Jak odnotowuje firma konsultingowa Grant Thornton, spadki w skali rocznej przestały się pogłębiać, ale „nadal są znaczące”. Z kolei odbicie między lutym a marcem jest „dość skromne” biorąc pod uwagę czynniki sezonowe.
Nieco szersze spojrzenie oferuje Barometr Ofert Pracy, raport przygotowywany przez Katedrę Ekonomii i Finansów WSIiZ w Rzeszowie oraz Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych.
Jak widać, choć przeszliśmy długą drogę w dół od szczytów zanotowanych w 2022 roku, czyli w szczycie postpandemicznej koniunktury. Wówczas liczba ofert przekraczała 400 tysięcy. Obecne 263 tysiące jest jednak historycznie całkiem niezłym odczytem.
Dodatkowo raport BOP wskazuje, że liczba ofert pracy dla programistów, podobnie jak wskaźnik ofert w sumie, odbił w marcu. O ile jednak dla wielu zawodów liczba ofert wykazuje efekty sezonowe – na przykład w budowlance czy rolnictwie – o tyle w programowaniu efekty sezonowe są istotnie słabsze i marcowy wzrost może zwiastować dłuższe odbicie.
Tak więc liczby podane przez Grand Thornton niekoniecznie sugerują, że jest niedobrze. Tym bardziej że według ostatnich szacunków Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, stopa bezrobocia w marcu wyniosła 5,3% i była nawet minimalnie niższa niż rok wcześniej. Tak zwana zharmonizowana stopa bezrobocia obliczana przez Eurostat wynosiła w lutym 2,9% i był druga najniższa w Unii Europejskiej.
Pozytywnie wygląda to w zestawieniu z danymi o spowolnieniu gospodarczym. W całym 2023 roku mieliśmy w Polsce de facto stagnację gospodarczą, które zwykle powoduje wzrost bezrobocia. Tymczasem bezrobocie ani drgnie do góry.
Czy więc dane Grant Thorton, zbierane z internetowych portali rekrutacyjnych, są niemiarodajne? To zależy…
Nie szukamy pracy. Przynajmniej nie w internecie
Jak pokazują dane z Eurostatu, tylko około 29% procent bezrobotnych Polaków szuka pracy przez internet. Więc te internetowe ogłoszenia docierają do mniej niż jednej trzeciej potencjalnych kandydatów. Spadek liczby ogłoszeń może w jakiejś mierze być wyrazem zniechęcenia pracodawców poszukiwaniem tym kanałem.
Drugi powód jest szerszy: pracodawcy co prawda poszukują mniej kandydatów do pracy – ze względu na wspomniane spowolnienie gospodarcze – ale bynajmniej nie spieszą się ze zwalnianiem już zatrudnionych. Stąd niskie bezrobocie połączone ze spadającą liczbą ofert pracy. Problemy z zatrudnieniem mają głównie osoby dopiero wchodzące na rynek pracy.
Te trendy widzieliśmy już w IT – kłopot ze znalezieniem pracy mają przede wszystkim tak zwani juniorzy, czyli osoby z najmniejszym doświadczeniem, podczas gdy ofert dla doświadczonych pracowników w większości specjalności nie brakuje.
Źródło zdjęcia: Israel Andrade/Unsplash