza virtual reality 2.0. Obrazowo mówiąc tak jak mobilna sieć to nie iPhone, a Internet to nie Google, tak metawesum to nie VR.
Dziś korzystając z VR jesteśmy sami. Zakładamy gogle VR i łączymy swoją fizyczność ze światem cyfrowym, czy to grając w grę w fizycznej przestrzeni czy ucząc się.
W tej koncepcji wiele wirtualnych światów łączyłoby się w jeden. W metawersum zawierają się wszelkie rzeczywistości rozszerzone, takie jak te tworzone przez gry w rodzaju Pokemon GO, czy filtry zmieniające kolory otoczenia lub nasz wygląd na Instagramie. Kluczowy jest także aspekt kolektywny. Już nie będziemy jeden-na-jeden z cyfrową rzeczywistością, ale w metawersum mamy możliwość kontaktu z innymi. Tak jak dziś komunikujemy się w sieci poprzez urządzenia fizyczne, tak w metawersum mielibyśmy możliwość kontaktu poprzez wirtualną rzeczywistość. Oczywiście fizyczne urządzenia wciąż musiałby istnieć (w końcu to technologia, a nie czary mary), ale ich rola i znaczenie zmieniłoby się.
Podróże bez lotów…
Metawersum umożliwi na przykład wycieczki bez wychodzenia z domu. I będzie to coś więcej niż obecne w czasie pandemii wirtualne wizyty w muzeach. Poprzez metawersum weźmiesz udział także w wernisażu po wystawie, gdzie spotkasz innych miłośników sztuki. Będziesz mógł z nimi porozmawiać, a także napić się wina (nowa sieć to także rozwiązanie kwestii zmysłów). W metawersum pandemiczna domówka będzie czymś więcej niż piciem do monitora. Poprzez awatar spotkasz się ze znajomymi w dowolnej lokalizacji. Zaawansowana analiza danych pozwoli przenieść się w przestrzenie wiernie oddające realny świat – np.: usiąść na plaży Kalifornii w tak realny sposób, że zmysł wzroku nie odróżni cyfrowo stworzonej plaży od tej realnej.
W klimacie domówki pozostając, możliwe będzie wybranie się imprezę marzeń, gdzie spotkasz wymarzonych ludzi i nawiążesz z nimi wymarzone relacje (tak to będzie zaprogramowane). Będziesz Simsem po wpisaniu kodów na nieograniczone bogactwo. O ile taką opcję sobie wykupisz.
Metawersum będzie umożliwiało doświadczanie „świata” głębiej i z pozoru bezpiecznej. Marzyłeś o karierze pilota? Teraz będzie mógł sterować samolotem, a precyzyjnie stworzona wirtualna rzeczywistość odda perfekcyjnie nie tylko wygląd maszyny, ale także pogodę i inne okoliczności lotu. Tak by ten lot bez fizycznego lotu dostarczył ci najlepszych doświadczeń.
Metawersum to nie tylko szansa na lot bez licencji pilota, ale także szansa na zagranie meczu życia z ulubionym piłkarzem. Popularna gra FIFA 2025 w metawersum mogłaby umożliwiać rozgrywkę wirtualną z maksymalnym poczuciem uczestniczenia na boisku. Oczywiście przykłady można by mnożyć, bo tak jak Internet stworzył miliony, jeśli nie miliardy, możliwości i umożliwił realizację niesamowitych pomysłów, takie bajeczne wrota otwiera jego następca.
…Technologia bez urządzeń
W idealnym świecie metawersum wciąż istnieją centra danych, satelity, serwery, ale sami użytkownicy mogą nie mieć kontaktu z fizycznymi urządzeniami. Oczywiście w pierwszym etapie rozwoju metawersum prawdopodobnie niezbędną będą gogle VR czy smartfony. Możliwe, że w dalszej kolejności będziemy podpięci do sieci poprzez mikroczipy, być może tak małe, że wczepiane będą przez strzykawkę.
Zresztą ten trend już widać…a jego wyrazistym przykładem jest smartfon. Kiedyś jadąc na wakacje potrzebowaliśmy przewodnika, mapy, latarki, aparatu fotograficznego, dokumentów, informacji medycznych (na wypadek choroby), notesu, łamigłówek i krzyżówek na czas podróży, no i oczywiście portfela z pieniędzmi. Dziś wystarczy smartfon, który zastępuje wcześniej wymienione przedmioty.
Obecnie infrastruktura technologiczna choć rozrasta się, to jest coraz mniej widoczna. Budowane są kolejne centra danych, do chłodzenia, których potrzeba milionów ton wody. Obsługa wirtualnego świata związana jest z gigantyczną produkcją energii. A produkują ją jak bardziej fizyczne rzeczy: elektrownie – paliw konwencjonalnych i atomowe, farmy wiatrowe i solarne itd.
Potrafię sobie wyobrazić świat, w którym całą aktywność przenieśliśmy do sieci, bo przestrzeń fizyczna została zagospodarowana pod elektrownie i centra danych. Nie ma lasów, drzewa wycięto pod ułożenie paneli słonecznych, w Bałtyku nie można się kąpać, bo cała wybrzeże zajęte jest przez urządzenia do produkcji prądu z fal morskich. Oczywiście opowiadając taką dystopię kpię sobie, ale taki krajobraz – w wersji demo – możemy już spotkać.
Nic bardziej oczywistego
Metawersum ma być odpowiedzią na nasze potrzeby. Dziś korzystanie z Internetu jest dla nas naturalne. Nawet kilkuletnie dzieci wiedzą jak obsłużyć smartfon czy tablet (oczywiście mówimy tutaj o krajach bogatego Zachodu, bo w ujęciu globalnym wciąż połowa ludzkości nie ma dostępu do Internetu, a ogromna rzesza w ogóle nie wie to co sieć www). W swojej wizji Marka Zuckerberg chce zerwać z podziałem na przestrzeń fizyczną i wirtualną. Chociaż tak naprawdę zatracanie granic pomiędzy nimi zaczęło się już lata temu.
Sama idea metawersum (zwanego też z języka angielskiego „metaverse”) pojawiła się niemal 30 lat temu. Jej autorem był Neal Stephenson, pisarz fantastyki, który wykorzystał wspomniany pomysł w kultowej powieści „Zamieć”. Wówczas miała to być alternatywa dla rozwijającej się cyberprzestrzeni. W książce Stephensona awatary miały alternatywne domy. Spędzały czas z przyjaciółmi w klubach i eksplorowały realistyczne budynki oraz przestrzenie wykonane w trójwymiarowej grafice.
W tej rzeczywistości swoje siedziby miały duże firmy, zespoły muzyczne rozwijały równoległą karierę muzyczną, a nawet kręcone były filmy. Dostępne rzecz jasna tylko, dla ludzi zalogowanych do metawersum. Wtedy brzmiało to jak sience-fition, dziś to nasza rzeczywistość. Wystarczy spojrzeć na przykład, na niedawny koncert Ariany Grande w sieciowej grze Fortnite. Artystka – a dokładnie jej awatar – wystąpił przed ogromną publiką (awatarami, za którymi ukrywali się realni fani piosenkarki).
Co ciekawe, wydawca gry Epic Games już zapowiedział, że zamiast walczyć o nowych graczy. Stawia na wielkie muzyczne eventy w świecie wirtualnym.
Branża gamingową i muzyczna przyjęła event (dziś już jeden z wielu) bez większego zaskoczenia. To znak, że metawersum (lub jakaś jego forma) wjechało na ostro. Po tym jak premiery kinowe odbywają się na Netfliksie, a muzyczne na Spotify, sprzedaż sztuki poprzez NFT, to kierunek zmian nie może dziwić. Nie ma nic bardziej naturalnego i oczywistego jak metawersum.
Globalna dyktatura Zuckerberga
W świecie wielkich technologii wszystko to za mało. Gigantów z Doliny Krzemowej łączy to, że nie chcę tylko zarabiać, ale chcą zmieniać świat. Dziś Amazon, Apple, Facebook, Google i Microsoft zamykają nas w swoich ekosystemach, kształtują nasze zachowania pod własne produkty i usługi. Z jednej strony naturalizują użycie swoich produktów w życiu codziennym. Wyobrażacie sobie pracę i kontakt z innymi bez Messengera, Gmaila, pakietu Office; zakupy bez Amazona i wakacje bez Instagrama. Z drugiej niszczą konkurencję.
Jedyną szansą ucieczki od dyktatury Big Techu jest świat analogowy. Można wyłączyć laptopa po pracy, zostawić telefon na biurku, pójść na spacer z psem. Albo zamknąć się w garażu z buteleczką. Metawersum ma sprawić, że nie będzie to możliwe albo będzie bardzo trudne (jako dygresję mogę dodać, że dziś nawet w Bieszczadach Internet świetnie łapie!). W świecie, gdzie fizyczne łączy się nieprzerwanie z cyfrowym będziemy wystawieni na działanie sieci non-stop. A sieć będzie rządzona przez wielkie firmy technologiczne albo jedną z nich.
Do tego właśnie może dążyć Mark Zuckerberg zapowiadający powstanie Metawersum. Facebook chce być w budowie metawersum pierwszy; chce, aby istniejące już wirtualne rzeczywistości zostały połączone w jego projekcie. Jeśli by się to udało, to Facebook zyskałby ogromne możliwości kształtowania Internetu. A w związku z tym i życia znacznej części ludzkości. W końcu narracje z Internetu mają wpływ nawet na życie tych, którzy o Google czy Facebooku nie słyszeli.
