W dobie pandemii musieliśmy przenieść wiele z naszych aktywności do sieci. Nagłe zamknięcie cmentarzy sprawiło, że także zmarłych wspominanie musi być wirtualne. Zaduszki online brzmią ekscentrycznie? Bynajmniej! Znamy to od dawna, chociażby z Facebooka.
Idea wiecznego odpoczywania online znana od niemal samego początku istnienia sieci. Idea wirtualnych cmentarzy narodziła się już w latach 90. XX wieku. Ich prototypem były tzw. memorial books (księgi pamięci), specjalne przestrzenie w sieci, w których można było wyrażać pamięć o zmarłych. Jeszcze do niedawna popularne serwisy horyzontalne – np.: Onet.pl czy Wp.pl – przy okazji śmierci znanej osoby czy tragicznego, śmiertelnego zdarzenia oferowały na swoich „łamach” coś na kształt takiej wirtualnej księgi kondolencyjnej, która mogła być po latach czymś w rodzaju właśnie memorial book.
Pewnym rozwinięciem idei wirtualnej pamięci o zmarłych były wirtualne cmentarze. W Polsce najpopularniejszym był wirtualnycmentarz.pl, który miał być przeniesieniem nekropolii z rzeczywistości do wirtualności w stosunku niemal 1:1. Można było wykupić na nim wieńce, znicze i inne pamiątki. Chociaż cmentarz online istnieje do dziś, to mocno stracił na popularności i trafił do końców Internetu.
Pomnik trwalszy niż ze spiżu
Śmierć ksiąg pamięci związana jest z pojawieniem się i rozwojem mediów społecznościowych. To właśnie one praktycznie przejęły rolę wirtualnych nekropolii. Tak naprawdę podobieństwa pomiędzy wirtualnymi cmentarzami a portalami społecznościowymi występują na wielu płaszczyznach, począwszy od sposobu poruszania się po tych serwisach, a na formie prezentacji danych skończywszy. Przeglądamy zdjęcia i wpisy, dokonania i osiągnięcia znajomych, bieg ich życia ujęty w zgrabną formę relacji i stories. Zarówno wirtualne nekropolie, jak i serwisy społecznościowe rządzą się zasadą równości. Bez względu na płeć, wykształcenie czy wykonywany zawód – każdy może mieć swój profil, a także nagrobek, który pielęgnuje. Tak, konta w mediach społecznościowych mogą być pomnikiem pamięci.
O czym trzeba pamiętać przed śmiercią?
Sam pan największej społeczności świata, niejaki Zuckerberg zadbał o nasze życie po śmierci. Wszak umarli też mogą produkować bezcenne dane i pracować dla niebieskiego imperium.
Od 2015 roku każdemu użytkownikowi Facebooka serwis pozwala wybrać opiekuna konta, który zajmie się „społecznościowym dziedzictwem” po nadaniu profilowi statusu “In memoriam”. To właśnie ten opiekun konta może się nim zająć po naszej śmierci.
Jak to zrobić? Na początek wchodzimy w Ustawienia, dalej w Ogólne, a następnie w opcje Zarządzaj kontem. Tutaj ustawiamy opiekuna konta, który może przekształcić konto – po naszej śmierci – w pomnik pamięci. Trwalszy niż ten ze Spiżu.
Co może zrobić opiekun konta?
- zarządzać ustawieniami określającymi, kto może wyświetlać lub publikować wspomnienia o Tobie (jeśli na koncie znajduje się miejsce na upamiętnienie),
- usuwać posty ze wspomnieniami.
- zmieniać ustawienia określające, kto może wyświetlać posty ze wspomnieniami, w których Cię oznaczono,
- usuwać znaczniki z nazwiskiem użytkownika opublikowane przez inne osoby,
- przypiąć post ze wspomnieniami w Twoim profilu, np. pożegnalną wiadomość w Twoim imieniu lub przekazać informacje o uroczystości pogrzebowej, rocznicy, etc.),
- odpowiadać na nowe zaproszenia do grona znajomych,
- aktualizować Twoje zdjęcie profilowe i zdjęcie w tle,
- opiekun konta nie będzie mógł publikować postów jako Ty ani wyświetlać Twoich wiadomości,
- opiekun konta będzie mógł wyświetlać wszystkie posty opublikowane w sekcji wspomnień poświęconych Tobie, gdy Twojemu profilowi zostanie nadany status „In memoriam”,
- poprosić o usunięcie konta jeśli posiada status “In memoriam”.
Dodatkowo w ustawieniach można włączyć funkcję pozwalającą na pobieranie kopii materiałów udostępnionych Facebookowi (Ustawienia > Ogólne > Zarządzaj kontem > Zezwolenie na dostęp do archiwum danych).
Warto wyjaśnić, że opiekun konta nie może: zalogować się do konta, odczytywać wiadomości i usuwać znajomych ani wysyłać nowych zaproszeń do grona znajomych.
Zmarłych nawiedzanie
Dlaczego taki opiekun konta może się przydać? Cóż, już teraz Facebook jest jednym wielkim cmentarzyskiem. Jak wynika z jednej z analiz, już w 2060 roku liczba kont zmarłych użytkowników platformy przewyższy liczbę kont żywych. Mało tego, codziennie ponad 10000 użytkowników Facebooka umiera.
W praktyce algorytm Facebooka może proponować nam zawarcie znajomości z kimś, kto już nie żyje. Może być niezręcznie. Dla pokolenia naszych rodziców, których orientacja w wirtualnej przestrzeni jest wątpliwa, a którzy są coraz częściej obecni w mediach społecznościowych, może to być wręcz skandaliczne. Znam historie ludzi, którzy twierdzili, że oto zmarli się z nimi próbują skomunikować. No tak, kiedyś pojawiali się w snach, dziś w algorytmach.
A co jeśli nie chcemy wybierać opiekuna konta? W tym przypadku można zaznaczyć opcję usunięcia konta po swojej śmierci. Wystarczy, że ktoś dostarczy do administracji Facebooka stosowne dokumenty (np.: skan aktu zgonu). Warunkiem jest to, że wcześniej w ustawieniach (tak samo, jak powyżej) zaznaczymy, że chcemy aby nasze konto po śmierci zostało usunięte.
Podobnie jak na Facebooka, ma to działać także na Instagramie (także należącym do firmy Zuckerberga). Tutaj również ma już wkrótce pojawić się opcja stworzenia konta “In memoriam”. O pracach nad tą opcją serwis informował 24 kwietnia. Być może za tymi serwisami pójdą kolejne, choć trudno mi sobie wyobrazić „grobowce” na LinkedIn czy na TikTok (no, chyba, że będzie można nagrać jakiś pośmiertny występ…). Cóż, po rapującym Andrzeju Dudzie nic nie powinno nas na TikTok’u zdziwić.
Krok w stronę wieczności
Koncepcję cmentarza, jako przestrzeni nienaruszalnej i świętej, wczesne chrześcijaństwo przejęło z tradycji rzymskiej i potem sukcesywnie rozwijało. Nie wchodząc w dylematy teologiczne, można stwierdzić, że klerowi i wierzącym zależało także na najpewniejszym zabezpieczeniu grobowców. Nawet w dobie, gdy we wsi wciąż wszystkie chałupy były drewniane, to grobowce obowiązkowo kuto w kamieniu. Dziś, dzięki technologii może uda się to, co nie było możliwe przez wieki. Wirtualny świat zapewnia stworzenie miejsc pamięci odpornych na działanie warunków atmosferycznych, czy na buldożery. Wirtualna przestrzeń pozwala przenieść pamięć o bliskich w prawdziwą (niemalże) wieczność.
Oczywiście przenoszenie żałoby, kultu zmarłych do sieci nie jest proste. Głównie ze względów etycznych i religijnych. Pisałem już, że Kościół, czy też wspólnoty religijnie, nie za bardzo i niezbyt chętnie się cyfryzują. Może odbiera to im powagi, majestatu, a może związane jest to z tym, że wciąż religia i zarządzanie kultem to domena osób starszych, siłą rzeczy niebędących cyfrowymi tubylcami.
Prawo do pamięci
Z biegiem czasu „umarłych kont” będzie coraz więcej. Część osób może wolałaby usunięć wszystkie cyfrowe ślady po sobie. Nie jest to proste. O zarządzaniu danymi i próbach wyczyszczenia danych jeszcze napiszemy. W tym miejscu zostawiam pytania: czy na pewno chcemy zostawić pamięć o naszych bliskich zmarłych korporacjom, takim jak Facebook? Czy na pewno nie chcemy zadbać o wirtualne życie tych, których kochaliśmy? Czy śmierć w dobie technologicznej utopii musi być ostateczna?
Sieć stała się naszym kulturowym dziedzictwem, zbiorem historii nas i naszych bliskich. Nie możemy udawać, że tego nie widzimy. Śmierć w czasach cyfrowych jest wiecznie żywa.