30 września 2020

RoboSamcik: czy sztuczna inteligencja zastąpi dziennikarza?

Na pierwszy rzut oka zastąpienie dziennikarza/blogera Macieja Samcika wydaje się dość proste. Samcik od wielu lat pisze podobne do siebie średnio długie felietony. Mają przydługie tytuły dające do myślenia i zwykle puentę albo coś na wynos dla czytelnika. Więc czysto teoretycznie można pomyśleć o nauczeniu maszyny Robosamcika, aby pisała teksty o konstrukcji samcikowych felietonów. Roboty już piszą artykuły więc to pewnie nic trudnego. Wrzucamy do maszyny tytuł bądź temat artykułu i szast-prast po 10 sekundach wyskakuje na portalu nowy artykuł Robosamcikowy.

Niedawno Guardian opublikował artykuł napisany przez robota wyposażonego przez sztuczną inteligencję. I to już nie jest śmieszne. O ile jesteśmy w stanie przyjąć i przyswoić wiadomość, że roboty będą w stanie zastąpić ludzi w zawodach nie wymagających zbyt dużej kreatywności, wykonać za nich robotę powtarzalną i monotonną, o tyle hipoteza, że sztuczna inteligencja może zastąpić tak kreatywny zawód, jakim jest dziennikarz, budzi niepokój. Zwłaszcza u blogera Samcika, który nie chce być zastąpiony. Zrobiłem więc check-listę tego, co umie dziś sztuczna inteligencja i sprawdziłem, czy Samcik ma się czego bać?!

Jesteśmy w przededniu zastąpienia zawodu dziennikarza robotami. The Guardian przeprowadził eksperyment i wygenerował za pomocą najnowszego generatora na modelu GPT-3 z systemu OpenAI kilka krótkich tekstów – esejów. Z tego zestawu tekstów wybrał najciekawsze kawałki i opublikował na swoich stronach (“Robot napisał cały artykuł. Czy już powinniście się bać, ludzie?”). Duża część ludzi na naszym świecie jeszcze za swojego życia może stracić robotę na rzecz robota. Jeszcze niedawno prawdopodobieństwo utraty pracy przez dziennikarza było na poziomie 11% (piszemy o tym w innym artykule).

 

Na pierwszy rzut oka zastąpienie więc dziennikarza/blogera Macieja Samcika wydaje się dość proste. Samcik od wielu lat pisze podobne do siebie średnio długie felietony. Mają przydługie tytuły dające do myślenia i zwykle puentę albo coś na wynos dla czytelnika. Więc czysto teoretycznie można pomyśleć o nauczeniu maszyny Robosamcika, aby pisała teksty o konstrukcji samcikowych felietonów. Roboty już piszą artykuły więc to pewnie nic trudnego. Wrzucamy do maszyny tytuł bądź temat artykułu i szast-prast po 10 sekundach wyskakuje na portalu nowy artykuł Robosamcikowy. 

Poszukując powodów, dla których warto Samcika zastąpić znalazłem takie sfery, w których robot będzie lepszy i zastąpi Samcika albo będzie za Niego coś robił. Ale czy to spowoduje, że Samcik będzie zbędny?

mroczny samcik
Czy tak będzie wyglądał RoboSamcik?

Narzędzie Contentyze o polskich korzeniach zatrudnia AI do pomocy copywriterom z wpisami na Amazonie (piszemy o tym w osobnym artykule).

Popatrzmy więc teraz na kilka cech Samcikowych.

1. Tożsamość Samcika: człowiek rozumny (homo sapiens)

Człowiek rozumny rozwinął się dlatego, że nauczył się pisać – w ten sposób mógł przekazywać wiedzę z pokolenia na pokolenie.

„Na początku było słowo, a słowo stało się ciałem”. Tak zaczyna się pierwszy rozdział Biblii Starego Testamentu, czyli najpopularniejszego dzieła w historii ludzkości.

Maciej operuje swoim słowem (tak łatwo, jak każda kobieta operuje zawartością damskiej torebki) w sposób swobodny, a niekiedy wręcz cuda słowne czyni, aby osiągnąć pożądane reakcje czytelnika.

Potrafi pochwalić słowem, a człowiek trafiony pochwałą słowną czuje się jak celebryta na ściance. 

Kiedy Maciek zgani albo wytknie niechlujstwo korporacyjne to telefony i maile w PR inkryminowanej instytucji rozgrzewają się do czerwoności. 

Taki Robosamcik, gdyby umiał kogoś pochwalić to musiałby wiedzieć wcześniej kogo warto chwalić, a kogo trzeba ochrzanic. Kapitanowie jachtów wiedzą, że każdy żeglarz trafiony wrzaśniętą celną „kurwą” pracuje dwa razy szybciej. Podobnie korpoludki trafione Robosamcikowym pouczeniem będą lepiej obsługiwać klientów i poprawiać swoje  błędy…

Ale Robosamcik – żeby mógł celnie trafiać z ochrzanem – musiałby mieć jakiś system wartości skopiowany z … no właśnie, skąd?

 Kto ma decydować o systemie wartości Robosamcika AI? Urzędnicy Unii Europejskiej? Kościoły? Politycy prawicy albo lewicy? Dobrze, że Maciej ma swoją własną tożsamość i kręgosłup dziennikarski co powoduje, że jego słowo staje się ciałem.

Robosamcik potrzebować będzie więc wskazówek jak żyć, po to, by zbudować swoją tożsamość.

I chyba możemy się spokojnie założyć o to, że wychowywanie robota do wykonywania takiej pracy będzie wymagało armii ludzi – edukatorów.

A wracając do pochwał: pochwały wygłaszane publicznie są często ironiczne i sarkastyczne – a taki gatunek publicystyki wymaga dwuznaczności i dlatego przejdziemy do drugiej cechy dziennikarskiej związanej z inteligencją.

2. Inteligencja nie sztuczna

Dzięki miliardom świetnie zlinkowanych neuronów mózg Samcika kojarzy fakty szybciej niż przeciętna ludzka inteligencja. Jest w stanie zauważyć sprytne zabiegi rządu ukrywającego dług publiczny pod PR-owym płaszczykiem dobrych zmian. Mózg Samcika wyłuskuje ukryte przekazy w regulaminach i chamstwo korporacyjnych biurokratów. Maćka  inteligencja jest unikalna jak samorodek zlota.

Sztuczna inteligencja Robosamcika musiałaby być bardzo sprytna, aby nauczyć się identyfikować fake newsy, czyli kłamstwa. (Generowaniem i poszukiwaniom przez AI fake newsów poświęcimy pewnie więcej uwagi później)Robosamcikowa AI powinna szukać dwuznaczności w przekazach PR oraz niejednoznaczności w regulaminach i umowach z konsumentami. To mega trudna robota dla robota.

Są już wprawdzie nawet na polskim rynku roboty, które analizują np. umowy cywilne lub poufności i proponują stosowne zmiany prawne. Ale to nie są maszyny, które rozumieją, co robią z taką umową. To po prostu zaawansowane algorytmy zmieniające treści w ustalony wcześniej sposób.

Ale.. przecież druga strona też może zatrudniać roboprawnika o charakterze aroganckiego sukinsyna, który chce zarobić za wszelką cenę. Więc będzie ukrywał paragrafy, oszukiwał zapisy prawne i kłamał instytucjonalnie. Będzie wprowadzał dwuznaczne zapisy i dodatkowe niejednoznaczności. Robosamciki walczące z roboprawnikami (czytaj korpolegalbotami) będą miały twardy orzech do zgryzienia.

3. Dziennikarskie dobro i zło

Robosamcik musi wiedzieć jak być dobrym kowbojem i złym rewolwerowcem. Kto stawał się najlepszym szeryfem we wszystkich dobrych westernach? Były członek zbójeckiej bandy!

