Narzędzie komunikacji, które zmienia oblicze Kościoła. Eucharystia „na życzenie” w domu, składanie intencji modlitewnych, formacja teologiczna, świece, online? Społeczność, dla której wirtualna więź z kościołem będzie jedyną formą duchowego uczestnictwa w wierze, czy instrument propagowania wiary łączący jego wyznawców? Internet pomoże „nieść zranionemu człowiekowi” na drodze cyfrowej „oliwę i wino”?
Internet stał się najbardziej aktualnym medium w naszym codziennym życiu. Komunikacja jest elementem, który ewoluował najbardziej wraz z pojawieniem się nowych technologii, gdzie tylko poczta i telefon umożliwiały przyjmowanie wiadomości o bliskich. Dziś komunikacja między sieciami społecznościowymi, komunikatorami internetowymi i e-mailami jest bezpośrednia, bez granic i bardzo szybka. Internet zmienił sposób, w jaki komunikujemy się ze sobą, robimy zakupy i uzyskujemy nasze informacje.
Wpływ Internetu rozprzestrzenił się poza granice świata online i wpłynął na każdy aspekt naszego życia. Na praktyczne aspekty prawie każdej branży na świecie. Zmieniło to formę administracji, bankowości, działalności firm. Internet wywarł tak ogromny wpływ na społeczeństwo, że ludzie nie pamiętają, jak to było funkcjonować bez niego.
Wyjątkowe możliwości głoszenia zbawczej prawdy
Stał się wyzwaniem dla Kościoła. Papieska Rada ds. środków społecznego przekazu w dokumencie „Kościół i Internet” z 22 lutego 2002 roku stwierdziła:
Ponieważ głoszenie Dobrej Nowiny ludziom ukształtowanym przez kulturę medialną wymaga starannego rozważenia specyfiki samych mediów, Kościół musi teraz zrozumieć Internet. Jest to konieczne, aby skutecznie komunikować się z ludźmi — zwłaszcza młodymi ludźmi — które ukształtowało doświadczenie tej nowej technologii, a także, aby dobrze z niej korzystać. Nie chcąc pozostać anachroniczną instytucją Kościół musiał przyswoić ten nowy wynalazek i umiejętnie go zaadaptować w swojej działalności.
Świat środków społecznego przekazu może się niekiedy wydawać obcy orędziu chrześcijańskiemu, stwarza on również wyjątkowe możliwości głoszenia zbawczej prawdy Chrystusa całej rodzinie ludzkiej. Wystarczy wziąć pod uwagę pozytywne możliwości Internetu do rozpowszechniania informacji religijnych i nauczania ponad wszystkimi barierami i granicami. Tak duża publiczność przekroczyłaby najśmielsze wyobrażenia tych, którzy głosili ewangelię przed nami. Katolicy nie powinni obawiać się otwierania na oścież drzwi społecznego przekazu Chrystusowi, aby Dobra Nowina mogła być głoszona z dachów świata!
Globalna wioska katolicka
Społeczność kościoła nie stanowi jednolitej masy. Składa się zarówno ze starszych ludzi o poglądach ukształtowanych minionymi realiami, jak i młodych, których życie rzeźbiła już nowoczesna technologia. Nie dla wszystkich Internet był tym, czym stał się dla innych. Kościół musiał pogodzić w tej kwestii jednych i drugich. Posłużył się w tym celu bardzo przemyślaną argumentacją. Tym którzy twierdzili, że Jezus nie używał mikrofonu, a zatem nie widzieli potrzeby korzystania z nowoczesnych mediów w krzewieniu jego nauk przypomniał, że nie mieszkał On w domu z elektrycznością, centralnym ogrzewaniem i bieżącą wodą. Pierwsi chrześcijanie nie podróżowali współczesnymi środkami transportu. Jeśli zatem chcielibyśmy żyć jak On, musielibyśmy również zrezygnować ze wszystkich wygód, które oferuje nam XXI wiek.
Dla papieża Franciszka Internet jest „darem od Boga”. Wezwał katolików, aby byli konstruktywnymi „obywatelami cyfrowymi„, wykorzystując Internet, określany jako „dar od Boga”, aby pokazać swoją solidarność. W orędziu zatytułowanym „Komunikacja w służbie autentycznej kultury spotkania” stwierdził, że „Internet może zaoferować więcej możliwości spotkania i solidarności między wszystkimi”.
Kościół szybko zrozumiał, że Internet może być praktycznym narzędziem w codziennej działalności. Dodatkowym, oprócz tradycyjnych form, instrumentem propagowania wiary łączącym jego wyznawców. Jak to ujął Franciszek, „nieść zranionemu człowiekowi” na drodze cyfrowej „oliwę i wino”, aby nasza komunikacja była wonnym olejkiem na ból i dobrym winem na radość”. Papież Franciszek ma własną sieć modlitewną. Konsekrowana w marcu 2018 roku jako „dzieło papieskie”, nosi nazwę Światowej Sieci Modlitewnej Papieża. Przywykliśmy, że Franciszek nie jest „typowym” papieżem. Nierzadko zaskakuje swoimi wypowiedziami i działaniami. W kwestii Internetu postawił na unowocześnienie przekazu Kościoła. Dziś sieć modlitewna ma około 35 milionów użytkowników w 89 krajach.
Internet ewangeliczny
Internet będąc darem Bożym stwarza jednocześnie zagrożenia dla Kościoła. Stając się platformą wielu działań i programów Kościoła takich jak ewangelizacja, katecheza, edukacja, informacja, apologetyka, może spowodować, że wirtualna rzeczywistość zastąpi wspólnotę wyznaniową w postaci rzeczywistych sakramentów i liturgii. Wzbogacając życie religijne użytkowników może przyczynić się do powstania wirtualnej społeczności dla której będzie to jedyny kontakt z kościołem.
W Internecie nie ma sakramentów; a doświadczenia religijne, które są tam możliwe nie wystarczą, jeśli będą oddzielone od interakcji w realnym świecie z innymi ludźmi wiary. Kościół musi zadbać o przeniesienie wiernych z cyberprzestrzeni do rzeczywistej wspólnoty. W przeciwnym razie z narzędzia propagowania wiary stanie się odrębnie funkcjonującym jej przybytkiem. A tego zapewne hierarchowie kościelni chcieliby uniknąć.
Odrębną kwestią pozostaje sposób przekazywania wiedzy tak, aby była ona w pełni zrozumiała i przyswajana. Jak rozpowszechniać Biblię na Facebooku, biorąc pod uwagę, książkę, która ma globalną wizję ludzkiej egzystencji, kiedy cyfrowe medium zmusza do przedstawiania rzeczywistości od strony performansu? Jednym z rozwiązań, może być uproszczenie chrześcijańskiego orędzia. Czy jednak konserwatywni duchowni na to pozwolą?
Internet jak biblijne jabłko
Według Claudio Marii Celli, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu papież jest bardzo świadomy wielu „agresji” za pośrednictwem Internetu. Dar od Boga jest niczym biblijne jabłko, symbol wiadomości zła i dobra, systemu ocen i norm moralnych. Zapewne dlatego Franciszek uważa, że nie jest kwestią „bombardowania sieci społecznościowych przesłaniami religijnymi”, prosząc jednocześnie chrześcijan, aby byli „przekonani, że drugi ma coś dobrego do powiedzenia”.
Biorąc pod uwagę aktualny kryzys Kościoła mającego swoje źródła w społecznym konsumpcjonizmie, problemami przekazu wiary i przekazu w ogóle, odrzucenia władzy w ogóle, nieufności wobec instytucji, materializmie, hedonizmie, indywidualizmie, skandalach w Kościele, będzie to niezwykle trudne do spełnienia. Świadom tych zjawisk stwierdził, że „komunikacja ma przede wszystkim zachęcać do konsumpcji lub manipulacji ludźmi, mamy do czynienia z gwałtowną agresją na drogach cyfrowych”.
Benedykt XVI ze swej strony stwierdził, że Internet jest „egalitarnym medium, które pozwala wszystkim być poinformowanym i pozostać w kontakcie”, ale nie jest pozbawiony pewnych niebezpieczeństw. Najważniejsze jest „oddanie się na służbę prawdy, aby walczyć z rozmyciem wartości moralnych”.
O takie rozmycie nietrudno w wirtualnej rzeczywistości, w której przekaz może być manipulowany i dostosowywany do własnych przekonań. I to nie koniecznie w złej wierze. Narzędzie komunikacji o nieograniczonym zasięgu, za pomocą którego każdy może interpretować słowa i fakty według własnych zapatrywań. Idee zaszczepione w Internecie szerzą niczym pandemia.
Internet to zarazem narzędzie dialogu. Jak na wskroś zhierarchizowana instytucja, jaką jest Kościół podejdzie do kwestii pluralizmu ? Nie tylko między Kościołem a innymi tradycjami filozoficznymi i religijnymi, ale w samym Kościele między jego różnymi frakcjami. Czy w Kościele byłoby miejsce na „pluralistyczne” wyrażanie Prawdy?
Dzwon śmierci imprimatur
Jean-Baptiste Maillard w książce „Dieu et internet” (Bóg i Internet) stwierdził: „Internet brzmi jak dzwon śmierci imprimatur”. Biskup Jean-Michel di Falco powiedział z kolei, że „Internet zaostrza kryzys władzy ogarniający świat katolicki”.
Internet jako dar od Boga stwarza wiele pytań, na które Kościół musi znaleźć odpowiedz, jeśli chce, aby był on narzędziem opatrznościowym. Wierzący, młody internauta nie musi już chodzić do kościoła, aby uczestniczyć w mszy. Porównuje wystąpienie księdza do tego, co widzi w sieci i staje się krytyczny. Jak zatem dalece duchowny ma sprostać standardom sieci ? Czy będzie nadal księdzem, czy bardziej aktorem wygłaszającym przygotowany tekst w konwencji celebryckiej? Co będzie, gdy wyznawcy, a przynajmniej ich część uzna, że może się rozwijać duchowo, nie będąc „niewolnikami” przestarzałego rytuału? Eucharystia „na życzenie” w domu, formacja teologiczna w zespołach, składanie intencji modlitewnych i świece online.
W Polsce kościół umiera i odchodzi w niepamięć. Rezygnacje z chodzenia na religię w szkołach (jeszcze w szkołach) są masowe. Padło pytanie, co może zrobić kościół dla młodzieży. Odpowiedź błyskawiczna: apkę do apostazji. Ostatnie dziesięciolecie to niesamowite przyspieszenie wyzwolenia od kościoła, czyli laicyzacja społeczeństwa. Przykładem są kraje takie jak Belgia czy Holandia, gdzie w kościołach funkcjonują hotele albo skateparki. Internet kościołowi już w niczym nie pomoże.
O apce na apostazję pisaliśmy: https://homodigital.pl/czy-apostazja-online-jest-mozliwa/
Może nie pomoże , ale Kościół – i trudno się dziwić – stara się uczynić z Internetu narzędzie krzewienia wiary.
Polskie społeczeństwo wymiera i w przyszłości odejdzie w niepamięć. Mówią o tym prognozy demograficzne.
W Polsce i na Zachodzie nie ma żadnej lub prawie żadnej instytucji czy dużej organizacji (wliczając w to państwa), które wykonywałyby swoje zadania coraz lepiej. Wszystkie lub prawie wszystkie wykonują swoje zadania coraz gorzej.
Przy takich tendencjach nie można się spodziewać, że kościół rozumiany jako wspólnota wiernych czy Kościół jako instytucja będzie wykonywała swoje zadania lepiej (skoro społeczeństwo prawie wszystko robi coraz gorzej).
Młodzież, gdyby rozumiała konsekwencje apostazji wolałaby aplikację, która pozwalałaby zarezerwować miejsce w Niebie.
Andre, nie mieszaj homo digital z religijnym kołtuństwem! Bowiem to potwarz i obelga dla homo digitalis! I przeraźliwie skrzeczy! A poza tym, gdy piszesz o Bogu, to przynajmniej podaj dokładniejsze dane o którego boga ci chodzi?!
Nie użyłem określenia religijne kołtuństwo w stosunku do Kościoła – skoro Ci się tak kojarzy..
Z treści jednoznacznie wynika o jakiego Boga chodzi
Warto czytać ze zrozumieniem
Pozdrawiam