Czy w racjonalnym świecie XXI wieku jest jeszcze miejsce dla tego co nieznane i tajemnicze? Michał Stonawski, badacz zjawisk nadprzyrodzonych, udowadnia, że tak! Pracując nad bestsellerami „Paranormalne. Prawdziwe historie nawiedzeń” i „Paranormalne egzorcyzmy. Prawdziwe historie opętań” spędził miesiące w towarzystwie specjalistów od zjawisk paranormalnych. Na drodze do prawdy jego towarzyszami byli egzorcyści, media, osoby opętane. Jaką technologię wykorzystują w swojej pracy? I czy powstało prawdziwe zdjęcie ducha? O tym rozmawiamy w wywiadzie z pisarzem i reportażystą, Michałem Stonawskim.
Duchy i demony – świat mroku, tajemnic, niedopowiedzeń. Technologia – rzeczywistość pełna konkretów i faktów. Jak te dwa światy mogą w ogóle ze sobą współgrać w XXI wieku?!
Należałoby sobie najpierw odpowiedzieć na pytanie, czy technologia faktycznie jest pełna konkretów i faktów: czy to nie Arthur C. Clarke powiedział, że wystarczająco zaawansowana technologia będzie nierozróżnialna od magii? Czy potrafisz dokładnie powiedzieć, jak działa każdy zaawansowany sprzęt? Jak to możliwe, że grając w grę komputerową, widzisz symulację świata – mimo że tak naprawdę obiekty 3D nie istnieją, nie ma tam powietrza, ani praw fizyki – te są tylko zasymulowane. Światło w grach przed erą Ray-tracingu wcale nie było „światłem”, bo nie potrzebowaliśmy symulować strumieni fotonów (ba, nie sądze nawet, by komputery mogły to wytrzymać). Teraz zresztą system generowania odbić, cieni i innych aspektów wizualnych również nie działa tak, jak w rzeczywistości, bo nie musi.
Intuicyjnie rozumiemy, że technologia „działa” – że stoją za nią jakieś prawa, design, praca inżynierów i projektantów, ale czy możemy ją w pełni zrozumieć? Kiedyś czytałem o eksperymencie, kiedy dwie sieci neuronowe zaczęły się ulepszać i się ze sobą porozumiewać a ich programiści w pewnym momencie przestali rozumieć jak działają i co właściwie się dzieje. Ile lat minie do czasu, kiedy przestaniemy nawet rozumieć technologię bardziej skomplikowaną niż rower?
Eksperyment, o którym wspominasz, bazował na sieciach neuronowych. Już samo powstawanie sieci neuronowych jest zagadką – istnieje pojęcie „czarnej skrzynki”. W uproszczeniu: programiści wiedzą, jaki zestaw danych dają sieci neuronowej do nauczenia i widzą efekty, jakie uzyskali, ale nie rozumieją sposobu, w jaki AI doszło do danego wniosku…
Właśnie! Obserwujemy, że technologia działa. W Internecie możemy sprawdzić, jak to się dzieje, że coś działa, ale gdybyśmy przenieśli do naszych czasów człowieka sprzed rewolucji technicznej, nasze zabawki byłyby dla niego magią, dopóki byśmy mu ich nie wytłumaczyli. Sam by do tego nie doszedł w żaden sposób – byłaby to zupełna niewiadoma. Coś, co zaobserwował, coś, z czym się spotkał, ale nie jest w stanie tego wytłumaczyć.
Te tajemnice i niedopowiedzenia, zjawiska paranormalne to trochę podobna sytuacja – obserwujemy te wydarzenia, ale nie wiemy do końca, czym są. Możemy uznać, że większość to pomyłka, iluzja, oszustwo i mogę się z tym zgodzić, ale… nie wszystko. A że w naszej rzeczywistości i w naszych głowach jest ciągle miejsce na tajemnicę i niezrozumienie świata (przecież to nas jako ludzkość pociąga, dlatego powstała nauka i pewnie może być to jeden z powodów powstawania religii), to ciągle i niezmiennie jest też miejsce i na takie tematy.
Tej „niezrozumiałej” technologii używają też specjaliści, których pracę obserwowałeś w trakcie pisania książki. Pozwolili ci zajrzeć za kurtynę i choć w książce wspominasz, że zwykle widziany przez nich duchowy świat dla ciebie był niedostrzegalny, to za pomocą technologii potrafili poniekąd udowodnić jego istnienie.
Nie wszyscy egzorcyści/media używają narzędzi technologicznych. Powiedziałbym nawet, że zdecydowana większość nie używa. Medium Rafał Hołubowski, z którym podróżowałem, kupił swego czasu miernik pola elektromagnetycznego używany do komunikacji z duchami i powiedział mi, że ta rzecz jest bardziej dla „nas” – czyli osób, które nie widzą i nie czują duchów – niż dla niego. Dzięki temu będzie mógł udowodnić, że rzeczy, które widzi, są prawdziwe. I rzeczywiście – w momencie, kiedy czujnik stał oddalony na tyle daleko by nie mieć w bezpośredniej okolicy innych działających urządzeń elektrycznych, Hołubowski przewidywał, kiedy i w jaki sposób zapalą się lampki, zanim to się faktycznie stało. Rozmawiał z duchem, a ja mogłem obserwować oddziaływania związane z tą interakcją. Oczywiście – mogłem paść ofiarą fałszerstwa, coś mogło się zepsuć, akurat wtedy w tamtym miejscu było jakieś silniejsze promieniowanie z jakiegoś powodu i drażniło sensory urządzenia… Nic nie mogę w pełni wykluczyć.
Ale czy w ogóle egzorcysta bądź medium rozumie, jak technologia wpływa na jego pracę? Czy używa ich bezkrytycznie? Tak jak mówisz, mogłeś doświadczyć zjawiska paranormalnego, ale równie dobrze mógł to być błąd technologii.
Z pewnością mogę powiedzieć, że każdy specjalista w paranormalnej dziedzinie, z którym miałem przyjemność współpracować, starał się dokładnie zgłębić, jak działa technologia, której używa. Chciał być brany poważnie. Chociaż wszyscy podkreślają zgodnie – narzędzia oparte na technologii są tylko dodatkiem.
Jakich jeszcze innych technologicznych „dodatków” używają specjaliści od zjawisk paranormalnych?
Czasami jest to jakiś inny detektor, ja spotkałem się na przykład z detektorem podczerwieni KINECTa. Ma za zadanie wyłapywać ludzką sylwetkę i stworzyć jej „szkielet”, który ułatwi zabawę w grze – czyli po prostu wychwyci, w jakim położeniu znajduje się nasze ciało w danej chwili. Dzięki temu można na przykład grać w komputerowego tenisa.
Łowcy duchów z PTGH używają tej technologii po to, żeby namierzać „łajzy”, czyli złe byty w pomieszczeniu. W „Schronisku demonów”, nawiedzonym domu, w którym obserwowałem śledztwo PTGH, na ekranie komputera zaczęły pojawiać się różnego rodzaju pająkowate sylwetki, na przykład chodzące po suficie. Tu również jest pewien margines błędu, ponieważ oprogramowanie jest tak zaprojektowane, by szukać ludzkiej sylwetki. Będzie starać się ją znaleźć. Niemniej jest różnica, kiedy znajduje ją na pofalowanej firance, a kiedy coś pokazuje się na suficie lub pustej ścianie, gdzie nie ma zakłóceń.
Inne narzędzie, z którym się spotkałem, jest programem, prowadzącym automatyczny odsłuch na kanałach radiowych wypełnionych szumem i starał się wychwytywać z tego szumu słowa, które kolejno miały być interpretowane przez badacza. To ostatnie uważam za najmniej miarodajne.
Dlaczego?
No cóż, raz, że program, który wyłapuje z szumu dźwięki i dopasowuje je do słów, już sam w sobie nie wydaje mi się precyzyjny, a dwa, że te pojedyncze słowa poddawane są potem dowolnej interpretacji. Przykładowo, program napisze słowo „Mother” i skupieni wokół ludzie zaczynają roztrząsać sprawę. „Matka? Jaka matka? Moja matka?” – może kogoś matka umarła, może to duch chce coś od matki, może to matka tego ducha? Można wymyślać całe historie na podstawie jednego słowa.
Kinect, odsłuch, miernik pola… Czy to wszystkie technologie, które mogą pomóc w nawiązywaniu kontaktu z duchami?
Absolutnie nie! Używane są też specjalne siatki laserowe pomagające w zmapowaniu przestrzeni i namierzeniu ruchu, oraz najbardziej popularne „radio duchów” – trochę mówiłem o tym w kontekście aplikacji na komputer, ale profesjonalne radio duchów to rodzaj rejestratora fal radiowych. Miałby wykrywać EVP – Electronic Voice Phenomena, czyli dźwięki z zaświatów. Może też pomóc w ITC, czyli próbie skomunikowania się z duchem. Wszystko to w założeniu, że duchy umieją wpływać na fale elektromagnetyczne, czyli również radiowe.
W książce podkreślasz swoją otwartość na istnienie zjawisk paranormalnych. Jednocześnie jesteś sceptykiem. Chcesz rzetelnie opisać to, co widzisz, bez wydawania osądów. Jako czytelnik tak nie umiem (śmiech). Czytając „Paranormalne egzorcyzmy. Prawdziwe historie nawiedzeń” często odnosiłam wrażenie, że medium, z którym pracujesz, działa jak opisany przez ciebie detektor. Wyłapuje jakieś jedno słowo i na jego bazie prowadzi zimny odczyt…
Starałem się opisać specyfikę i sposób pracy osób, z którymi podróżowałem w jak najlepszy sposób. Cóż, nie raz byłem świadkiem, jak medium wiedział coś, czego w żaden sposób wiedzieć nie powinien. Jednocześnie myślę, że techniki, o których mówisz, również są możliwe i wykorzystywane przez wiele mediów (i nie tylko).
A czy technologia, która ma pomóc medium, może w jakiś sposób obrócić się przeciwko niemu? Na przykład duch/demon celowo zafałszować wyniki? Użyć ich, by nastraszyć ludzi? Cokolwiek?
Nie sądzę, by technologia mogła się obrócić przeciwko takiej osobie – pamiętajmy, że jest to tylko dodatek, rodzaj gadżetu. Większość tego co się dzieje, ma dziać się na zupełnie innych płaszczyznach.
Pomówmy jeszcze o sceptykach. W towarzyskich rozmowach o duchach często pada argument, że nigdy nie powstało dobre zdjęcie dokumentujące ich istnienie. Skoro różne czujniki potrafią zarejestrować ich obecność, dlaczego nie mamy dobrego nagrania przedstawiającego zjawiska paranormalne?
Ten argument jest nietrafiony, podobnie jak nietrafione są takie same argumenty o UFO. W obu przypadkach powstawały dobre zdjęcia, chociaż żadne z nich nie było przesądzające, bo zdjęcie w ogóle jest mało przesądzające o czymkolwiek. Poczynając od podatności na modyfikacje, przez jednowymiarowość obrazu, po zakłamywanie perspektywy. No i nie ukrywajmy – ciężko na zdjęciu uchwycić ducha albo opętanie. Duch jest niewidzialny. Na zdjęciu opętania, będziemy widzieć osobę, która dziwnie się zachowuje, nie zaś coś paranormalnego. Takie zjawisko jest też odczuwalne na wielu innych płaszczyznach – nie tylko wzrokowej, ale i słuchowej, węchowej, ba, nawet czuciowej! Chociażby może dochodzić do nagłych zmian temperatury.
Dzisiaj w Internecie znajdziemy miliony „dobrych” nagrań i zdjęć przedstawiających zjawiska paranormalne, ale większość z nich to oszustwa. Część to książkowa definicja pareidolii lub innych rodzajów iluzji. Nawet jeśli zobaczysz zdjęcie przedstawiające coś niezwykłego, to i tak najprawdopodobniej nie uwierzysz. Słusznie, bo w tym temacie trzeba być szczególnie ostrożnym. A zweryfikować jest ciężko, dla normalnego szarego Kowalskiego, właściwie jest to prawie niemożliwe.
Życzę więc nam technologii, która pozwoli zarejestrować odczucia na poziomie wszystkich zmysłów… I udowodnić istnienie zjawisk paranormalnych. A może lepiej nie?
W niezrozumiałym świecie, w którym żyjemy, jest – głęboko w to wierzę – miejsce dla tajemnicy i „białych plam” na mapie naszej rzeczywistości, takich, których nawet nauka nie jest w stanie jeszcze załatać. Są procesy, które rozgrywają się na naszych oczach, ale nie rozumiemy ich do końca, są i takie, których nie jesteśmy w stanie pojąć i nie mamy narzędzi do ich badania – to są właśnie zjawiska paranormalne. One istnieją, są prawdziwe – problem jest tylko taki, że nie możemy dowiedzieć się dokładnie, czym tak naprawdę są. Być może wytłumaczenie jest o wiele bardziej przyziemne, niż duchy… być może nie.
Być może nie. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.