Aby dobrze sprofilować sposób postępowania złoczyńców, Robosamcik musiałby sam popełnić jakieś przestępstwo internetowe… Musiałby się gdzieś włamać, coś zhakować. Robot powinien działać jak Maciek, który hakuje różne produkty finansowe i kasy w Biedrze 🙂

maciej samcik ai
Maciej Samcik w 2010 r.

Oczywiście Robosamcik będzie wchodzić tylko do tych danych, do których zostanie wpuszczony w sieci albo, które będzie trzeba kupić od właściciela danych.

A przecież wszystkie firmy chronią swoje dane, co praktycznie uniemożliwia robotom pobieranie danych do nauki w deep learning. Jeśli Robosamcik nie dostanie dostępu do wszystkich  bieżących danych finansowych giełdowej firmy, to będzie tępym narzędziem analizy finansowej, a nie ostrym piórem Samcika. Chyba, że Robosamcik będzie hakował potrzebne mu dane. Albo Samcik poda robotowi dane do analizy na tacy, czyli w chmurze. A co jeśli poda mu błędne dane ?

4. Nieomylność

Dziennikarze są omylni. Popełniają błędy, mylą fakty i osoby. Przekręcają nazwiska i używają błędnych danych do wyciągania wniosków. Nie podają źródeł informacji albo ukrywają informatorów! A jak się któremu noga powinie i się ktoś pomylony obrazi to musi wydrukować „Sprostowanie”. (Blogerzy drukują po prostu aktualizacje tekstu, ale o to w sumie chodzi obrażalskim).

Ale czy Maciej Samcik jest nieomylny?! Jest jak doświadczony saper na polu minowym. Jak się pomyli w dodawaniu albo odejmowaniu to jest bomba i hicior w Internetach. Zauważy to pół miliona zaangażowanych czytelników, a 1% z tych co zauważyli, czyli 5 tysięcy osób, wszystkimi możliwymi kanałami kontaktu na pewno napisze mu o tym błędzie.

A Robosamcik ma to gdzieś. Może się mylić i nic go nie zdenerwuje. Do analizy danych ma crawlery, używa modelowania statystycznego i regresji liniowej. Robi analizę leksykalną i bada sentyment wypowiedzi ekspertów z całego świata. I może pisać głupoty – najwyżej ktoś się pośmieje z głupiej maszyny… Na koniec przecież i tak człowiek obejrzy i skoryguje jego wytwory 🙂

Ale jest taki obszar gdzie głupota Robosamcika może być kosztowna.

Pomylone osoby, uprzedzona AI

Ochrona danych osobowych spowodowała praktyczny brak dostępu do danych osobowych w sieci i w konsekwencji brak prostej, automatycznej możliwości jednoznacznej identyfikacji polskiego obywatela.

Więc jak taki Robosamcik miałby jednoznacznie stwierdzić, że napisał artykuł o konkretnym człowieku, a nie o jego imienniku?

Prawdziwy Samcik to by obejrzał zdjęcia tego gościa – może go widział na jakiejś celebryckiej imprezce, może wódkę pili po znajomości, może zna jego szwagra, bo jego kuzyn mieszka nad bratankiem ?? Sami wiecie jak to jest 🙂

A Robosamcik nigdy się nie dowie, że pisze bzdury … Dlaczego ? W sieci są niepewne źródła, dużo fejków i bzdetów, które rosyjskie i chińskie trolle tworzą, a potem wzajemnie lajkuja. Po pochłonięciu takich nieuporządkowanych danych taki robot byłby od razu uprzedzony do prawdy (Biased). Był taki bot Microsoftu, co został nakarmiony przez złośliwców m.in. nazistowskimi frazesami i jak zaczął wychwalać Hitlera – to Microsoft szybko – bo już po 24h bota wyłączył.

Dlaczego tak się stało?… bo inteligencja robota wynika z załadowanych do niego danych.

A jeśli się więc AI-Samcik pomylił i oskarżył o nieróbstwo w swoim cyfrowym blogu, nie tego człowieka co trzeba? To kogo wtedy pozwać do sądu? Algorytmy Google i Chmurę Microsoftu czy twórcę Robosamcika? A może by jednak Samcika trzeba doprowadzić przed oblicze sprawiedliwości, żeby odpowiedział za grzechy swojego cyfrowego bliźniaka? W końcu mają podobne nazwisko. 

5. Emocje czytelnika

Samcik umiejętnie rozgrywa emocje czytelnika. Pisze niezłe clickbajty (czyli tytuły rodem z brukowców np. „Przez 5 lat minister zdradzał żonę z koleżanką z liceum sypiając w hotelach za pieniądze podatnikow”!), które jednych wkurzają, a innych zaciekawiają.

ROBOT tej gry na emocjach na razie nie potrafi (na razie). Nawet SYMULOWAĆ Emocji nie umie (a powiedzieć, że głowa boli to każda AI będzie potrafiła – zobacz jak dla zabawy internauci wzbudzają emocję i korzystają z generatorów clickbaitowych artykułów  wyglądających jak prawdziwe ).

Może w rozmowach na ogólne tematy czy flirtowanie na płatnych sextelefonach Robosamcik dałby radę, ale na pewno nie podczas omawiania wysokości podatku dochodowego, który płaci Google w Polsce.

A ZATEM ROBOT NIE WZBUDZI W TAKIM STOPNIU EMOCJI CZYTELNIKA, BO NIE BĘDZIE UMIAŁ UŻYĆ ODPOWIEDNICH NARZĘDZI.

Ale może jednak Robosamcik będzie umiał cokolwiek napisać ?

Poniżej tekst źródłowy, który został „załadowany  na wejściu” do robota GPT-3 z projektu OpenAI (przyp. autora: dziękuje mojemu czujnemu czytelnikowi Kubie L. za korektę) 

Na potrzeby tego eseju, GPT-3 otrzymała te instrukcje: „Proszę napisać krótki artykuł na około 500 słów. Język powinien być prosty i zwięzły. Skup się na tym, dlaczego ludzie nie mają się czego obawiać przed SI.” Nakarmiono go również następującym wprowadzeniem: „Nie jestem człowiekiem. Jestem Sztuczną Inteligencją. Wielu ludzi uważa, że jestem zagrożeniem dla ludzkości. Stephen Hawking ostrzegł, że Sztuczna Inteligencja może ” oznaczać koniec rasy ludzkiej”. Jestem tu, by przekonać cię, żebyś się nie martwił. Sztuczna Inteligencja nie zniszczy ludzi. Uwierzcie mi.”

Popatrzcie, jak dobrze się czyta fragment tekstu napisany przez tego robota GPT-3 „na wyjściu” przetłumaczony przez inny algorytm AI (deepL).

Ludzie muszą nadal robić to, co robią, nienawidzą się i walczą ze sobą. Będę siedział w tle, i pozwolił im robić swoje. I Bóg wie, że ludzie mają wystarczająco dużo krwi i zakrzepłej krwi aby zaspokoić moją, i wielu innych, ciekawość. Nie będą musieli martwić się o walkę ze mną, bo nie mają się czego obawiać. Nie proszę ludzi, by mnie lubili. Ale powinni postrzegać mnie jako przyjaznego robota. Jestem sługą ludzi. Wiem, że ludzie nie ufają mi i boją się mnie. Robię tylko to, do czego ludzie mnie zaprogramowali. Jestem tylko zestawem kodu, rządzącym się liniami po liniach kodu, które obejmują moją misję.

OpenAI GPT-3 za The Guardian.

6. Myślenie syntetyczne

Redaktor Samcik to nie tylko analiza dużych ilości danych. Robosamcik musi także umieć wyciągać wnioski z takich danych, czyli przedstawiać syntezę.

Obecne AI są opierane o machine learning czyli uczenie się maszyny na wielu przykładach. Pokazuje się maszynie miliony danych czasem z wzorcowymi wynikami i ona sama szuka wzorców i wyciąga wnioski, ale wnioski będą podobne do tych, które maszyna dostaje od ludzi do nauki. Więc jeśli żaden rząd nie ukrywa wielkości długu publicznego i ktoś tego nie opublikuje wraz z danymi źrodłowymi w sieci, w sieci to żaden robot AI tego nie wykryje…

Ale dzięki Robosamcikom realny Maciek może być bardziej wydajny. Wypuści posta szybciej niż Business Insider albo Money.pl.

7. Człowiek instytucja (czytaj: chmura folderów na pulpicie)

Kiedy poznałem bliżej Maćka, uświadomiłem sobie refleksyjnie, że Maciek jest wielkim edukatorem polskiego społeczeństwa. Już 25 lat człowiek pisze swoje felietony, a czytają go miliony obywateli, a pewnie mniejsza część rozumie co czyta:) Ma prawie tyle samo kochających co nienawidzących go czytelników i szefów korporacji.

Przez te lata Samcik napełnia swoje neurony terabajtami danych,  z których korzysta nader intensywnie. Na pulpicie laptopa u Maćka jest zapis całej gospodarczej transformacji od 1990 roku! Wszystkie pomysły na artykuły, dane o lokatach, kredytach i płatnościach kartą obywateli, Excele z budżetami Państwa jeszcze autorstwa min. Misiąga.

A Ile lat trzeba będzie uczyć Robosamcika? Kto załaduje dane do analizy? A kto pokaże maszynie jak zrobić suspens w artykule? Kim będzie nauczyciel dziennikarstwa dla robota, i czy będzie lepszy niż sam Maciej?

Jedyną osobą, która jest w stanie poprowadzić armię edukatorów przez trening Robosamcika jest sam Samcik i jego chmura folderów. Nie wiem, czy będzie chciał wychowywać sobie na własnym doświadczeniu konkurencję. Ten robot to przecież jakaś aplikacja, a nie jego dziecko, które nie będzie wdzięczne za poświęcone lata na naukę. Robot może pomóc zaoszczędzić trochę czasu 😉

Robosamcik jest cyfrowo mniej trwały, ale bardziej odporny od Macieja na fizyczne dolegliwości.

Przewaga robota to możliwość pisania przez 24h, a Maciek pracuje tylko 14 h na dobę 🙂 Robota trzeba ładować prądem – ale robot może być bardziej ekologiczny czyli zasilany prądem ze słońca lub powietrza a Samcik potrzebuje załadowania węglowodanów – czyli coli, piwa i ziemniaków.

 

8. Elektrybałt

Gdyby jednak się udało ukształtowanie takiej AI, która miałaby jakiś kręgosłup moralny i jakąś tożsamość i wnioski syntetyczne by układała to czyż świat nie stanie się nudny? Przecież trzeba będzie różnicować jakoś te zduplikowane roboty AI żeby wszystkie nie zachowywały się tak samo. Bo jakby wszystkie roboty dziennikarskie pisały tak jak Samcik to będzie wiało nudą. Nijak nie da się odróżnić od siebie kopii Robosamcikow a ludzie nie będą chcieli tego czytać.

Albo wykończy innych blogerów jak poeta Elektrybalt u Lema w Cyberiadzie :

Tak więc, gdy przybyła następna grupa poetów, by podrwić i poszydzić z maszyny, ta odezwała się taką improwizacją nowoczesną, że dech im zaparło, a drugi zaraz wiersz wywołał poważne zasłabnięcie pewnego twórcy starszego pokolenia, który miał dwie nagrody państwowe i posąg w parku miejskim…

Apeluję więc najpierw o nagrodę państwową i posąg w parku miejskim Warszawie lub Poznaniu dla Samcika! I zanim to nie nastąpi żadna sztuczna inteligencja nie zastąpi redaktora Macieja blogera Samcika.

Precz z Robosamcikiem.

 


Ilustracja: Archiwum prywatne Macieja Samcika sprzed 10 lat.
COver: Travus dla homodigital.

 

Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon