Komisja Europejska rzeczywiście zamówiła w T-Systems i Scytales tzw. white-labelową aplikację do potwierdzania pełnoletniości, która ma być gotowa latem 2025 r., ale ma służyć tylko jako tymczasowe rozwiązanie w wersji pilotażowej, zanim w 2026 r. pojawi się unijny portfel tożsamości cyfrowej. Ani państwa UE, ani platformy, ani tym bardziej użytkownicy nie będą zobligowani, by ją wdrażać, czy też instalować. 1 lipca świat mediów społecznościowych pozostanie praktycznie taki, jak dziś.
To co w końcu stanie się 1 lipca?
Historia zaczyna się od Aktu o Usługach Cyfrowych (DSA). Jego art. 28 ust. 1 nakłada na wszystkie platformy dostępne dla małoletnich obowiązek wprowadzenia „odpowiednich i proporcjonalnych środków, aby zapewnić wysoki poziom prywatności, bezpieczeństwa i ochrony małoletnich”. DSA nie nakazuje jednak, jak dokładnie tę ochronę zrealizować, dlatego Komisja Europejska przygotowuje wytyczne, które mają podpowiedzieć platformom, jakie rozwiązania będą uznane za wystarczające. Prace nad dokumentem wciąż trwają, a konsultacje społeczne kończą się dopiero 15 czerwca 2025 r. Zatem nawet gdyby wytyczne były gotowe tego lata, nie stałyby się nagle prawem w całej Unii.
To właśnie w projekcie wytycznych pojawia się pomysł unijnej aplikacji, która miałaby służyć potwierdzaniu pełnoletniości. Mechanizm opiera się na tym, co Bruksela rozwija pod szyldem eID, czyli „unijnego portfela tożsamości cyfrowej”. Aplikacja pobierałaby informację o wieku z jednego ze sprawdzonych źródeł – np. banku albo elektronicznego dowodu osobistego – i udostępniała platformie suchy komunikat „18 +/ 18 –”. Dzięki temu użytkownik uniknąłby przesyłania wrażliwych skanów dokumentów każdej stronie z osobna, a serwis otrzymałby dokładnie tyle danych, ile potrzebuje, i nic więcej. Ochrona prywatności pozostaje tu kluczowa: zewnętrzny dostawca treści nie zobaczy numeru PESEL, imienia ani zdjęcia z dowodu.
Brzmi sensownie, ale diabeł tkwi w szczegółach: po pierwsze, projekt zakłada, że narzędzie do weryfikacji wieku będzie dobrowolne. Komisja tworzy jedynie szkielet, a każde państwo członkowskie może – choć nie musi – przygotować na jego bazie własną wersję i udostępnić ją obywatelom. Po drugie, program pilotażowy, który rusza 1 lipca 2025 r., obejmie tylko pięć państw: Francję, Hiszpanię, Włochy, Danię i Grecję. Polska w nim nie uczestniczy. Po trzecie, nawet gdy aplikacja trafi do sklepów z oprogramowaniem, platformy nie będą zmuszone do jej wdrożenia; to one decydują, jak spełnią wymóg ochrony dzieci: każdy kraj z osobna zadecyduje o minimalnym wieku dostępu do mediów społecznościowych – w całej UE to minimum 13 lat.
To platformy społecznościowe powinny wprowadzić mechanizmy weryfikacji wieku. Unia Europejska dostarcza jedynie technologię – powiedział wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka.
W praktyce weryfikacja wieku może stać się niezbędna przede wszystkim dla trzech kategorii usług: serwisów pornograficznych, platform hazardowych i sprzedawców alkoholu. Tam ryzyko dla nieletnich jest wysokie i trudno je obniżyć delikatniejszymi metodami. Dopiero w dalszej kolejności na celowniku mogą znaleźć się platformy, które same w regulaminie ograniczają dostęp do osób pełnoletnich, a także te, które – po własnej analizie ryzyka – stwierdzą, że algorytmy rekomendacyjne lub charakter treści tworzą dla dzieci zagrożenia nie do załagodzenia prostszymi środkami.
Czytaj też: Powstaje europejski portfel tożsamości cyfrowej – co musisz wiedzieć?
Co to oznacza dla przeciętnego internauty
Obowiązki wynikające z DSA to jedno, a krajowa praktyka drugie. Na przykład, we Francji od 7 czerwca weryfikacja wieku na stronach pornograficznych jest wymagana ustawowo. Reakcja rynku była natychmiastowa: Pornhub zablokował dostęp użytkownikom z francuskimi adresami IP, a popyt na VPN-y skoczył w górę. Francuski resort cyfryzacji publicznie zastanawia się, czy w podobny sposób nie powinien objąć platform, które „hostingują” pornografię, choć nie są jej głównym profilem – na krótkiej liście znalazły się X (dawny Twitter) czy Reddit.
Prezydent Macron zapowiada nawet zaostrzenie wymagań wiekowych dla mediów społecznościowych w ogóle. Tymczasem w Polsce trwają prace nad ustawą chroniącą małoletnich przed treściami pornograficznymi, ale nawet definicja „treści pornograficznych” i katalog serwisów objętych regulacją wciąż są przedmiotem sporów.
Czy 1 lipca zmieni się dostęp do mediów społecznościowych?
Co to więc oznacza dla przeciętnego internauty? Po pierwsze, 1 lipca 2025 r. nic się nie zmieni w dostępie do Facebooka czy Instagrama, a już na pewno nie w Polsce. Po drugie, nawet w dalszej perspektywie unijna aplikacja będzie tylko jedną z opcji. Wytyczne wymagają, żeby platforma udostępniła różne sposoby potwierdzania wieku – choćby po to, by nie dyskryminować osób bez smartfona albo niechcących instalować rządowego softu. Po trzecie, zanim serwis zażąda dowodu pełnoletniości, musi wykazać, że inne, mniej inwazyjne środki nie zadziałają.
Nie znaczy to jednak, że sieć pozostanie bastionem pełnej anonimowości. Adres IP, ciasteczka, itp. – wszystko to już dziś pozwala reklamodawcom, big techom i organom ścigania śledzić nasze kroki. Legitymowanie się dowodem tożsamości w internecie to inny kaliber, bo teoretycznie operuje się danymi wkraczającymi głębiej w sferę prywatności, ale trend jest wyraźny: zarówno unijni, jak i krajowi decydenci stawiają ochronę dzieci na szczycie listy priorytetów.
Na razie jednak emocje są zdecydowanie na wyrost. Unijna aplikacja do weryfikacji wieku nie stanie się przymusowym biletem wstępu do sieci, a 1 lipca nie przyniesie żadnej „e-rewolucji” w Polsce. Za pomyłkę przepraszamy. A opisywana sprawa na pewno będzie miała ciąg dalszy!
Źródło zdjęcia tytułowego: Frimufilms, Freepik