Gigant powiększyłby nie tylko strefę wpływów, ale znów uzależniłby kolejne branże i sektory (tak jak chociażby rynek medialny). W najbardziej przerażającej wizji Facebook wchłonąłby cały Internet. Powstałaby najpotężniejsza dyktatura w historii, bardzo prawdopodobne, że ostatnia w dziejach ludzkości.
Czy metawersum będzie obowiązkowe?
Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież może wysiąść z tego cyfrowego tramwaju kierowanego przez CEO Facebooka. Po prostu się wylogować. Tak jak wspominałem – już dziś nieposiadanie konta na Facebooku mocno wyklucza społecznie. Utrata smartfona jest gorszy niż odjęcie ręki, a nieużywanie produktów GAFAM (Google, Amazon, Facebook, Apple i Microsoft) wymaga zejścia do jaskini. Albo urlopu, od pracy i życia. Mimo wszystko jest to możliwe.
Bycie online póki co nie jest obowiązkowe. Choć pewne przejawy obowiązkowości już widać, np.: Spis Powszechny głównie w formie online, edukacja zdalna). Niemniej powstanie metawersum i połączenie świata cyfrowego z rzeczywistym może zmienić tę sytuację. Wciąż nawet w rozwiniętych krajach Zachodu żyją ludzie wykluczeni technologicznie, nie posiadający zdolności cyfrowych. Chociaż technologia jest coraz łatwiejsza w obsłudze i coraz bardziej intuicyjna, wciąż jej używanie może sprawiać trudności. W metawersum te ostatnie mają być zminimalizowane. W idealnej wizji bycie online będzie naturalne, niezauważalne. Prawdziwe metawersum nie istnieje ani w świecie wirtualnym, ani realnym, łączy oba świata, jest na styku. Przez tę właściwość metawersum wyjście z niego będzie takie trudne.
Pamiętacie pierwszy odcinek trzeciej serii Black Mirror? W tym epizodzie przedstawiony został świat niedalekiej przyszłości, w którym ludzie wciąż oceniają i są oceniani przez innych. Wysokie noty pozwalają wynająć mieszkanie po atrakcyjnej cenie, wypożyczyć lepszy samochód albo po prostu wejść na prestiżowe imprezy. Oczywiście są ludzie, którzy mają w nosie ten cały system. Jednak zazwyczaj są pariasami społecznymi, piętnuje się ich, zabrania wchodzić do konkretnych budynków, zmusza do najgorszych prac. Dziś podobnie działa niekorzystanie z produktów GAFAM. Nie jesteś na Facebooku to nie trafiasz na najlepsze imprezy. Jeśli nie masz telefonu komórkowego, to twoje możliwości kontaktu ze znajomymi drastycznie spadają. Nie zadzwoni do ciebie także rekruter po wysłaniu CV (jeśli to zrobisz, bo jak nie korzystasz z poczty elektronicznej, to raczej zgłoszenie nie wyślesz). Być może stworzenie metawersum da Facebookowi takie możliwości kształtowania świata, że bez jego produktu egzystencja będzie mocno utrudniona.
Co TikTok mówi o metawersum?
Rzecz jasna metawersum wcale nie musi być nową cyfrową dyktaturą. Może też wcale nie powstać. Albo powstać w zupełnie innej formie niż nam się wydaje. W kontekście rozwoju Internetu charakterystyczne jest to, że wiele zapowiedzi i przypuszczeń się nie sprawdza. Zapowiadano rozwój płatności cyfrowych, słusznie przewidywano postęp gier sieciowych i powstanie kultury obrazka. Ale raczej nikt nie przypuszczał, że TikTok będzie takim fenomenem, że rozwinie się patostreaming (naprawdę ktoś myślał, że miliony ludzi będą oglądać jak pijany koleś bije innego typa) a bitcoin będzie potężnym narzędziem spekulacji. W zachodniej Europie masowo nie przyjęły się kody QR, telewizory 3D nie podbiły rynku, a idei Second Life mało kto pamięta.
Oczywiście trudno wyobrazić sobie świat bez dominacji Facebooka. Wątpliwe jest zatrzymanie rozwoju technologicznego, ale być może nowe wyzwania i problemy świata. Z globalnym ociepleniem i związanymi z nim katastrofami klimatycznymi – zmuszą nas do tkania podszewki świata z zupełnie nowych nici.
1. W szkole podstawowej rodzice dogadują (wspólne ustalenia, organizacja, prezenty, składki) się poprzez messengera. Musiałem założyć konto, żeby być na bieżąco i w temacie.
2. U kolegi szkoła podstawowa po aktualności odsyła do swojego FP na FB.
To prawda. Kto nie korzysta z tych narzędzi jest wykluczony 🙁