Partnerem strategicznym Homodigital.pl jest
26 marca 2021

Śmierć internetu i 7 plag CyberApokalipsy

Następuje powolna śmierć Internetu - Internetu radości, wolności, wiedzy i nauki, Internetu swobody i nadziei. Wszystkie zagrożenia, które były wieszczone przez internetowych wieszczów i pisarzy science fiction wypełniają się.

Czy Internet, który znamy, umiera? Różne wydarzenia prowadzą nas, ludzi, do wniosku, że suma wszystkich strachów z przeszłości (CyberApokalipsa) właśnie się materializuje. Następuje powolna śmierć Internetu – Internetu radości, wolności, wiedzy i nauki, Internetu swobody i nadziei. Wszystkie zagrożenia, które były zapowiadane przez internetowych wieszczów i pisarzy science fiction wypełniają się. Wizja obrzydliwego świata Orwella z jego książki 1984 pisze się na naszych oczach

Wiecie co jest najgorsze? Że dzięki Internetowi – temu samemu, który miał przynieść nam wolność – rządy kontrolują bezpośrednio lub pośrednio dużą część naszej prywatności. Brakuje tylko podobnego, jak u Orwella, nazwania tych wszystkich elementów nowej rzeczywistości: myślozbrodnia, seksozbrodnia, dobromyśl (telekrany sami sobie kupujemy).

Oczywiście są też pozytywne aspekty wielkości ogólnoświatowej sieci – dostęp do wiedzy. Każdy, kto umie czytać i pisać (głównie po angielsku) znajdzie w sieci lekcję budowania domu, optymalizacji wydatków, darmowe kursy i ćwiczenia praktyczne na dowolny temat. W tym wiedzę kiedyś dostępną wyłącznie dla specjalistów. Można się szybko uczyć. Tylko czy ludzie chcą się uczyć? A to już zupełnie inna rozmowa.

Koniec Internetu nie jest związany z brakiem miejsca na dysku w chmurze, z granicą możliwości upakowania tranzystorów na krzemowych strukturach, czy z trującymi i wybuchającymi bateriami do urządzeń elektronicznych. Koniec Internetu jest związany z nami. Tak, jak niszczymy przyrodę, tak niszczymy Internet – biorąc m.in. udział w aspołecznych mediach zwanych… społecznościowymi.

Po pierwsze – zalew wiedzy bezużytecznej

Kiedyś encyklopedyści byli tymi, którzy dbali o jakość informacji i sprawdzali źródła informacji, zanim trafiły one do zwykłych ludzi. Dane w encyklopedii weryfikowali poprzez zapraszanie ekspertów do współpracy. Encyklopedia była źródłem rzetelnej wiedzy. Teraz encyklopedia jest w rękach wikipedystów czyli pospolitego ruszenia ochotników. Wikipedia, chociaż zawiera najcenniejsze informacje, często o wiele bogatsze niż tradycyjne encyklopedie, to jej sieciowość i sposób weryfikacji informacji prowadzi do tego, że wiedzę weryfikują nie ci, którzy są do tego uprawnieni, ale ci, którzy są najbardziej aktywni.

Ma to swoje zalety – ale ma też swoje wady. Dopisywałem ostatnio w Wikipedii hasło Maciej Samcik. Okazało się, że nasz RedNacz jest encyklopedyczny (i gładko poszło). Gorzej z jego blogowymi dziećmi. Tam polegliśmy próbując dopisać Subiektywnieofinansach.pl i HomoDigital.pl do listy polskich portali. A inne polskie portale tam są. Więc, jeśli nas czytasz, Wikipedysto – do roboty!!!

Selekcją informacji steruje Google, Facebook, Instagram i LinkedIn (w Rosji yandex i vkontakte, w Chinach Baidu i Wechat). O naszą uwagę biją się też nasze aplikacje mobilne „puszujące” nas. „Kup teraz, kup więcej, tylko u nas, promocja”. Rolki z „popularnymi” filmikami zamulają umysły oglądaczy. A ludzie pochłaniają każdego newsa, są mało odporni na fejki (a ostatnio także na deep-fake’i, co zresztą nie dziwi), kupują to, co im podpowiada „push” ale dla beki czytają informacje z demotywatory.pl i https://bezuzyteczna.pl/ i oglądają „Ekipę” na youtubie.

Światem już nie rządzi elita posiadająca informacje, ale ci, którzy ustalają zasady jej selekcji i dają maluczkim prawo dostępu.

Czytaj też: Pożar danych w OVH zniszczy marzenia o europejskiej chmurze danych?

