Partnerem strategicznym Homodigital.pl jest
13 lutego 2021

Ideologia bitcoin. Czy kryptowaluciarze niszczą nasz świat?

Cena bitcoina bije kolejne rekordy, a za sprawą PayPala, czy Mastercarda oraz banków komercyjnych kryptowaluta trafia pod strzechy. Zarazem jednak najnowsze szacunki The Cambridge Centre for Alternative Finance wskazują, że koszty utrzymania sieci najpopularniejszej kryptowaluty stale rośnie i pochłaniają rocznie już 121 terawatogodzin. To więcej niż wynosi zapotrzebowanie na energię takich krajów jak Argentyna czy Holandia. Do czego może doprowadzić fascynacja kryptowalutami?

Cena bitcoina bije kolejne rekordy, a za sprawą PayPala, czy Mastercarda oraz banków komercyjnych kryptowaluta trafia pod strzechy. Zarazem jednak najnowsze szacunki The Cambridge Centre for Alternative Finance wskazują, że koszty utrzymania sieci najpopularniejszej kryptowaluty stale rośnie i pochłaniają rocznie już 121 terawatogodzin. To więcej niż wynosi zapotrzebowanie na energię takich krajów jak Argentyna czy Holandia. Do czego może doprowadzić fascynacja kryptowalutami?

Kurs bitcoina (BTC) na rynku kryptowalut zbliżył się do 50 tys. dolarów (12 luty 2021), co w przeliczeniu na złotówki wynosi oznacza już niemal 180 tys. złotych za jednego bitcoina. Na historyczny rekord złożyło się parę czynników. Tesla ogłosiła zakup bitcoinów za 1,5 mld. dolarów, a PayPal zapowiedział, że jego użytkownicy będą mogli wykorzystać kryptowaluty jako źródło pieniądza podczas zakupów. O swoim wsparciu dla bitcoina poinformował MasterCard. Na fali wnoszącej są także inne kryptowaluty m.in. ethereum, polkadot czy chainlink.

Czy kryptowaluty wchodzą właśnie do mainstreamu płatności? Czy bitcoinem albo ethereum będziemy powszechnie płacili w sklepie za chleb i bułki? I czy to oznacza początek końca dominacji „normalnych” pieniędzy, takich jak złote, euro, czy dolary? – nad finansową przyszłością alternatywnych walut zastanawiał się na naszych łamach Maciek Samcik. Ja spojrzę na temat z innej strony: czy zwrot w stronę walut opartych o technologię blockchain może być szkodliwy? Jak dalece fascynacja kryptowalutami jest już nową ideologią, a nie „tylko” trendem technologicznym?

Zobacz też:
Satoshi Nakamoto : Kryptowaluty: skąd się wzięły i dokąd zajdą?
Technologia Blockchain – przełomowa technologia w historii świata?

Państwo Bitcoin BTC

Z rekordowymi wycenami kryptowalut zbiegło się ogłoszenie badań The Cambridge Centre for Alternative Finance na temat zużycia energii przez bitcoiny. Roczne zużycie prądu przez sieć Bitcoin wynosi obecnie – zgodnie z estymacją – 121 terawatogodzin (wartość oszacowana na podstawie średniej 7-dniowej). Dolna granica szacunku to 43 TWh, a górna – 288 TWh.

„Gdyby bitcoin był państwem, mieściłby się w pierwszej trzydziestce konsumentów energii elektrycznej” – podkreśla w swojej publikacji BBC. Obecnie „kopanie” bitcoina zużywa więcej prądu, niż potrzebują takie kraje jak Argentyna, Holandia czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Wkrótce „państwo bitcoin” może wkroczyć do pierwszej dwudziestki największych pożeraczy energii.

Rosnące kursy na giełdach kryptowalut, wsparcie instytucji finansowych, zapowiedzi stworzenia własnych kryptowalut przez cyfrowych gigantów – to wszystko napędza nowych kopaczy. Ci zaś, aby zwiększyć swoje szanse na „wykopanie” kryptowalut podłączają do sieci coraz więcej komputerów. Często są to specjalistyczne urządzenia o wielkiej mocy obliczeniowej. Jak wiadomo, aby „wykopać” jednostkę kryptowaluty, trzeba wykonać serię skomplikowanych obliczeń. Przy czym ich trudność stale wzrasta, co oznacza, że wymaga coraz bardziej wydajnych komponentów, coraz większej liczby komputerów, procesorów i kart graficznych, a to z kolei przekłada się na coraz większe zużycie energii.

Perska noc

Czy globalna pandemia kopania bitcoinów może doprowadzić do katastrofy? Jak na razie wydaje się, że nie. Tuż przed lockdownem straszono nas, że nagłe, masowe przejście na tryb zdalny i korzystanie z Netfliksa może grozić blackoutem. Nic takiego się nie wydarzyło. Świat – z punktu widzenia produkcji energii – wytrzymał i pierwszy, i drugi lockdown. Poradził sobie z home office’ami i binge watchingiem.

Co nie znaczy, że lokalnie nie dochodziło do spięć. W połowie stycznia Bloomberg opisywał serię blackoutów energetycznych, które dotknęły Teheran. Według przedstawicieli irańskiego rządu, od kryzysu energetycznego miały przyczynić się firmy wytwarzające kryptowaluty, korzystające z ogromnych pokładów energii.

Iran jest krajem o relatywnie taniej energii w porównaniu do wielu krajów Zachodu, co sprawia, że jest atrakcyjnym miejscem do prowadzenia takiego biznesu. Energia elektryczna jest tam dofinansowywana przez państwo, co sprawia, że produkcja jednego bitcoina kosztuje ok. 2,7 tys. dol. – a jeden bitcoin wytworzony dzięki tej energii kosztuje obecnie ponad 48 tys. dol.

Atomowy ruch na Ukrainie

Być może rosnąca popularność kryptowalut doprowadzi do rozwoju elektrowni atomowych. Ukraińskie Ministerstwo Energetyki poinformowało przed kilkoma dniami, że dysponuje sporymi nadwyżkami energii elektrycznej wygenerowanej przez elektrownie jądrowe i zamierza ją wykorzystać do „kopania” bitcoinów.

„Przyszłość leży w najnowszych technologiach, które można wykorzystać do zbilansowania systemu energetycznego, jednocześnie przynosząc korzyści finansowe. Pomysł stworzenia kopalni kryptowalut na bazie elektrowni jądrowej zasługuje na uwagę, ponieważ ukraińska UES posiada dużo niezużytej mocy bazowej. Nadmiar energii jądrowej może przynieść dodatkowe zyski państwowemu Energoatomowi, a także umożliwić działalność firmom, które dokładają się do budżetu krajowego, płacąc podatki” – mówił na konferencji prasowej Yevhen Vladimirov, wiceminister energii na rzecz rozwoju cyfrowego, cyfryzacji i transformacji cyfrowej.

Energia atomowa wciąż jest tematem kontrowersyjnym i dzieli środowiska ekologiczne. Dla części aktywistów elektrownie atomowe są realną alternatywą wobec konwencjonalnych źródeł energii. Inni z kolei podkreślają zagrożenia związane z ewentualną awarią elektrowni atomowych.

Czy „kopiąc” monety bitcoin kopiemy sobie grób?

Faktem jest, że rosnąca popularność wirtualnych walut przekłada się na realną emisję dwutlenku węgla.

Badacze z Uniwersytetu Technicznego w Monachium (TUM) i Massachusetts Institute of Technology (MIT) wyliczyli, że już w 2018 roku funkcjonowanie kryptowaluty wiązało się globalnie z emisją na poziomie 22-23 mln ton dwutlenku węgla rocznie. To tyle, ile emituje duże miasto – np. Hamburg czy Las Vegas – lub całe państwa rozwijające się, jak prawie 21-milionowa Sri Lanka.

„Istnieją większe czynniki przyczyniające się do zmian klimatycznych. Mimo to emisja dwutlenku węgla (związana z działaniem bitcoina – red.) jest na tyle duża, by warto było rozważyć uregulowanie „kopania” kryptowalut w regionach, w których wytwarzanie energii elektrycznej szczególnie mocno opiera się na paliwach kopalnych” – podkreślał Christian Stoll, jeden z autorów badania cytowany przez Business Insider.

W związku z kolejnymi rekordami ceny bitcoinów debata na temat opodatkowania bitcoinów odżyła na nowo. Wspomniane na początku tekstu badania The Cambridge Centre for Alternative Finance komentował David Gerard, autor książki „Attack of the 50 Foot Blockchain”.

„Bitcoin jest dosłownie anty-wydajny. Oznacza to, że zużycie energii przy produkcji bitcoinów, a co za tym idzie, jego produkcja dwutlenku węgla, sprawia, że ogromna część energii jest przepalana. Nie służy wprost produkcji waluty” – komentował na łamach BBC Gerard.

To czas na regulacje rynku kryptowalut

Dyskusja o opodatkowaniu kryptowalut jest rzecz jasna elementem szerszej debaty na temat regulacji rynku kryptowalut. Wątpliwe jest, żeby fascynacja alternatywnymi walutami nagle się skończyła. Jeżeli kryptowaluty mają trafić po strzechy, potrzebna jest ich regulacja.

„Przyszłością są waluty cyfrowe tworzone i kontrolowane przez banki centralne. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pozwoli na to, żeby obywatele inwestowali swoje pieniądze poza oficjalnym obiegiem oraz narażali siebie i gospodarkę na spekulacje i załamania rynku. Kryptowaluty i blockchain na pewno mają przyszłość, ale tylko pod kontrolą regulatorów. Na pewno moda na „kopanie” kryptowalut wpływa negatywnie na środowisko i stanowi zagrożenie dla środowiska – ciężko natomiast z tym walczyć. Spekulacje i chęć zysków są niestety ważniejsze dla wielu osób niż los planety” – podkreśla Artur Kurasiński, bloger technologiczny i przedsiębiorca.

Regulacja kryptowalut stoi jednak w sprzeczności z ich istotą. Powstały w końcu z braku zaufania do oficjalnych walut i systemów fiskalnych. Z jednej strony są wyrazem sprzeciwu wobec oficjalnych narracji finansowych i dyktatu państw i banków. Z drugiej strony kryptowaluty nader często są wykorzystywane do prania pieniędzy.

W połowie stycznia prezes Europejskiego Banku Centralnego, Christine Lagarde oświadczyła, że Bitcoin jest „wysoce spekulacyjnym aktywem, który prowadził całkowicie naganną działalność w zakresie prania pieniędzy”. Faktycznie, bez realnych regulacji wartość bitcoina nie odzwierciedla żadnej realnej wartości jakiegokolwiek dobra, którego bitcoin mógłby być ekwiwalentem.

Ideologia bitcoin

Patrząc na rosnącą fascynację kryptowalutami można odnieść wrażenie, że alternatywne waluty bywają czymś więcej niż środkiem płatniczym cyfrowego świata. Czasem jest to cała ideologia. Osią owej ideologii jest wiara w nieskrępowaną wolność, nieufność wobec społeczeństwa i oficjalnych instytucji, kult samorozwoju i przedsiębiorczości.

Publicysta ekonomiczny, Piotr Wójcik, na łamach Krytyki Politycznej w dosyć analityczny sposób przedstawił sylwetkę „typowego” kryptowaluciarza. Na podstawie analizy wypowiedzi i komentarzy fanatyków kryptowalut stworzył model takiego inwestora. Zdaniem Wójcika „fascynaci kryptowalut mają w sobie coś z coacha, amerykańskiego altprawicowca, komputerowego geeka i zgreda nieznoszącego sąsiadów. Ich ideałem jest człowiek-maszyna – dysponujący niezwykłym potencjałem intelektualnym i pełen energii robot, przekładający zdarzenia na ciągi liczbowe i wyzwolony z ciężaru więzi społecznych”.

Daleki jestem od tak jednoznacznej oceny kryptowaluciarzy. Poza ideologami, domorosłymi coachami, kryptowaluty, „kopią” anonimowi „górnicy” ze wspominanego Iranu i innych krajów Azji. W niedalekiej przyszłości to Afryka ma być wielką kopalnią kryptowalut. Nie widziałbym tam czarnoskórych cwaniaków mądrzących się na YouTube, ale raczej ludzi, których do spekulacyjnej zabawy i energochłonnej zabawy pchnęła nieudolność lokalnych rządów.

Czy faktycznie kryptowaluciarze niszczą nasz świat?

Wracając do tytułowego pytania: czy kryptowaluty niszczą nasz świat? Albo czy drobni kryptowaluciarze to szkodniki? Jak kopanie bitcoinów przełoży się na emisję dwutlenku węgla?

Wspominałem badania TUM i MIT, raport The Cambridge Centre for Alternative Finance. Pokazują one realne skutki funkcjonowania kryptowalut, jednak prawda zależy od skali i interpretacji. Pisząc o energochłonnych kryptowalutach można przeoczyć jeszcze bardziej „pazerne” szkolenia sztucznej inteligencji (AI). Okazało się, że praca nad uczeniem niektórych dużych AI pochłania dużo więcej energii (ergo: emituje dwutlenek węgla) niż „kopanie” kryptowalut.

Z raportu organizacji CDP i Climate Accountability Institute wynika, że 71 procent całej emisji gazów cieplarnianych w ostatnich 30 latach to dzieło zaledwie stu firm. Te firmy funkcjonują w określonych ramach prawnych, politycznych i społecznych. Mają zezwolenia, atesty, nierzadko ulgi. Ogromna część z tych firm inwestuje ogromne pieniądze w szkolenie AI. Ich już i tak ogromna emisja dwutlenku węgla, dalej rośnie.

W tym kontekście zrzucanie winy na kryptowaluty, a przede wszystkim na indywidualnych „kopaczy”, to klasyczny manewr przenoszenia odpowiedzialności z systemu na jednostki. Jeśli kryptowaluty zostaną w rękach jednostek, jestem przekonany, że odpowiedź na tytułowe pytanie będzie brzmiała: nie.

Tagi:
Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon