Myślicie już o wakacjach? Takich prawdziwych, bez maseczek i obostrzeń? Proponuję pomyśleć o wakacjach 2027 r., bo to mogą być kosmiczne wakacje. Dosłownie! Wtedy ma być oddany do użytku pierwszy hotel w kosmosie. A dokładniej: na niskiej orbicie Ziemi. Ile może kosztować pobyt w hotelu „na niebie”? I jak będą wyglądały pokoje? Jak się tam dostaniecie? Warto wiedzieć i już dziś zbierać pieniądze na pierwsze kosmiczne wakacje. To już niedługo!
Za niecodzienne przedsięwzięcie „odpowiedzialna” jest firma Orbital Assembly z Kalifornii, która co prawda na razie ma tylko pomysł i wizualizację, ale ma też – jak donosi Daily Mail – pierwsze pieniądze na realizację projektu, które pozyskała od inwestorów chętnych do zarabiania na wypoczynku „na wysokości”.
Budowa hotelu o nazwie Voyager Station ma zacząć się w 2025 r. Co ciekawe, zajmą się tym głównie roboty. Planowe otwarcie ma nastąpić w 2027 r., a więc już za sześć lat. To może być istotna informacja dla tych z Was, którzy lubią wycieczki ekstremalne. Nawet jeśli przyjmiemy, że projekt – jak każde złożone przedsięwzięcie – będzie miał ze 2-3 lata obsuwy, to musicie gotować portfele na „kosmiczny” wydatek za mniej więcej dziesięć lat licząc od dziś.
Jeśli projekt się powiedzie, będzie to największy obiekt zbudowany przez człowieka poza Ziemią. Będzie krążył na tzw. niskiej orbicie okołoziemskiej. Hotel będzie wyposażony w restaurację, kino, spa i kapsuły kosmiczne (pokoje) dla mniej więcej 400 osób (w tym ponad 300 gości i niecałe 100 osób obsługi).
Voyager Station, czyli hotel kilkaset kilometrów nad Ziemią
Hotel będzie wizualnie przypominał diabelski młyn o „rozpiętości” mniej więcej 300 metrów. Do pierścienia będą przymocowane pierścienie z przymocowanymi do nich po zewnętrznej stronie 24 modułami.
Idea orbitującej stacji kosmicznej zbudowanej wokół koła sięga już czasu pierwszych podróży kosmicznych. Po raz pierwszy pojawiła się w latach 50-tych zeszłego wieku u Wernhera von Brauna, jednego z architektów programu Apollo, czyli najbardziej spektakularnego programu podboju kosmosu realizowanego przez NASA.
Cała konstrukcja ma się stale kręcić z prędkością wystarczającą, aby wygenerować coś w rodzaju „sztucznej grawitacji” na poziomie 40% tej, którą mamy na Ziemi. To oznacza, że goście, jakkolwiek będą się czuli inaczej, niż na Ziemi, to nie będzie to pełen stan nieważkości. Stąd jedną z największych atrakcji w hotelu ma być sala do koszykówki, w której będzie można naprawdę wysoko skakać, ćwicząc wsady do kosza.
Czytaj i zobacz film o tej bajecznej konstrukcji: Voyager, czyli pierwszy hotel w kosmosie ma się otworzyć w 2027 r.
Zobacz też: Jeszcze więcej zdjęć kosmicznego hotelu
„Sztuczna grawitacja”, żeby ograniczyć koszty
Twórcy projektu uważają, że dzięki stworzeniu „sztucznej grawitacji” uda się uniknąć skomplikowanego procesu „kwalifikacji” przyszłych gości hotelowych. Jak wiadomo, przebywanie w stanie nieważkości wymaga pewnego przygotowania organizmu. Chodzi o to, żeby nie trzeba było miesiącami aklimatyzować się do pobytu w gwiezdnym hotelu.
Ale oczywiście największą atrakcją mają być widoki – zobaczenie całej Ziemi ma zajmować pasażerom „magicznego pierścienia” 90 minut. Hotel ma być zresztą wyposażony w specjalne kapsuły widokowe, które pozwalają zachwycać się widokiem „Niebieskiej Planety” na najbardziej wyszukane sposoby. Dość powiedzieć, że wschód i zachód słońca z perspektywy tego hotelu będzie można obserwować mniej więcej 16 razy na dobę.
Pojedyncza kapsuła mieszkalna ma mieć wymiary 20 m na 12 m, czyli będzie to raczej apartament, niż klasyczny pokój hotelowy. Z informacji prasowych wynika, że będzie można nie tylko zamieszkać w nim przez jakiś czas – jak w pokoju hotelowym – ale też po prostu kupić na własność (może to będzie nowy model biznesowy dla tych, którzy dziś żyją z wynajmu studenckiego?).
Ile trzeba zainwestować, żeby wybudować hotel w kosmosie? Liczymy!
Nie ujawniono, ile będzie kosztowało wybudowanie tego hotelu, ale jest oczywistym, że setki razy więcej, niż jakiegokolwiek hotelu na Ziemi. Sama technologia budowy obiektów w kosmosie jest znana, ale gros wydatków to koszt „wystrzelenia” komponentów w przestrzeń kosmiczną.
Te ceny są jednak niestabilne. Przed udaną próbą rakiety wielokrotnego użytku Falcon 9 „przewiezienie” w kosmos każdego kilograma „fantów” kosztowało 8.000 dolarów. Dziś cena kształtuje się już w okolicach 2.000 dolarów, zaś SpaceX – spółka Elona Muska, która obiecuje nie tylko podróże po orbicie, ale wręcz kolonizację Marsa – już obiecuje, że uda się wkrótce obniżyć te koszty do kilkuset dolarów.
Czytaj więcej o tym: Elon Musk zdradza, ile będzie kosztował bilet do Twojej posiadłości na Marsie
Czytaj również: Kolonizacja Marsa – kiedy się tam realnie wybierzemy? Co się udało w tej grze, a co jeszcze przed nami?
W oczekiwaniu na spadek kosztów – a także w celach testowych – spółka Orbital Assembly Corporation będzie testowała budowę hotelu (oraz różne elementy jego funkcjonowania) za pomocą znacznie mniejszej od „docelowego” oryginału, prototypowej stacji kosmicznej zbudowanej w ośrodku badawczym o zerowej grawitacji.
Voyager Station: na jaki wydatek trzeba się przygotować? Pierwszy hotel w kosmosie tani nie będzie?
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ISS, orbitująca wokół Ziemi na wysokości 400 km, waży 420 ton, co oznacza, że wystrzelenie w kosmos wszystkich jej elementów – nie licząc kosztów stworzenia tych komponentów, a także ich montażu w kosmosie – kosztowałoby 100 mln dolarów. Trudno powiedzieć, jaka byłaby to część łącznych kosztów budowy kosmicznego hotelu, ale ta liczba daje już wyobrażenie o skali transakcji. Zapewne mówimy o kilkuset milionach dolarów, jeśli nie o miliardzie.
Dla porównania: budowa hotelu na Ziemi w polskich warunkach kosztuje 200.000-400.000 zł na pokój, czyli w przypadku hotelu liczącego 200 pokoi może to być równowartość 20 mln zł.
Ile może kosztować pobyt? Samo dotarcie z Ziemi do gwiezdnego hotelu nie będzie tanie (kilkaset tysięcy dolarów). A sam pobyt? Pewnie na początek będzie kosztował drugie tyle, choć szefowie Voyagera obiecują, że docelowo to nie będzie wyłącznie wypoczynek dla milionerów, a do ich hotelu będzie się leciało po prostu tak, jak na wycieczkę do Disneylandu.
Rakieta Starship od Elona Muska i inne statki kosmiczne wielokrotnego użytku mają zapewnić regularne i szybkie połączenia między Ziemią a Voyagerem.
Zobacz też: VPN, czyli jak bezpiecznie surfować w sieci? Zobacz nasz poradnik i skorzystaj z oferty specjalnej!
Aurora Station, czyli nieważkość w cenie
Voyager nie jest jedynym projektem gwiezdnego hotelu. Innym konceptem jest Aurora Station, opracowany przez spółkę Orion Span. Ma to być niewielki „kontener” krążący 320 km nad Ziemią, nieco niżej od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (a więc zdolny okrążać ją 16 razy dziennie). Pierwszych gości hotelowych chce zabrać w kosmos już w przyszłym roku.
Ten kosmiczny hotel będzie wielkości dużej kabiny prywatnego odrzutowca, będzie więc mogło tam przebywać raptem kilka osób (czterech „gości hotelowych” i dwóch członków załogi). Wymiary kabiny – 13 m na 4 m oraz objętość rzędu 160 m3 obiecuje przytulną przestrzeń dla gości (dla porównania: Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ma 109 m długości i ma wewnętrzną objętość ciśnieniową 916 m3).
Pewnym wyzwaniem może być kwestia wyżywienia i funkcjonowania w stanie nieważkości. W przypadku Oriona nie będzie bowiem możliwości „symulowania” choćby częściowej grawitacji. Jedzenie będzie czymś pomiędzy przeciętną dietą astronauty i jedzeniem spotykanym na Ziemi.
Goście będą brać prysznic i korzystać z łazienki, tak jak astronauci na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Np. prysznic będzie się brało z dużych plastikowych toreb.
Na razie hotel, ale potem… apartamenty kosmiczne dla każdego
Orion obiecuje szybki internet na pokładzie, aby zapewnić gościom możliwość dzielenia się swoimi doświadczeniami z przyjaciółmi i rodziną na Ziemi niemal w czasie rzeczywistym.
Czytaj też: Bezos, Musk, czy Google? Kto nam zapewni internet przyszłości? I po co?
Twórcy Aurora Station twierdzą, że choć zaczynają od umieszczania obiektów na niskiej orbicie okołoziemskiej – w tym kosmicznych hoteli – to architektura przedsięwzięcia jest taka, że można łatwo zwiększyć skalę, umożliwiając np. kupowanie prywatnym klientom modułów mieszkalnych w kosmosie. Przyszli właściciele mieszkań na Aurora Station mogą więc mogli w nich mieszkać, odwiedzać je na weekend lub podnajmować studentom (taki żart).
No dobra, z tymi wyjazdami na weekend to też kiepsko wygląda. Podróż z Ziemi na Aurora Station chwilę potrwa, całe przedsięwzięcie jest planowane na 12 dni. W tej chwili nie jest jasne, w jaki sposób Aurora Station i jej przyszli mieszkańcy dotrą na orbitę. Orion Span ma jeszcze potwierdzić terminy i sposób przewiezienia pasażerów z Virgin Galactic lub SpaceX, czyli prywatnymi firmami należącymi do najbogatszych Ziemian, które oferują usługi transportowe w kosmosie.
Czytaj więcej o tym: Musk, Bezos, Branson zapraszają na wycieczkę. Ile kosztuje bilet na największy odlot?
Ile kosztuje pobyt na Aurora Station? Zła wiadomość: bilety na pierwsze „turnusy” już wyprzedane
O ile w przypadku Voyager Station cennik pobytu hotelowego nie jest jeszcze znany, o tyle w przypadku Aurora Station wiadomo już, że podróż ma kosztować 8-9 mln dolarów. Chętnych nie brakuje, pierwsze cztery miesiące są już wyprzedane.
Z tym, że tutaj niestety – ze względu na kwestie aklimatyzacji – konieczne będzie szkolenie jeszcze na Ziemi i przejście przez chętnych testów medycznych. W specjalnym ośrodku szkoleniowym przyszli goście hotelowi będą ćwiczyli jedzenie i korzystanie z łazienki w hotelu kosmicznym. Drugi etap odbędzie się w siedzibie firmy w Teksasie, a trzeci etap szkolenia odbędzie się już na pokładzie Aurora Station.
Stąd zapewne wynika wysoka cena. Aczkolwiek i tak te 8-9 mln dolarów do jest już taniocha. Dlaczego? Do tej pory jeśli statki kosmiczne brały na pokład turystów, to bilet kosztował 20-40 mln dolarów. Poza tym w przypadku Aurory mówimy o dość długiej „wycieczce” – 12 dni.
Czytaj: Sensacje NASA, nowe planety… Jak zarobić na podboju kosmosu?
Hotel w kosmosie, czyli nowa gałąź turystyki wystartuje już za 10 lat?
Niezależnie od tego, czy hotel w kosmosie z prawdziwego zdarzenia – Voyager Station – zacznie działać w 2027 r., czy dopiero w 2030 r., jestem skłonny uwierzyć, że za jakieś 10 lat zaczniemy mieć możliwość zamieszkania w hotelu na orbicie okołoziemskiej.
Co więcej, wychodzi na to, że rozpoczął się już nowy wyścig kosmiczny, ponieważ NASA też pracuje nad komercjalizacją lotów kosmicznych. Następuje gwałtowna zmiana natury eksploracji kosmosu. Najpierw była to aktywność zarezerwowana wyłącznie dla rządów, a teraz zajmują się tym prywatne korporacje. Jeśli czeka nas kosmiczny boom, to może to być jeden z największych trendów w gospodarce w nadchodzących dziesięcioleciach.
Warto już dziś zbierać pieniądze na pierwsze wakacje na orbicie okołoziemskiej. To mogą być kosmiczne wakacje, ale nawet po kilku latach funkcjonowania, gdy ceny na hotel w kosmosie też będą kosmiczne. Zapewne za wycieczkę będzie trzeba płacić po kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Zatem mówimy o pieniądzach jakieś pięć razy większych, niż za pobyt w najbardziej luksusowych hotelach na Ziemi.
Myślę, że przez pierwszy dzień byłbym podekscytowany, ale spędzać tak 12-cie dni, razem z aklimatyzacją – nie dla mnie. Na dobrą sprawę ma się „fajny widok przez okno”, ale te wszystkie zamknięcia pandemiczne sprawiają, że zupełnie nie chciałoby mi się siedzieć w sztucznej przestrzeni. Nie ma to jak naturalne krajobrazy i ziemia pod nogami. Ludzie i tak byliby wyalienowani na tej stacji, tak jak i na ziemi. Na razie zbieram na wycieczkę, która dla mnie jest też kosmicznie droga, ale jeszcze nie jako abstrakcyjna – na jeden z kontynentów za oceanem.
Przepraszam, nie chcę marudzić i zmazywać marzycielom uśmiechu z twarzy, ale sądzę, że o ile w kosmosie można pracować, to do wypoczynku nadaje się tylko „objazdowo” a nie stacjonarnie.