Praca zdalna wymusza korzystanie z takich aplikacji, jak Zooms, Teams, kalendarz Google, czy Slack. Ale jest także kilka innych programów lub aplikacji, które pomagają w czasach, gdy to nie Ty jedziesz do pracy, lecz ona przyjechała do Ciebie. Oto kilka sprytnych aplikacji, które przydadzą się, gdy praca zdalna zaczyna doskwierać
Ludzie są genialnymi istotami i stworzyli nawet aplikację, dzięki której poczujesz się jak w ulubionej kawiarni. Nieważne, że siedzisz akurat w pokoju, który służy jako jadalnia, sypialnia, salon i biuro w jednym.
W czasie pandemii przypomniałem sobie o istnieniu strony internetowej, której twórcy powinni otrzymać Nobla jednocześnie za kreatywność i prostotę działania. Coffitivity zawiera bibliotekę dźwięków stymulujących mózg w czasie pracy, ale nie są to jakieś kołyszące rytmy, rockowe riffy, czy klubowa muzyka, która nie pozwala na drzemkę przed komputerem. Coffitivity dostarcza hałas prosto z kawiarni. Ponoć badania wskazują, że sam kawiarniany zgiełk działa na kreatywność jak kawa z rana.
Twórcami aplikacji są ludzie, którzy „uprawiali” pracę zdalną nim jeszcze stało się to modne i nieodzowne, a więc grupa freelancerów, przedsiębiorców i ekspertów z branży kreatywnej. Użytkownicy mają do wyboru trzy dźwiękowe scenerie – kawiarnia w godzinach porannych, w czasie lunchu i knajpa w kapusie uniwersyteckim. Za dopłatą można skorzystać z wersji premium i wtedy można się poczuć, jak w typowej paryskiej kawiarence. Kto był, ten wie, że to bezcenne doświadczenie. Coffitivity to coś dla fanów pracy na mieście i osób, którym robota rusza z kopyta, gdy siądą przy stoliku z latte i nie mogą zasnąć, bo nie ma jak i gdzie. W sam raz na czas, gdy kawę z ulubionej kawiarni można wziąć tylko na wynos.
Daj sobie trochę wolności
Korzystając po wielu latach przerwy z Coffitivity natrafiłem na polecaną na ich stronie aplikację Freedom. Bierze na celownik wszystko to, co rozprasza naszą uwagę. Na pewno znacie doskonale to uczucie, gdy siadacie przed komputerem gotowi do zrealizowania całego planu na dany dzień, a po dwóch godzinach orientujecie się, że w zasadzie nic nie udało się popchnąć do przodu. W między czasie obejrzeliście jednak wszystkie nowe filmy z milutkimi kotkami lub psiakami, przejrzeliście profile znajomych na Facebooku i poświęciliście jakieś pół godziny, żeby przejrzeć najnowsze powiadomienia w smartfonie. Człowiek ma uczucie zmęczenia, jakby popracował w cyfrowym kamieniołomie, ale nie zrobił kompletnie nic.
W tym sensie Freedom rzeczywiście daje wolność, bo odseparowuje użytkownika od wszystkich rozpraszaczy, czy jak to nazywam, przeszkadzaczy. Aplikacja blokuje określone strony i aplikacje lub w skrajnych przypadkach cały internet. Jeśli ktoś nie wytrzyma i koniecznie będzie chciał sprawdzić, czy znajomi nie zostawili superważnej informacji na Facebooku, to zamiast tablicy z tego portalu w przeglądarce wyświetli się przyjemne w odbiorze zielone tło. W ustawieniach można ustawić sobie określone sesje i zablokować dostęp do konkretnych stron w zależności od tego co w danym momencie robimy. Producent aplikacji opisuje to jako sposób na „polepszenie relacji z technologią”.
Odłóż smartfon, posadź drzewko
To samo jest celem twórców aplikacji Forest, którzy doszli do wniosku, że potrzebny jest nie tylko bat, ale i jakaś zachęta, żeby zmienić złe nawyki użytkowników. W skrajnych przypadkach rzeczywiście nie jesteśmy w stanie nie zaglądać do tego urządzenia, a to wszystko generuje rozproszenie, powoduje zdenerwowanie i utrudnia koncentrację. Forest nie tylko blokuje nam dostęp do innych aplikacji, ale robi to sprytnie, zapraszając nas jednocześnie do… gry. Sadzisz drzewko, które rośnie, jeśli trzymasz się z dala od telefonu. Nie wytrzymujesz w wyznaczonym czasie? Niszczysz drzewko. Później jest jeszcze ciekawiej. Do zebrania są wirtualne monety, nowe gatunki roślin, całe lasy, kolejne funkcje itd. Powstrzymywanie się od zaglądania do smartfona może też dać efekt w realu, bo właściciel aplikacji współpracuje z organizacją Trees for the Future. Wirtualne monety zamieniane są na drzewa i tak użytkownicy zasadzili już prawie milion prawdziwych roślin.
Produktywność wspierają też inne tego typu aplikacje, a w zasadzie to są ich na serwerach tony, w tym Flipd i BlockSite. W tej ostatniej podoba mi się szczególnie nazwa. Klarowna, szczera, bez owijania w bawełnę, jak cios prosto między oczy. Zablokowane i tyle. Skoro jestem przy nazwie, to nie wypada pominąć narzędzia o nazwie Zapier (wychodzą z człowieka Janusze i Grażyny), które integruje przeróżne aplikacje i ułatwia pracę zespołów poruszających się w różnych programach.
To nie jest AC/DC, ale może pomóc
Koniec żartów, bo temat jest jednak bardzo poważny. Zdalna praca wygląda zupełnie inaczej, gdy można posiedzieć w ciszy lub skorzystać ze wspomnianej na początku kawiarni, ale może być udręką, gdy o wolne miejsce w pokoju walczy się z innymi domownikami, albo gdy można tylko pomarzyć o wydostaniu z czterech ścian, choćby do lasy, żeby pomyśleć. JR Raphael poleca w tekście opublikowanym przez „Fast Company” siedem wyjątkowych aplikacji, które pomogą zoptymalizować pracę z domu i jako człowiek doświadczony w takiej pracy przypomina, że trzeba być dobrze zorganizowanym, wydajnym i pamiętać o rozsądku w łączeniu życia zawodowego i osobistego. Jedną z nich jest Brain.fm, czyli aplikacja muzyczna napędzana sztuczną inteligencją.
– Nasza muzyka jest wyjątkowa, stworzona specjalnie, aby wprowadzić cię w pożądany stan psychiczny. Innymi słowy, znaleźliśmy nowe sposoby tworzenia muzyki, która pomoże ci robić to, co musisz – czytam na stronie Brain.fm.
Aplikacja oferuje muzykę, której raczej nie będziecie odtwarzać sobie jak popularne przeboje, czy nucić pod prysznicem. Dźwięki mają tutaj inne zadania – pomóc użytkownikowi skoncentrować się na pracy, medytacji, albo pomóc w lepszym śnie. To taka trochę zabawa z mózgiem przy użyciu dźwięków, choć twórcy przekonują, że za wszystkim stoi nie tylko sztuczna inteligencja, ale solidne badania naukowe. Nie testowałem jej, więc dajcie informację w komentarzach, czy warto. Jakoś tak na początek pracy wystarczy mi AC/DC i „Thunderstruck”. Później przełączam się na miks kawiarniano-rockowy. A w czasie snu po prostu śpię. Wiem, dość prostackie… Podobnie do Brain.fm działa apka Endel, która „tworzy spersonalizowane pejzaże dźwiękowe” pomagające „całkowicie zanurzyć się w każdym zadaniu”. Tym co najbardziej podoba mi się w Endel jest jednak szata graficzna. Skupicie się na zadaniu dopiero wtedy jak oderwiecie od niej oczy. Kosmos.
Nie wymieniłem tych najważniejszych i najpopularniejszych narzędzi ułatwiających pracę zdalną, jak Slack, Trello, Zoom, Microsoft Teams, Kalendarz Google’a, czy Todoist. Starałem się trochę zejść z oficjalnej i najbardziej oczywistej ścieżki. Jeśli zdecydujecie się na podobny ruch, to szybko zorientujecie się, że aplikacji poprawiających produktywność, koncentrację i poukładanie roboty jest cała masa i naprawdę bardzo łatwo wpaść w sidła szukania, przeglądania, testowania, odkładania i próbowania. Efekt może być przeciwny do zamierzonego, bo zamiast pracować skupicie się na dobieraniu właściwych apek i narzędzi. Spóźniony tekst, który właśnie przeczytaliście jest tego najlepszym przykładem. A zatem włączcie w mózgu zdrowy rozsądek i samokontrolę. Do pobrania za darmo.
Przeczytaj także: Pandemia przyspiesza sztuczną inteligencję.
Zdjęcie główne autorstwa Vlada Karpovich z Pexels