Media – nie tylko polskie – mają przed sobą sporo wyzwań. Niejednokrotnie już pisaliśmy o tym, jak kurczą się dochody mediów internetowych kosztem internetowych gigantów, zwłaszcza firmy Alphabet (właściciel Google) i Mety (Facebook, Instagram). Big Techy, które tak naprawdę są tylko pośrednikiem między czytelnikiem, wydawcą i reklamodawcą, zabierają dla siebie już 60% tortu światowej reklamy internetowej. Nowelizacja prawa autorskiego, która – z dużym opóźnieniem – implementowała dwie dyrektywy unijne do polskiego prawa, dawała wydawcom prawo do wynagrodzenia za korzystanie przez Big Techy z ich treści.
Media bały się jednak, że Google czy Meta będą w nieskończoność przedłużać negocjacje, nie płacąc w tym czasie nic twórcom. Stąd pomysł Lewicy, by oddać mediacje miedzy mediami a Big Techami w ręce dość naturalnej w takich sprawach (duża dysproporcja pozycji rynkowej) instytucji, czyli UOKiK-owi. Ta poprawka jednak, jak pisaliśmy wcześniej, przepadła w Sejmie miesiąc temu. To wywołało spektakularną akcję protestacyjną mediów, po której premier Donald Tusk obiecał załatwić sprawę, zapewne jeszcze w lipcu.
Nie UOKiK a UKE będzie batem na Big Techy
I słowa dotrzymał. W zeszłym tygodniu okazało się, że dla polityków koalicji rządzącej mniejszym problemem jest sama mediacja między wydawcami a Big Techem, a większym podmiot mediujący. Pamiętajmy, że szefem UOKiK jest wyznaczony jeszcze przez rząd Zjednoczonej Prawicy Tomasz Chróstny.
Premier być może nie chciał oddać tak drażliwej materii jak finansowanie mediów w ręce człowieka, któremu zdarzało się podejmować kontrowersyjne decyzje w sprawie mediów właśnie. Czy to bezwarunkowo wyrażając zgodę na przejęcie Polska Press przez Orlen, czy to blokując przez długi czas przejęcie grupy Eurozet przez Agorę.
Jakie rozwiązanie znaleziono? Oddano mediację (a tak naprawdę głos decydujący w sprawie wynagrodzeń dla mediów) w ręce szefa Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Jak długo media poczekają na wynagrodzenie? Poprawki Senatu już zostały zatwierdzone przez Sejm, więc ustawa czeka już tylko na podpis prezydenta. Potem strony będą miały czas na negocjacje – spełniające określone w ustawie warunki. I dopiero gdy te negocjacje nie przyniosą rezultatu, decyzję będzie mógł podjąć szef UKE. Według wiceministra kultury Andrzeja Wyrobca, cała procedura nie powinna trwać dłużej niż kilkanaście miesięcy.
Źródło grafiki: Sztuczna inteligencja, model Dall-E 3