Stado dronów przyjmuje szyk bojowy i uruchamia kamuflaż holograficzny. Setki małych projektorów wyświetlają obraz składający się na ogromnego przerażającego potwora. Porusza łapami, niszcząc okoliczne zabudowania i strzela, gdy tylko się do niego zbliżysz. Z ziemi wygląda jak istota nie z tego świata, budząc trwogę wśród mieszkańców włoskiego miasteczka… I choć właśnie opisałam scenę z filmu „Spiderman: daleko od domu”, to nic nie stoi na przeszkodzie, by tak wyglądała wojna przyszłości.
Wojna przyszłości to niezwykle filmowy temat – te wszystkie roboty, samosterujące pociski i walki sztucznych inteligencji! Czy jest coś bardziej Hollywoodzkiego niż starcie maszyn, przed którymi ludzkość obroni człowiek – taki z krwi i kości, choć być może z wojskowymi wszczepami w organizmie? Wyobraźnia pisarzy i scenarzystów uwielbia temat, jakim jest futurystyczna wojna, ale powinniśmy mieć świadomość, że to, co widzimy na srebrnym ekranie, wcale nie jest tak odległe od możliwości współczesnych armii. Wyścig zbrojeń trwa i ciężko nawet zgadywać kto w nim wygra. Czym dysponuje współczesne wojsko i z jakimi problemami się zmaga?
Wojna przyszłości: sztuczna inteligencja nie taka mądra
O sztucznej inteligencji pisaliśmy wielokrotnie (choćby w artykule „Na czym polega sztuczna inteligencja”). Wizja robotów, które przejmują panowanie nad światem, zawładnęła wyobraźnią mas, ale nie tędy droga. Prostą sztuczną inteligencję stosuje się już dziś na polu bitwy, a im bardziej będą się rozwijały algorytmy uczenia maszynowego, tym większe szanse, że zastąpi ona człowieka. Nim to się stanie, prawdopodobnie miną lata.
Dzisiejsi twórcy broni wykorzystującej sztuczną inteligencję, stają przed dylematem moralnym: czy komputer ma prawo podejmować decyzje za człowieka? Właśnie w tej dziedzinie widzi się największy potencjał dla AI. Ilość danych do przetworzenia na polu bitwy często wykracza poza możliwości ludzkiego umysłu. W teorii algorytm decydujący o dalszych posunięciach armii i wspomagający decyzje dowódcy będzie bezstronny, a co za tym idzie – bezbłędny. Jednak obrońcy praw człowieka biją na alarm – czy na pewno chcemy, by to komputer podejmował decyzję o zabiciu ludzi, wyłącznie na bazie zimnej, matematycznej kalkulacji?
Cel pal!
Jednak sztuczna inteligencja przyda się nie tylko w kwestiach planistycznych. Kolejne kraje eksperymentują z wprowadzaniem broni i pocisków wzbogaconych o AI.
Amunicja C-DAEM to nic innego jak rozwinięcie współcześnie stosowanego pocisku artyleryjskiego Excalibur o sztuczną inteligencją. Podstawowym problemem broni artyleryjskiej wykorzystującej GPS jest jej dokładność – nie radzi sobie z ruchomymi celami i nie jest odporna na zmienne warunki atmosferyczne. Wykorzystanie sztucznej inteligencji do naprowadzania pocisków to przełomowe posunięcie, dzięki któremu raz obrany cel, dzięki systemowi kamer będzie śledzony aż do całkowitego zniszczenia. Amerykański departament w 2020 roku w jawnej części budżetu wnioskował o niecały milion dolarów na rozwój systemów sztucznej inteligencji i broni, a do DARPA, w której powstają najbardziej innowacyjne projekty broni, popłyną dwa miliardy dolarów. Liczby mówią same za siebie – broń przyszłości to dobry i ważny kierunek inwestycyjny.
Nie tylko Amerykanie pracują nad pociskami, które same naprowadzą się na cel – rosyjski koncern państwowy Rostec w 2020 ogłosił, że wkrótce na wyposażenie rosyjskiej armii trafią pociski nowej generacji. Mają być niezwykle odporne na zakłócenia radiowe i skutecznie docierać do celu. Zresztą to właśnie Władimir Putin zasłynął słowami kierowanymi do moskiewskich studentów: „Dowolne państwo, które stanie się liderem w badaniach nad sztuczną inteligencją, stanie się władcą świata”. A gdy się marzy o światowych rządach – przyjacielskimi metodami raczej nic się nie zdziała.
Broń z przyszłości
Gdy już o broni mowa, nie można pominąć rzeszy wynalazków, które mają uskutecznić niszczenie i zabijanie. Sztuczna inteligencja to nie jedyny z kierunków prowadzonych badań. W polu zainteresowań naukowców jest także broń elektromagnetyczna: laserowa, impulsowa (EMP), mikrofalowa oraz tzw. railgun, czyli działo elektromagnetyczne.
Pistolet laserowy już jutro w twojej armii! – czyż to nie brzmi jak reklama z filmu science-fiction? I choć dopiero trwają badania, to efekty, które można podziwiać na licznych dostępnych online firmach, są porażające.
Jak to właściwie działa? Broń elektromagnetyczna gromadzi energię, a następnie przekazuje ją celowi. Źródłem jest oczywiście prąd, który można przyrównać do prochu w tradycyjnej broni. Tak zgromadzona i wystrzelona w kierunku celu energia może być naprawdę śmiercionośna, choć na tę chwilę potrafi głównie sprawić, że w rakiecie wybuchnie paliwo.
Broń laserowa – mordercza czy wręcz przeciwnie?
Główną zaletą broni laserowej jest jej szybkość – strzela z prędkością światła, a wadą – zasięg. Ale szykujmy się na przełom. Niedawno opracowany laser ultrakrótkich impulsów może usmażyć drona przeciwnika w jedną biliardową część sekundy. USA planuje przetestować prototyp tej broni do 2022 roku, zastępując nią znany już system LaWS – broń laserową zdolną zestrzelić lecący samolot. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w 2024 roku działa tego rodzaju będą montowane w amerykańskich myśliwcach.
Potężna i śmiercionośna – broń laserowa to przerażająca perspektywa, ale może również okazać się rozwiązaniem ograniczającym liczbę zgonów. Amerykanie testują broń laserową, którą będzie można wykorzystywać na polu bitwy. Zamiast zostawiać w przeciwniku dziurę na wylot, żołnierze przyszłości będą stosować skalowalny system ultrakrótkiego lasera impulsowego (SCUPLS). Zada przeciwnikowi ból i go zdezorientuje, ale nie pozostawi trwałych obrażeń na ciele. Czy to bardziej humanitarne niż tradycyjna amunicja?
Tsunami nadciąga!
Gdy jedni się ograniczają, szukając kompromisu między bronią śmiercionośną a skuteczną, inni wolą iść na całość. Z rozmachu znana jest w szczególności Rosja, która od kilku lat straszy morderczym tsunami. Dopiero niedawno jej groźby zaczęły być traktowane poważnie. Wszystko za sprawą władcy mórz – Posejdona. A konkretnie torpedy Poseidon 2M39, w teorii wywołującej nuklearne tsunami, które pochłonie Nowy Jork.
Choć o torpedzie Poseidon 2M39 można znaleźć wiele informacji, to tak jak w większości śmiercionośnych, tajnych i rządowych projektów – ciężko odróżnić fakty od fikcji. Wiadome jest, że pierwszy raz oficjalnie mówił o niej Putin w 2018 roku. Szacuje się, że poruszająca się po dnie morza, będzie w stanie przepłynąć 10 tysięcy kilometrów, tym samym bez problemu pokonując prawie cały Ocean Atlantycki. Atlantyk w najszerszym miejscu mierzy 12 500 kilometrów… A przecież nikt o zdrowych zmysłach nie będzie strzelał z wybrzeża Morza Śródziemnego do Zatoki Meksykańskiej.
Czy Poseidon naprawdę będzie w stanie wywołać tsunami? Opinie są podzielone i życzę nam wszystkim, byśmy się o tym nigdy nie przekonali. Według rosyjskiej agencji informacyjnej TASS Poseidon zostanie wyposażony w głowicę nuklearną o mocy 133 razy większej niż bomba zrzucona na Hiroshimę. Jednak wielu ekspertów uważa, że to nie wystarczy, by wywołać tsunami na morzu.
Drony, statki i samoloty
O tym, co dzieje się w związku z władcą mórz, możemy tylko dywagować, ale już wyjście na ląd daje nam zupełnie inne spojrzenie na wojnę przyszłości. Na ziemi i niebie to dopiero będzie się działo! Drony, samoloty samosterujące, maszyny bezzałogowe, roboty…
We Francji niedawno odbyły się testy SPOTa – robota od Boston Dynamics, kojarzonego przede wszystkim jako uroczy piesek z robotycznym ramieniem zamiast głowy. Miałby pomagać na polu bitwy, wspierać zwiad i ograniczać liczbę ofiar.
Armia USA z kolej testuje drony, które miałyby na celu ubezpieczanie samolotów wojskowych. Niewielkie latające roboty skutecznie odciągałyby uwagę przeciwnika, a wyposażone w broń mogłyby wspomagać samolot w walce.
Coraz częściej też mówi się o testach egzoszkieletów, których zadaniem jest wspomaganie żołnierza na polu bitwy. Dzięki nim żołnierz będzie mógł przenosić większe ciężary albo szybciej się poruszać. Niedawno też Internet podbił film, na którym widać testy pierwszego odrzutowego plecaka rodem z kreskówki o odlotowych agentkach.
Wojna przyszłości
A to wszystko to tylko skromny wycinek badań, które prowadzą instytucje wojskowe. Te najciekawsze i najbardziej zaawansowane projekty prawdopodobnie pozostają wciąż tajne – w końcu żadna armia nie chce, by przeciwnik był pierwszy w wyścigu zbrojeń. Czy czeka nas wojna przyszłości pełna robotów i sztucznej inteligencji?