Microsoft był jedną z pierwszych wielkich firm technologicznych, które postawiły wielkie pieniądze na rozwój AI. Firma zainwestowała w OpenAI 13 mld dolarów i w ostatnich kwartałach bardzo silnie przyspieszyła wydatki na budowę centrów danych, które mogłyby obsługiwać sztuczną inteligencję. Te inwestycje wydają się przynosić skutki – przynajmniej jeśli chodzi o przychody z chmury obliczeniowej.
Microsoft wygra w chmurze?
W ciągu ostatnich kilku miesięcy napływały sygnały mogące świadczyć o tym, że ambicje Microsoftu związane ze sztuczną inteligencją mogą dostawać zadyszki. W styczniu OpenAI, dla którego Microsoft był do tamtego momentu wyłącznym dostawcą chmurowym, ogłosił uczestnictwo w konkurencyjnym dla Azure projekcie Stargate z Softbankiem i Oracle. Widać było, że na współpracy Microsoftu z OpenAI pojawiły się rysy.
Później napłynęły informacje o tym, że Microsoft rezygnuje z niektórych umów na centra danych. Nie bez powodu więc inwestorzy z niepokojem oczekiwali raportu firmy za I kwartał tego roku (a trzeci kwartał roku finansowego).
Te jednak okazały się sporo lepsze od oczekiwań. Przychód firmy z chmury Azure wzrósł 33% w stosunku do kwartału sprzed roku, a za niemal połowę tego wzrostu odpowiadały rozwiązania AI. Dodatkowo firma zapowiedziała, że w bieżącym kwartale spodziewa się wzrostu przychodów z Azure rzędu 35%. Firmie udawało się uzyskać przekraczający 30% roczny wzrost sprzedaży Azure przez wszystkie kwartały ostatnich niemal dwóch lat.
Porównajmy to z osiągnięciami wieloletniego lidera chmury, czyli AWS Amazona. Ostatni raz chmura AWS rosła pod względem sprzedaży przeszło 30% niemal trzy lata temu. Przez ostatnie przeszło dwa lata roczny wzrost przychodów chmury Amazona nie przekraczał 20%. W I kw. bieżącego roku było to raptem 17%, a więc około dwukrotnie wolniej niż dla Microsoftu i sporo gorzej niż około 28% dla GCP Google’a.
Według ostatnich szacunków, Amazon w ostatnim kwartale ubiegłego roku miał 31-procentowy udział w światowym rynku chmury obliczeniowej, a Microsoft 21-procentowy. Na początku tego roku ten dystans się najprawdopodobniej zmniejszył do kilku punktów procentowych. A w perspektywie kilku lat Microsoft może Amazona wyprzedzić w chmurze – jeśli obecne trendy się nie zmienią.
Microsoft najlepszym klientem… Microsoftu?
Przychodom Azure pomaga to, jak mocno z rozwiązań AI korzysta sam Microsoft. Spółka nasyciła Copilotami, a więc asystentami AI, niemal wszystkie swoje produkty, włącznie z tak prostymi programami jak Notatnik czy Paint. To wszystko działa na infrastrukturze chmurowej – czytaj: Azure. A że teraz wszyscy nowi klienci pakietu Microsoft 365 dostaną Copilota czy chcą czy nie chcą i zapłacą za to więcej, to można się spodziewać ciągłego wzrostu popytu na usługi Azure – od innych działów Microsoftu.
Amazon, choć jego strony są wysycone AI, zwłaszcza systemami rekomendacyjnymi, to z generacyjną AI jakoś specjalnie się nie dotąd zaprzyjaźnił. Jego partnerstwo z Anthropikiem jest pomimo wpompowanych miliardów dolarów luźniejsze niż to między Microsoftem i OpenAI. Prace nad związaniem jego asystenta Alexy z generatywną AI wciąż trwają. Nic więc dziwnego, że rośnie w chmurze wolniej niż Microsoft i Google – jest sam dla siebie zbyt słabym klientem.
Źródło zdjęcia: Arteum.ro/Unsplash
Wielki wyścig. Wielka ucieczka do przodu BigTechów. A gdzie Europa?
Niestety, Europa w tym wyścigu nie ma szans.
Obecnie Europa w branży technologicznej raczej wypełnia nisze:/ Ambicje na więcej może i mamy, ale możliwości… nie do końca.
Europie pozostają tylko regulacje… To potrzebne, ale – za mało. W sensie – nie za mało regulacji, ale – wielkich projektów technologicznych.
USA, Chiny – technologie i BigTechy, Europa – regulacje!
Prawda, niestety mamy trochę problem z systemem pozyskiwania środków i warunkami rozwijania biznesu. W Chinach największe projekty współfinansuje rząd w zamian za kontrolę i pełen dostęp do danych. W USA – inwestorzy potrafią latami dokładać do skrajnie nierentownych projektów, jeżeli tylko mają jakąś wizję (np. Uber). My w Europie zatrzymaliśmy się na motoryzacji i jednym telekomie. Wystarczy rzut oka na największe firmy z rynku i widzimy… technologiczną dziurę. Apetytu, wizji i pomysłów na wielkie projekty nam raczej nie brakuje – mamy wybitnych naukowców – chociażby w Polsce (np. od technologii kwantowych, będzie u nas niedługo artykuł:)), ale wszyscy albo nie mają warunków do rozwinięcia skrzydeł, albo wyjeżdżają za granicę. To strasznie smutne, tym bardziej, że nie „na kwancie” się kończymy. Głównym naukowcem w OpenAI jest… Polak. I to nie jest odosobniony przypadek. Gdyby tylko dać tym niesamowicie zdolnym ludziom kapitał, zdrową wypłatę i warunki do tworzenia innowacji, niewykluczone, że za x lat doczekalibyśmy się czysto polskiego projektu o zasięgu międzynarodowym.