Po drugie – spowolnienie informacji

Internet miał być szybkim i pewnym źródłem informacji. I tak było na początku, czyli jakieś 30 lat temu – gdy tych informacji nie było za wiele. Wtedy nie było skomplikowane jej strukturyzowanie i prezentowanie. Był gopher, irc, ftp, HTML.

Ale teraz w czasach kiedy informacje w Internecie są bardzo złożone i wielowątkowe i skomplikowane, samo dotarcie do źródeł konkretnej wiedzy jest bardzo trudne. Zależymy od wyszukiwarek Google i Bing, od jakości Wikipedii, a także od jakości tego, co piszą twórcy internetowi (blogerzy i influencerzy).

Dodatkowo agregacja tej informacji i wyciągnięcie syntetycznych wniosków są czasochłonne. Kolejne technologie transmisji danych i światłowody przyspieszają transfer – ale my przesyłamy coraz więcej danych. Coraz większe rozdzielczości telewizorów, coraz więcej zdjęć lepszej jakości, filmów. Więc wcale nie czuć na Ziemi, że jest szybciej – wręcz odwrotnie. Na szczęście transmisja danych z Marsa rośnie (czego nie można powiedzieć o szansach na kolonizację Marsa). I w ogóle rośnie szansa na to, że będziemy wkrótce mogli mieć kosmiczne wakacje.

Image taken by Perseverance after driving with rover tracks behind it.

Szum wiatru z Marsa brzmi niebiańsko. Ciekawe czy mają tam 5G?

Po trzecie – przestępcy i hakerzy idioci

Kiedyś haker (np Kevin Mitnick) czyli włamywacz komputerowy albo szpieg-amator to był gość, który miał swoją etykę – to był taki cyfrowy Robin Hood. Jeśli kradł, to tylko bogatym, jeśli coś popsuł, to tylko nieuczciwym korporacjom. Haker zajmował się kradzieżami albo dla sportu albo dla poprawy świata. Ale dziś za hacking zabrali się profesjonaliści, którzy bez skrupułów zabierają ludziom to, co dla nich najcenniejsze, czyli ich prywatność. Bez skrupułów ogołacają konta bankowe przypadkowych ludzi, kradną tożsamość i nie wahają się obciążyć czyjegoś konta pożyczką (BIK przypomina: chroń swoją tożsamość!).

I wreszcie pojawili się przestępcy finansowani przez państwa, którzy bardzo świadomie atakują infrastrukturę innych państw, a także przygotowują się do ewentualnej wojny w cyberprzestrzeni. Zbierają możliwie szczegółowe dane na temat obywateli innych państw. Dzięki nim są w stanie być może szacować słabości infrastruktury i organizacji i społeczeństwa danego państwa. Wszystko po to, aby przygotować się do przyszłego konfliktu – wojny bezpośredniej lub hybrydowej.

Odnogą tego działania jest wojna psychologiczna – fejki, fake newsy albo bullshit. A nawet wymyślanie lub podsycanie idiotycznych koncepcji i spiskowych teorii (mikroczipy w szczepionkach na Covid-19). Doświadczają tych ataków największe mocarstwa – ale doświadcza także i Polska.

Nasz intelektualny kaznodzieja futurolog i pisarz – Stanisław Lem wypowiedział takie słowa:

Stanisław Lem Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów

Nie wiadomo, czy to powiedział Lem, a jeśli nawet On, to nie wiadomo, czy dokładnie to powiedział. Ale ponieważ nic nie wiadomo i być może to fejk – to przynajmniej wiadomo, że się to fajnie czyta.

Po czwarte – błędy i awarie infrastruktury

Stopień komplikacji infrastruktury stawianej przez człowieka jest tak duży, że każda kolejna jej rozbudowa czyni ją bardziej podatną na awarie, usterki i zakłócenia.

Z przesyłaniem danych jest trochę tak, jak z przesyłaniem wody – zaczęło się od prostych akweduktów, którymi woda płynęła wzdłuż ściśle określonych linii i kanałów, a kończy się na dzisiejszych sieciach wodociągowych, które są plątaniną rur, zaworów, filtrów i przepompowni.

Podobnie jest z infrastrukturą energetyczną. Jest skomplikowana, niestabilna i podatna na seryjne awarie. W tym temacie polecam Blackout, ciągle aktualny thriller Marca Elseberga.

Awaria naszego komputera może być bardzo szybko usunięta poprzez postawienie kolejnego. Jeśli jesteśmy w chmurze – to po prostu możemy zalogować się do sieci i dalej pracować nad własnymi plikami na innym komputerze. O ile oczywiście będziemy posiadać do tej chmury i naszych zasobów hasło. Problemem jest mnogość haseł, które są przechowywane w różnego rodzaju urządzeniach, czyli wewnątrz przeglądarki Google albo Apple, albo innego Microsoftu.

Po jakiego ditka komuś jakieś takie elektroniczne urządzenie (red. android-kelner)? Przecież wystarczy taka dziewczyna w białym fartuszku. A taka maszyna to mogłaby się jeszcze odwinąć i człowiekowi dać w łeb?

S.Lem

Codziennie kilkaset, a możliwie, że tysiące serwerów przestaje funkcjonować z różnych powodów. Kto nie wierzy, niech zajrzy do serwisu DownDetector, który śledzi te wszystkie awarie.

Po słynnym pożarze serwerowni ovhcloud, były tysiące niedziałających serwerów, które nie miały swojej kopii danych w innych miejscach. Kilka dni później przez kilkadziesiąt minut nie działały najważniejsze serwisy Facebooka: Instagram, WhatsApp, Messenger.

Im więcej danych, tym więcej infrastruktury. Im więcej infrastruktury, tym więcej awarii. To będzie nasza codzienność. Aż w końcu „walnie” na dobre.

Po piąte – pudelki i modelki rządzą światem

Kochamy to. Kochamy lajki i zasięgi. Wiele modeli biznesowych celebrytów (znanych z tego, że są znani) opiera się na dostępie do Instagrama – więc jeśli Instagram przestaje działać, to dla nich kończy się świat. Jak żyć ?

Americans have a false „image” of what „news” actually is. … The Image is also well-known for defining a celebrity as „a person who is known for his well-knownness.”

Daniel J.Boorstin

Teraz ładne ciało, ładna buzia i ładna pupa powoduje wzrost liczby fanów i zaangażowanych lajków. „Fani są zaskoczeni gołą pupą X.”, „Nie uwierzysz co powoduje powiększenie piersi Y”, „Kontrowersje budzą nagie zdjęcia Z”, „Q pokazała wszystko, co najlepsze – swoje nagie ciało”.

Dzięki temu powstają potęgi medialne, które są w stanie wypromować największy chłam na swoim łolu (wall-u) i zachęcić do tego miliony ludzi. Koniec z reklamą tradycyjną (telewizyjną, radiową i papierową). Liczy się tylko insta. zaangażowanie, #hasztagi i grupy docelowee. W FMCG świat nie kończy się na wielkich kampaniach telewizyjnych, można też reklamować swoje produkty u kilku celebrytów, influencerów, instagramerów, youtuberów, blogerów znanych z tego, że są znani. Jeden wpis i tysiące ludzi rzucają się do zakupów.

Po szóste – teraz każdy idiota ma prawo wypowiedzi ogólnoświatowej

Kiedyś tylko nieliczni wypowiadali na głos swoje sądy, a jeszcze bardziej nieliczni PODEJMOWALI PUBLICZNĄ DEBATĘ.

Teraz nowe media: Twitter, Facebook, Instagram mogą powtórzyć dowolnie idiotyczne słowa każdego półgłówka. I może się okazać, że mądre słowo wypowiedziane w mediach społecznościowych przez mądrego człowieka może być zohydzone przez niemądrych, ale popularnych ludzi.

Nowe media poświęcają tyle samo uwagi idiotyzmom, jak i bardzo mądrym spostrzeżeniom. Klikbajty rządzą – a wszystko zależy od klikalności i ruchu. Najlepiej dyskusje w Internecie z idiotami podsumowuje cytat z Marka Twaina…

Nigdy nie dyskutuj z idiotą. Pociągnie Cię w dół do swojego poziomu i pobije własnym doświadczeniem

Po siódme: Pandemia CyberApokalipsy

Śmierć i cierpienie ludzkie powszednieje. Także dzięki Internetowi i mediom społecznościowym. Ludzie przestają zauważać zło dlatego, obojętnieją podobnie, jak w czasie wojny. To jest wojna światowa, ale nie między ludźmi. Natura walczy z człowiekiem. Skutecznie i na całej linii.

Więc my, ludzie – wyginiemy. Zostaną modelki i pudelki, hejterzy i spamerzy, blogerzy i idioci. Poproszę o jakąś bekę w komentarzach, zanim wyłączą Wam Internet 😀

Dziękuję, że dotąd dotrwaliście! Miło. Pozdrawiam razem z naszym gościem Anichwili Tegonieradze (S.Lem).

Tagi:
Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon