Media dostrzegły swoją szansę w nowelizacji ustawy o prawie autorskim, która implementuje przepisy unijne. Polskie grupy medialne miały nadzieję, że państwo wprowadzi mechanizmy wymuszające płatności dla mediów od Big Techów. Posłowie zawiedli, w Sejmie przepadły zmiany, więc wydawcy teraz apelują do senatorów.
Wielka akcja w polskich mediach – czują się zagrożone!
Patrząc na dzisiejsze tytuły w mediach internetowych, można by odnieść wrażenie, że Sejm właśnie uchwalił ustawę, która zabiera mediom niemal wszystkie dochody i daje je wielkim platformom internetowym. Tak oczywiście nie jest. Tak naprawdę uchwalona niedawno przez Sejm ustawa zapewnia wydawcom wynagrodzenia od Big Techów za korzystanie z treści generowanych przez media. Tyle tylko, że negocjacje w sprawie wysokości tego wynagrodzenia zostawia wydawcom.
Oczywiście, jeśli pojedynczy polscy wydawcy zaczną rozmawiać z Google czy Meta, to efekt takich negocjacji nie będzie dobry. Google czy Meta mogą po prostu stwierdzić, że treści wydawcy żądającego zbyt wysokich wynagrodzeń będą po prostu omijać, żeby za nie nie płacić. I w ten sposób mogłyby rozgrywać jednego wydawcę za drugim. Jednak, jeśli wydawcy stworzyliby wspólny front i Google nie miałby niemal żadnych polskich treści do pokazania, to sytuacja by się na pewno zmieniła.
Tylko że… wyobrażacie sobie wspólny front na przykład Fratrii i Agory? No właśnie…
Więc pojawił się doskonały pomysł, zaproponowany przez Lewicę jako poprawka do ustawy. Jeśli wydawcy i firmy technologiczne nie dogadają się w określonym czasie, to do gry wchodzi UOKiK jako mediator. Ten sam UOKiK, który swego czasu nałożył na Biedronkę karę 723 mln złotych za, jak twierdził, nieuczciwe praktyki rynkowe. Nietrudno dostrzec tu brak miłości do obcego kapitału. I na to pewnie liczą wydawcy.
Media mają nóż na gardle? Reklama, niejasne reguły SEO, AI
Można z pewnym przymrużeniem oka patrzeć na naładowane emocjami tytuły dzisiejszych wydań serwisów internetowych, ale prawda jest taka, że media – nie tylko polskie – mają przed sobą sporo wyzwań. Big Techy, które tak naprawdę są tylko pośrednikiem między czytelnikiem, wydawcą i reklamodawcą, zabierają dla siebie już 60% tortu światowej reklamy internetowej.
Jak o tym jakiś czas temu pisaliśmy, doprowadziło to Wirtualną Polskę do próby stworzenia alternatywnej platformy reklamowej. Próby chyba umiarkowanie udanej, bo dosłownie dwa miesiące później WP ogłosiła, że zwalnia 120 dziennikarzy.
Sytuację, zwłaszcza mniejszych firm medialnych pogarszają zmiany w algorytmach SEO wyszukiwarki Google. Jak to już opisywaliśmy, prowadzą one czasami do gwałtownych spadków w rankingach niektórych dobrze ocenianych choć mniejszych serwisów, pozbawiając je przychodów reklamowych.
Trzecim problemem są treści generowane przez AI. Po co zatrudniać dziennikarza do żmudnego tworzenia artykułów, jeśli ChatGPT zrobi to za niewielki procent kosztów dziennikarza? A Google niekoniecznie odróżni wytwór człowieka od wytworu maszyny i spozycjonuje w wyszukiwarce tak samo…
Media mają się czego bać. Więc, nawet jeśli poziom emocji w dyskusjach nad ustawą wydaje się czasem nieco przesadzony, to trzymajmy kciuki za to, żeby Senat przyjął rozwiązanie dobre dla mediów. Żeby nam przypadkiem media nie zniknęły, przywalone ciężarem kosztów, a bez możliwości zarobienia na swoje utrzymanie.
Źródło grafiki: HomoDigital.pl