Jak podaje TechCrunch, Google postanowił ograniczyć odpowiedzi na zapytania o wybory z dowolnego kraju, w którym wybory mają się odbyć. Pytania o wybory doczekają się odpowiedzi tylko w krajach, w których wybory nie są planowane.
Google oficjalnie ogłosił swoje plany tylko w odniesieniu do Indii, na swoim indyjskim blogu. Jednak, jak potwierdzili dla TechCrunch przedstawiciele Google, restrykcje mają charakter globalny.
Polityka ta jest już stosowana w USA, mimo że do wyborów w tym kraju pozostało jeszcze sporo miesięcy. Amerykanie będą wybierali prezydenta dopiero na jesieni tego roku. Zapewne obejmie ona również całą UE przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Z tekstu TechCrunch nie jest jasne, czy obejmuje ona również wybory lokalne.
Niedawno pisaliśmy o ryzykach związanych z dezinformacją w wyborach lokalnych.
Jak ma wyglądać nowa polityka Google?
Według nowej polityki Google, każde zapytanie o wybory z kraju w okresie przedwyborczym powinno generować następujący komunikat: „Ciągle się uczę, jak odpowiedzieć na to pytanie. W międzyczasie wypróbuj Google Search.” [tłum. HomoDigital.pl]
Jak dotąd nie jest trudno oszukać Gemini, tak żeby udzieliła nam odpowiedzi na temat wyborów. Wystarczy… literówka. Jak widać, sam chatbot jest inteligentniejszy niż narzędzie używane do ograniczania jego odpowiedzi. Można się jednak spodziewać, że Google będzie ulepszać swoje narzędzia w swoistej grze w kotka i myszkę ze specami od „prompt injection”. To techniki wyciągania od modelu odpowiedzi, których miał nie udzielać.
Swoją politykę wobec wyborów w 2024 ogłosiło niedawno – całkiem oficjalnie – OpenAI. Firma zapowiedziała, że będzie starała się zapobiegać tworzeniu deepfake’ów czy chatbotów przedstawiających się jako kandydaci w wyborach. Jednak, jak dotąd, nie zabroniła chatbotowi odpowiadać na pytania o wybory.
Ostrożność Google niekoniecznie dziwi. Nie tak dawno firma i jej chatbot stały się obiektem powszechnych drwin. Stało się to po tym, jak przesada w dbaniu o różnorodność grafik generowanych przez chatbota doprowadziła do wytwarzania kompletnie ahistorycznych obrazków – włącznie z czarnymi żołnierzami Wehrmachtu. Ewidentnie, Google stara się uniknąć dalszych wpadek i kompromitacji.
Źródło zdjęcia: Element5 Digital/Unsplash