Partnerem strategicznym Homodigital.pl jest
11 kwietnia 2022

Rosjanie i ich świat wypranych mózgów. Czego uczą rosyjskie media

W czasie, gdy kulę ziemską obiegają dramatyczne filmy i zdjęcia z ukraińskiej Buczy, bogate Rosjanki oburzają się, że dom mody Chanel nie chce im sprzedawać swoich akcesoriów. Nie kupią ich ani w Paryżu, ani w Dubaju. Nagrywają dramatyczne apele, które zachęcają do walki z "rusofobią". I publicznie niszczą posiadane przez siebie torebki Chanel. Jak to możliwe, że ludzie z kraju Dostojewskiego tak odlecieli?

W czasie, gdy kulę ziemską obiegają dramatyczne filmy i zdjęcia z ukraińskiej Buczy, bogaci Rosjanie i bogate Rosjanki oburzają się, że dom mody Chanel nie chce im sprzedawać swoich akcesoriów. Nie kupią ich ani w Paryżu, ani w Dubaju. Nagrywają dramatyczne apele, które zachęcają do walki z „rusofobią”. I publicznie niszczą posiadane przez siebie torebki Chanel. Jak to możliwe, że ludzie z kraju Dostojewskiego tak odlecieli?

Badania pokazują, że Rosjanie w zdecydowanej większości nie są świadomi sytuacji w Ukrainie. Proputinowska telewizja rosyjska przedstawia wojnę w Ukrainie jako obronę ludności Donbasu przed reżimem w Kijowie. Putin jest więc szlachetnym mężem stanu, który pragnie demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy. A jeśli głowa państwa rosyjskiego coś mówi, to musi mieć rację. Skoro w Ukrainie nie ma wojny, dlaczego ginie mnóstwo cywili? Propaganda Putina ma na to wytłumaczenie, które wystarcza Rosjanom. Cywile cierpią i giną, bo Ukraińcy specjalnie tak ustawiają cele, aby były w pobliżu skupisk ludności.

Trudno uwierzyć, że Rosjanie wyłączyli samodzielne myślenie i nie przyjmują do wiadomości faktów. Jeśli jednak spojrzeć na to od strony Rosjan, widzimy, że proces militaryzacji Rosji trwa od lat, a teraz tylko się pogłębił. Od przedszkola rosyjskie dzieci uczą się o wielkiej Rosji i mają lekcje z bronią w ręku. Wprawdzie deklarują, że nie lubią wojny, ale kochają zwyciężać. Wierzą w to, co powie przywódca, który nigdy się nie myli.

Bez polityki o polityce

To, co dociera do Rosjan, to jedynie filmy i treści publikowane przez samych Ukraińców w Internecie. Rosja robi więc wszystko, aby zablokować te informacje. Kilka miesięcy temu prof. Agnieszka Legucka, znawczyni Rosji, opowiadała mi, jak Rosja wykorzystuje media i globalną sieć do szerzenia dezinformacji poprzez fabrykę trolli zarządzaną przez Jewgienija Prigożyna, współpracownika Putina.

Rosyjskie media prorządowe dysponują dużym zasięgiem i budżetem. RT i Sputnik jeszcze do niedawna operowały w 100 państwach i prowadziły audycje w 30 językach, a roczny budżet RT wynosił ok. 270 mln euro i mógł konkurować z BBC World (budżet ok. 300 mln euro) czy z France Media Monde, właścicielem France24 (budżet ok. 260 mln euro).

Bloomberg RT oraz inne rosyjskie kanały prorządowe – Russia 1, NTV – korzystały również z platformy YouTube, na której w latach 2017–2018 zarobiły na reklamach 6 mln dolarów (w tym czasie YouTube zarobił 7,2 mln dolarów). Ale Rosjanie używają również nieoczywistych kanałów dezinformacji. Rok temu wydawca TheSoul Publishing pod względem liczby wyświetleń i liczby subskrybentów miał trzeci co do wielkości zasięg na YouTube – wyprzedziły go tylko Disney i WarnerMedia.

Trudno zweryfikować, czym jest TheSoul Publishing. Wiadomo, że jest prowadzony przez obywateli rosyjskich, ma siedzibę na Cyprze i stamtąd jest zarządzany, a jego obszarem operacji są głównie Stany Zjednoczone. W 2018 r. TheSoul Publishing kupił niewielki pakiet reklam na Facebooku skierowanych do obywateli USA. Prowadził tam kanały rozrywkowe o lekkiej treści na YouTube i Facebooku. Finansowany był z przychodów z reklam na YouTube i Google wartych dziesiątki milionów dolarów. Jego najbardziej znanymi produktami są anglojęzyczne: 5-Minute Crafts, Bright Side, 5-Minute Crafts Kids, 5-Minute Crafts Girly, 7-Second Riddles i 5-Minute Magic.

W 2020 r. 5-Minute Crafts miało ponad 63,5 miliona subskrybentów, a Bright Side ponad 32,9 miliona (można też pobrać specjalną aplikację na App Store).

Filmiki są zwykle mało polityczne i dotyczą np. domowych pomysłów na zabrudzenia, środków czystości, obrony przed złodziejami w domu czy zdrowia. Tylko że od czasu do czasu włączane są krótkie filmiki o historii, które szybko są usuwane z konta.

CZYTAJ TAKŻE:
Czy w Leroy Merlin kupisz pojemnik na zwłoki?

Rosjanie, czyli syci niewolnicy

Teraz Facebook, Twitter, Instagram – w Rosji są zablokowane. Ma się pojawić rosyjska wersja Instagrama, ale rozżaleni sankcjami Rosjanie i Rosjanki wciąż nie mogą się doczekać. Wprowadzono też cenzurę wojenną. Media – ostatkiem sił niezależne – takie jak „Echo Moskwy” nie mogą publikować informacji, że w Ukrainie jest wojna lub interwencja. Jeśli to zrobią, takie treści natychmiast są usuwane, a na medium nakładana jest bardzo wysoka kara finansowa. W tej sytuacji, gdy propaganda rosyjska mówi – NATO i Stany Zjednoczone są odpowiedzialne za konflikt w Ukrainie, tak samo też myśli ponad 60 proc. Rosjan.

Co z tymi, którzy zadają kłam rosyjskiej propagandzie? Każdy protestujący jest natychmiast uciszany, zamykany w więzieniu i karany dużą grzywną. Federacja Rosyjska to olbrzymie państwo, można więc powiedzieć, że w obecnej sytuacji zaledwie ponad 200 tysięcy Rosjan uciekło z kraju i winą za wojnę w Ukrainie zdecydowanie obarcza Putina.

Co z resztą? Sankcje, jakie na Rosję nałożyła Unia Europejska tylko wzmocniły kult Putina. Ten może więc dalej prać rosyjskie mózgi, które przede wszystkim pragną jednego – zachować status quo i zarabiać duże pieniądze. W wersji biedniejszej – mieć dach nad głową, pełną lodówkę i przywódcę, przed którym drży cały świat. Syci niewolnicy rosyjscy konsolidują się tym silniej, im mocniej Unia Europejska i Stany Zjednoczone dokręcają im śrubę. Militarna i nacjonalistyczna Rosja nigdy nie stanie się więc drugą Finlandią. Najlepszą w walce z dezinformacją, bo tam warsztaty w walce z fake newsami organizuje się już od szkoły podstawowej, a w każdym niemal ministerstwie są oddziały zajmujące się dezinformacją. Jest to bowiem problem, który dotyczy wielu dziedzin życia społecznego, nie tylko historii i polityki zagranicznej. Rosji nie zależy na prawdzie, tylko na władzy absolutnej.

Inny świat Rosjanek

W pierwszych tygodniach wybuchu wojny w Ukrainie, wielu upatrywało nadziei w kulcie rosyjskiej matki. Matuszka Rosija – czułe i popularne w Rosji odwołanie do opiekuńczej ziemi, ale i samego macierzyństwa – niewiele jednak znaczy w kontekście zbrodni dokonywanych w Ukrainie przez rosyjskich żołnierzy. Rosyjskie kobiety, matki walczących w Ukrainie, a raczej matki morderców, którzy nazywają się wyzwolicielami, popłaczą w kącie, ale później czcić będą nadal Putina i swoich synów, którzy wrócą do domu w cynkowych trumnach.

Za to bogate młode kobiety rosyjskie za bardzo nie przejmują się wojną. Mogą żyć dostatnio u boku swoich sponsorów, którzy nie przelewają krwi, a polityką i tak specjalnie nigdy się nie interesowały. Te znane z tego, że są znane w mediach społecznościowych (mimo że Instagram w Rosji nie działa, one wciąż mają dostęp, głównie przez VPN), wykorzystują swoją popularność, aby – cóż – nadal robić z siebie idiotki. Przykład? W odpowiedzi na atak Rosji na Ukrainę wiele modowych marek wycofało się z rosyjskiego rynku. Butiki w Moskwie czy Petersburgu zostały dla nich zamknięte, zablokowane zostały też zamówienia internetowe. Najbogatsi Rosjanie i tak robili zakupy w Paryżu, Londynie czy Mediolanie. Aż Marka Chanel zdecydowała się położyć temu kres.

No i się zaczęło. Liza Litwin, znana projektantka wnętrz oburzyła się w instagramowej sieci na to, jak została potraktowana. Opowiedziała, że gdy obywatelka Rosji chce coś kupić w dubajskim butiku Chanel, musi podpisać oświadczenie, w którym deklaruje, że będzie z danej rzeczy korzystać wyłącznie poza granicami Federacji Rosyjskiej. W oświadczeniu miało znaleźć się zdanie, że podpisująca nie mieszka w Rosji i nie będzie nosić torebki Chanel w Rosji.

Wprawdzie historia opowiedziana przez Litwin została opublikowana na łamach prokremlowskiego tabloidu „Komsomolska Prawda”, dlatego lepiej uważać z tym, co mówi, rodzime celebrytki poszły za nią w dym.

Rosyjskie klientki butików Chanel rzuciły się przed kamery, aby niszczyć posiadane przez siebie torebki z połączonymi literami „C”. Podczas nagrań mówią dużo o tym, jakim ciosem jest dla nich polityka firmy i jak bardzo zostały upokorzone. „Czujemy się skrzywdzone” – mówią. I płaczą.

„Po tym, jak dowiedziałam się o polityce marki wobec Rosjan, postanowiłam usunąć te torebki z mojego codziennego życia, dopóki sytuacja się nie zmieni. Marka Chanel uznała, że ma prawo poniżać ludzi, moich rodaków, postanowiła dyskryminować ludzi ze względu na narodowość, czego nie będę tolerować” – napisała na Instagramie didżejka Jekatierina Gusewa.

Zaznaczyła przy tym, że tym filmem nie wzywa do niszczenia rzeczy jakichkolwiek marek.

„Chcę tylko powiedzieć, że ani jedna torba, ani jedna rzecz nie jest warta wyrzeczenia się mojej miłości do Ojczyzny i mojego szacunku dla siebie” – dodała didżejka.

Zdaniem celebrytek rosyjskich, aby podjąć tę formę „walki z rusofobią”, nie trzeba być zamożną posiadaczką markowych dodatków. Równie skuteczne będzie narysowanie logo Chanel na kartce papieru i przecięcie go lub przekreślenie.

„Chanel, pożegnajmy się”

„Ofiarą” nowej polityki Chanel miała paść też celebrytka Anna Kałasznikowa, która twierdzi, że usłyszała od kierownika butiku: wiemy, że jesteś gwiazdą z Rosji i twoje zakupy natychmiast tam trafią, więc nie możemy ci sprzedać produktów naszej marki.

Na złe traktowanie skarży się również producentka muzyczna Jana Rudkowska, żona mistrza olimpijskiego w łyżwiarstwie figurowym, która według własnych obliczeń wydała już w butikach Chanel milion euro. Też czuje się podle upokorzona. W tym kontekście wartość słowa „upokorzenie służy jedynie do wycierania sobie napompowanych ust. Szkoda jednak, że nie powoduje żadnej refleksji ani u rosyjskich gwiazdorek, ani ich fanów, którzy nadal chcą je oglądać.

Rosjanki tnące torebki warte nawet – w przeliczeniu na polskie złote 20-30 tys. – można zobaczyć na Instagramie pod hasztagiem #ChanelДавайДоСвидания (Chanel, pożegnajmy się). Autentyczność kosztownych akcesoriów budzi jednak wątpliwości. Gdyby to była prawda, szczyt rosyjskiej głupoty celebryckiej sięgnąłby zenitu. Putin może tylko zacierać ręce. Cała jego machina rządowa oparta jest na eksploatowaniu ludzkich słabości. Wie w końcu, że każdego można kupić, bo pieniądz, seks i władza nad rządem dusz, które papugują głupich bogaczy, pozwalają takim jak on rządzić światem. Rosjanie kochają taki styl.

Cwani Rosjanie nie musza się martwić

Luksusowe marki, które nie chcą obsługiwać rosyjskich bogaczy nawet poza ich krajem, w Dubaju czy Szwajcarii, próbują w ten sposób wpłynąć na dzieci oligarchów, które żyją za ich pieniądze niewiadomego pochodzenia. Wiemy jednak, że ci najbogatsi i cwani, już dawno się o siebie zatroszczyli, przenosząc pieniądze w bezpieczne dla siebie miejsca.

Najbardziej przerażające jest to, że rosyjskie dziewczyny, świecące tyłkiem i nadmuchanymi ustami, które nie mają nic do powiedzenia na temat zła, jakie wyrządza Putin rękoma rosyjskich żołnierzy, mają tysiące followersów. Epatują luksusem, w jakim żyją i są premiowane za pustogłowie.

Zestawiając „cierpienie” rozwydrzonych rosyjskich panienek z rzeczywistą tragedią Ukrainek i Ukraińców, uczucie niesmaku, jakie pojawia się po uczestnictwie w zjawisku internetowego celebryctwa, nie oddaje w pełni stanu umysłu, jaki ma normalny człowiek – coraz rzadszy okaz rozsądnego ssaka w świecie, w jakim przyszło nam żyć.

Czarna wizja z filmu „Don’t look up” spełnia się na naszych oczach. Zwykli ludzie pochłonięci scrollowaniem i klikaniem w głupie internetowe treści napędzają głupotę rządów, które nie są w stanie zapobiec katastrofie, jaka wkrótce spotkać może Ziemię. Wszystko w rękach rządów, bezradnych i nieokrzesanych, wybieranych przez ludzi, którzy dążą do multiplikacji przyjemności i rozkoszy. I jeśli nic z tym nie zrobimy, nikt nie będzie płakał po zagładzie człowieka, który nie zasłużył na to, by zamieszkiwać ciągle jeszcze zieloną planetę.

Tagi:
Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon