Partnerem strategicznym Homodigital.pl jest
20 lipca 2021

Vintage: Kiedy jeszcze nie było Internetu czyli Google, Facebooka i Instagrama (cz.1)

Czy Internet istniał przed rokiem 2000? Tak - ale był zupełnie niż dzisiaj. Nie wszyscy byli do niego przekonani. Część pierwsza.
W cyklu vintage: publikujemy artykuły o Internecie sprzed roku 2000. Dzisiaj artykuł z roku 1998, kiedy Internet w Polsce i na świecie raczkował (short z Wikipedii: 1990 - powstała domena .pl, 1991 - pierwsze połączenie TCP/IP, 1993 - pierwszy serwer WWW w Polsce, 1995 - powstanie serwisu Wirtualna Polska (wp.pl)). Marcin przewiduje w nim ważną rolę firm kurierskich i pocztowych w zakupach ecommerce. Adresy e-mail nie były jeszcze powszechne - a w firmach królowały faksy. Nie było Google, Facebooka i Instagrama, ale saturatory już zniknęły z polskich ulic.

(C) Marcin Ledworowski, 29.06.1998, artykuł opublikowany pierwotnie w Computerworld (Wydawnictwo IDG)

”Internet daje nieograniczone możliwości”, ”Wszystko znajdziesz w Internecie”, ”Połącz się ze światem” – to tylko niektóre z haseł dostawców Internetu. Gdzie jednak kończą się funkcjonalne możliwości dzisiejszego Internetu? Czy prawdą jest twierdzenie, że Internet będzie powszechnie użyteczny dopiero wtedy, gdy łącza staną się niezwykle szybkie, umożliwiając przesyłanie wizji i głosu na bieżąco, niezależnie od skali?

Wykorzystanie Internetu w typowym polskim przedsiębiorstwie sprowadza się dzisiaj często, niestety, do tzw. budowania wizerunku szefa firmy. Internet bowiem „jest w komputerze szefa”, a pani Krysia nie wie, jak odebrać pocztę. Szef jednak sporo „siedzi” w Internecie i drukuje mniej lub bardziej efektowne panienki albo przeszukuje dworce kolejowe Europy w poszukiwaniu pociągów do Koluszek i (zwykle nieaktualnego) programu kin. Czasem zajrzy na giełdę i podskoczy do jednego ze sklepów internetowych, sprzedających pastę do zębów i komputery.

Słowo Internet wywołuje w społeczeństwie dreszczyk emocji – „To tam są ci hakerzy?” albo „To zajęcie tylko dla młodzieży”…

W polskich mediach Internet pojawia się zawsze jako ciekawostka, nowinka, rzadko trafiają się informacje rzeczowe o wykorzystywaniu Internetu do codziennej, bieżącej pracy. Wymieniając po kolei – zdjęcia wypadku księżnej Diany, telewizyjne włamanie na rządowy serwer WWW, makabryczne zdjęcia na serwerze jednego z dostawców usług internetowych, przestępca z południa Polski publikujący w Skandynawii dziecięce zdjęcia porno, wywiad Borysa Jelcyna w Internecie. Gazety wprawdzie publikują swoje adresy e-mail i podają adresy własnych stron WWW, jednak w przypadku telewizji jedynie Panorama, program „997” i program „5-10-15” podają do powszechnego użytku adres internetowy (przypis red.:1998 roku nie było jeszcze telewizji prywatnych TVN i POLSAT). Czasem stacje lokalnej telewizji nadają programy telewizyjne przeznaczone głównie dla dzieci i młodzieży (np. bydgoski „Mama, Tata, Ja i Internet”). W rozgłośniach radiowych jest znacznie lepiej. Stałe programy radiowe w RMF FM i Radiu Zet podają często adresy e-mail, autorzy na antenie odpowiadają na listy. Można także głosować na listę przebojów Programu III, prowadzoną przez Marka Niedźwieckiego ( mailto:lp3@radio.com.pl ).

Brakuje jednak stałych, bieżących informacji o internetowych księgarniach, sklepach, listach dyskusyjnych, formach wymiany myśli intelektualnych za pomocą Internetu – o codziennym życiu z wykorzystaniem tego narzędzia. Sugerowana jest nieustannie „pokoleniowość”, pokazywana „cyberkultura”, podkreślana „dziwaczność” i inne podobne określenia, odstraszające prostego człowieka od spróbowania, czym to się je.

Adres – J.Kowalski@inter.net

Oczywiście prasa specjalistyczna stara się pokazywać pracę wielu ludzi, posługujących się Internetem, jak każdym innym narzędziem komunikacji. Jednak użytkowanie nowoczesnych interaktywnych mediów wymaga stałego podwyższania informatycznej (cyber) kultury w społeczeństwie również poza wąskim gronem specjalistów i zapaleńców. Biznes internetowy będzie wtedy opłacalny, gdy trafi do szerszej części naszej społeczności, kiedy cykl życia produktu będzie dłuższy niż etap wchodzenia produktu na rynek. Zakończenie tego etapu cyklu życia produktu w przypadku Internetu zależy od jego zastosowania w codziennym życiu przez szarego człowieka. Nie ma jednego właściciela Internetu, nie ma więc wspólnej polityki promocyjnej wobec Internetu i do odbiorców często docierają sprzeczne przekazy.

Istotne dla przygotowania powszechnego wdrożenia Internetu jest zrozumienie modelu wzajemnych relacji uczestników Sieci, niezależnie od tego, jak ją będziemy w przyszłości nazywać. Skupimy się tu na modelu biznesowym, nie wnikając w techniczne aspekty przedsięwzięcia.

Zamknięty krąg klient – bank – dostawca

Zastanówmy się więc nad modelem obecnych i przyszłościowych związków klient -bank, klient-dostawca, bank-dostawca. Elementem dopełniającym jest kurier, czyli fizyczny transport między elementami kręgu.

  1. Relacje między klientem a bankiem, czyli bank w domu (home banking)

Klient zakłada konto w banku. Firma zatrudniająca klienta przelewa na jego konto zarobki. Bank zarządza pieniędzmi klienta zapewniając mu lokaty, kredyty i realizację płatności.

W modelu przyszłości klient zakłada konto w banku za pomocą komputera. Komunikuje się z bankiem za pomocą sieci komputerowej, tak jak teraz za pomocą sieci telefonicznej. Bank przekazuje klientowi odpowiednie formularze, które ten natychmiast wypełnia i odsyła do banku również za pomocą sieci. Wówczas bank komunikuje się z ewidencją ludności (uwierzytelnianie, autentyfikacja) i sprawdza dane nowego klienta, następnie komunikuje się z firmą klienta i np. uwiarygodnia podaną przez niego pensję, a także sprawdza jego dotychczasową zdolność kredytową np. w innych bankach. Po czym konto jest zakładane i natychmiast uruchamiane. Klient otrzymuje pocztą elektroniczną (bezpiecznym połączeniem) numer konta oraz potrzebne hasła, kody PIN.

Klient może dokonywać wszystkich operacji bankowych za pomocą komputera. Oczywiście, może również wy-płacić gotówkę w bankomacie bez względu na jego typ, gdyż każdy bankomat ma połączenie bezpośrednie z bankiem. Nie musi również wypłacać gotówki, gdyż dostęp do komputerowych pieniędzy ma również dostawca, z którego usług korzysta.

  1. Relacje między klientem a dostawcą, czyli wirtualne zakupy i zamówienia z domu

Idąc do sklepu, często zastanawiamy się, czy jeszcze uda nam się kupić chleb (np. po południu w piątek), w którym sklepie jest taniej, a także na jakie inne rzeczy wystarczy nam pieniędzy w portfelu.

Zakładając integrację naszych dostawców z siecią informacyjną, uzyskujemy skrócenie procesu zakupu. Siedząc przed ekranem w wirtualnym sklepie, sprawdzamy czy jest jeszcze np. chleb, czy jest on tańszy, niż w innym miejscu. Oszczędzamy czas. Tracimy wówczas na pewno przyjemność wędrowania, bezpośredniego kontaktu oraz odbioru smaku żywności i zapachu perfum. Być może wirtualne zakupy ograniczą się w przyszłości do artykułów przemysłowych, technicznych i do dużych dostaw. Jedno jest pewne – wirtualne zakupy z domu i natychmiastowa płatność z naszego (również wirtualnego) konta.

Oczywiście, wirtualną żywnością nie najemy się. Ktoś musi ją nam dowieźć do domu, musimy pokwitować jej odbiór. Patrząc na liczbę wyrastających w ostatnim czasie jak grzyby po deszczu firm kurierskich, możemy przypuszczać, że nie będzie problemów ze znalezieniem chętnych do rozwijania transportu lokalnego.

Dostawca, przyjmując od nas zamówienie, może w zależności od przyjętego modelu przekazywać nam płatności do akceptacji lub wysyłać bezpośrednio do banku. Wymaga to pełnego zaufania do dostawcy, choć można przewidzieć, że kilka wpadek z nadmiernym obciążeniem kont klientów może spowodować rezygnację banku z wirtualnej obsługi nierzetelnego dostawcy, podobnie jak jest to w systemach rozliczeń kart bankowych.

Producent specjalistycznych samochodów będzie więc dostarczał je na specjalne zamówienia bezpośrednio do klientów końcowych (podobnie odbywa się to już dziś, jednak przez łańcuch wielu pośredników, dając często efekt „głuchego telefonu”). Bezpośrednie dopasowywanie produktu trudno sobie wyobrazić w przypadku proszku do prania. Nie otrzymamy pudełka o innej wadze ani z własnymi napisami. Dzięki pojedynczym zamówieniom możliwe będzie jednak prognozowanie wolumenu produkcji.

  1. Relacje między dostawcą a bankiem, czyli bank w firmie (corporate banking)

Firmy posługują się gotówką do transakcji na mniejszą skalę, również przy mniejszych odległościach. W przypadku wyższych sum, większej liczby klientów, a także przy większych odległościach pośrednictwo banku jest niezbędne. Zachowanie płynności dla wielu firm również wiąże się z kredytowaniem, a w przypadku lepiej sytuowanych przedsiębiorstw również z właściwym inwestowaniem bądź lokowaniem środków pieniężnych.

Dodajmy do tych zachowań banku również możliwość automatycznego obciążania klienta, a co się z tym wiąże również terminowość wpłat. Firma, podobnie jak klient, może dokonać wszystkich operacji bez potrzeby udawania się do banku. Oczywiście może to zrobić z dowolnego miejsca w całym kraju.

Firmy pocztowe – kurierskie – spedycyjne

Firmy dostarczające przesyłki są jednym z ważniejszych elementów przyszłego elektroobiegu informacji. Bo cóż nam po zamówionej książce, pizzy czy maglownicy, jeśli nie otrzymamy ich zaraz, już, natychmiast… Oznacza to rozwój sieci dostawców, firm kurierskich. Ich rozwój jest podobny do Internetu: najpierw powstają węzły w dużych miastach, później kurierzy zbierają towar do wysyłki w regionalnych punktach kontaktowych, następnie wchodzą coraz mniejsze miasta i miasteczka, jako nowe węzły sieci kurierskiej. W tym czasie okazuje się, że na terenie miasta można jeszcze zoptymalizować dostawy i dostarczać niektóre rzeczy na rowerze czy wręcz pieszo. Tak rodzi się miejska mutacja firmy kurierskiej czy wyspecjalizowanej firmy kurierskiej, dostarczającej pizzę na telefon. W większości miast taką rolę pełni radio-taxi, wzywane w nocnych porach po różne rzeczy. W dzień taką rolę będą pełnić firmy tańsze, wykorzystujące do tego celu rowery, skutery bądź zatrudniające kurierów pieszych. Koszty wysyłki nie mogą jednak zaważyć na ogólnym koszcie dla klienta, stąd rola Poczty Polskiej w wirtualnym biznesie będzie wyjątkowa.

Poczta Polska ma wyjątkową szansę w biznesie elektronicznym: znaleźć swoje nowe miejsce – dostarczyciela przesyłek. Liczba przesyłek gwałtownie powinna wzrastać – a poczta, przynajmniej teoretycznie, ma jeszcze monopol na małe paczki i listy.

Jeśli więc zajmie się tworzeniem marketów sieciowych, ma szansę przesunąć główną strategię działania w przyszłość. Z racji stale malejących usług finansowych biznes elektroniczny powinien wspierać intensywnie działalność Poczty Polskiej. W Lublinie Poczta poczyniła już pierwsze przygotowania, jednak na efekty należy jeszcze zaczekać.


Część druga artykułu – ” Kiedy jeszcze nie było Internetu”

Marcin Ledworowski, założyciel HomoDigital, był w 1998 szefem projektantów i programistów Banku Pocztowego SA w Bydgoszczy.

Zdjęcie (C) https://net-komp.it/stare-komputery/

Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon