Rząd Australii zażądał od Google podziału zysków z reklam – część z nich ma trafiać również do wydawców treści wykorzystywanych przez Google. Australia może stać się prekursorem w walce o prawa mediów walczących z cyfrowymi gigantami. Albo może polec. Jak świat wyglądałby bez Google i jakie mamy alternatywy?
Cyfrowy gigant nie zamierza poddać się bez walki. W zasadzie nie wiadomo czy w ogóle zamierza się poddać. Na razie zagroził „wyłączeniem” wyszukiwarki w Australii. Nie wiadomo natomiast co z innymi jego usługami – Google Drive, Google Maps, Gmail… Wyszukiwarka to oczywiście najpopularniejsza usługa Google, ale jest ich znacznie więcej. Na razie pomiędzy Google a Australią trwają negocjacje, o szczegółach sporu możecie przeczytać tutaj.
Google przykręca śrubę nie tylko wydawcom. Cyfrowy potentat każe nam płacić za coraz więcej swoich usług. Przykłady? Ot, choćby Google Photos – przestrzeń na zdjęcia od Google już nie będzie darmowa. Tak samo, jak w przypadku innych usług (choćby pocztowej, czy miejsca na pliki w chmurze Google Drive) otrzymamy tylko standardowe 15 GB.
Z czasem płatnych usług oferowanych przez Google zapewne będzie więcej. A ich ceny wzrosną. W rytm zasady „najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie” przyjrzyjmy się więc jakie alternatywy dla usług giganta z Mountain View są dostępne na rynku. Gdyby okazało się, że Google znika albo że wprowadza zbyt wysokie ceny swoich niektórych usług – będzie możliwość ucieczki.
Wyszukiwarka Google: wielka, ale niejedyna. Gdzie jeszcze wyszukasz stronę www?
Udział Google na rynku wyszukiwarek wynosi od 70% do 92,95% (na różnych rynkach różnie to wygląda). Patrząc na te cyferki można dojść do przekonania, że żaden konkurent nie może równać się z Google, nie mówiąc o zastępowaniu hegemona.
Ale nie jest tak na całym świecie. Np. w Chinach większość osób – blisko 70% – korzysta z konkurencji, czyli wyszukiwarki Baidu. Google jest tam używany przez zaledwie 2% osób. Podobna sytuacja ma miejsce w Japonii, gdzie prym wiedzie Yahoo! Japan.
Bing i Yahoo!
Konkurentem Google są wyszukiwarki z silnikiem opartym na technologii Bing. W USA już w 2012 r. część zapytań internautów o adresy stron – ok 30% – była wysyłana z użyciem tych wyszukiwarek. W kontekście globalnym statystyki te wyglądają nieco gorzej – ok. 12% dla Binga i Yahoo. Razem wziętych.
Twórcą Bing’a jest Microsoft. Bing – podobnie, jak Google – to nie tylko wyszukiwarka. Umożliwia również dostęp do innych funkcji, takich jak: Bing News, Bing Translator, Bing Images, Bing Maps. Jakie są podobieństwa i różnice pomiędzy Bing, a Google?
Podobieństwa:
- zbliżony layout SERP,
- bliźniacze usługi Google Ads i Bing Ads.
Różnice:
- Bing: lepsze wyniki w kontekście wyszukiwania zdjęć i filmów, promowanie witryn starszych, duży wpływ treści udostępnianych w social mediach na pozycję w wynikach wyszukiwania.
- Google: łatwy dostęp do aktualnego contentu, algorytm „Koliber” – lepsze rozumienie wpisywanych intencji, mniejsze znaczenie sieci społecznościowych dla wyników wyszukiwania.
Dodatkowo warto wspomnieć o wbudowanym w wyszukiwarkę systemie nagród – jeśli robisz zakupy z wykorzystaniem wyszukiwarki Bing, wówczas zyskujesz punkty wymienne na filmy i aplikacje.
Yahoo sięga historią czasów braku Google’a na naszej planecie, powstała już w 1994 r. Obecnie działa jako portal wpierany przez Bing. Jest uważana za przestarzałą, ale pod względem popularności nadal widnieje na trzecim miejscu, zaraz po Bing i Google. W pakiecie z wyszukiwarką dostajemy również pocztę, dostęp do gier i wielu innych funkcji.
Baidu
Baidu jest najczęściej używaną przeglądarką w Chinach, przez co zyskała miano „chińskiego Google”. Ale rządzi również w Korei Południowej, Japonii, jest też używana przez część mieszkańców w USA. Przeglądarkę tę używa ok. 600 mln osób (mniej więcej tyle, ile wynosi populacja całej Ameryki Północnej).
Jednym z bardziej widocznych parametrów, wyróżniających Baidu od Google, jest kwestia widoczności reklam. W Google treści Ads są wyraźnie oznaczone jako treści sponsorowane, natomiast Chiński Baidu Tuiguand zamieszcza treści w taki sposób, że stają się one niemalże niemożliwe do odróżnienia od standardowych wyników.
Zazwyczaj nawet cała pierwsza strona wyszukiwania to treści płatne, dodatkowo wysokość w rankingach wyszukiwania jest zależna zazwyczaj od ceny, więc działania SEO stają się zbyteczne – wystarczy po prostu zapłacić Baidu za wyższą pozycję.
Jakie są różnice i podobieństwa pomiędzy Google i Baidu?
Podobieństwa:
- zbliżony layout wyników wyszukiwania,
- podobne rozwiązania algorytmowe Rankdex Baidu i Page Rank Google.
Różnice:
- Baidu: cenzura zależna od chińskiego rządu, dostęp głównie na terenie Chin, trudne do odróżnienia linki organiczne od treści płatnych.
- Google: lepsza polityka reklamowania treści, zbliżony poziom działania usług na całym świecie, brak cenzury rządowej.
Wyszukiwarka jest dobrą opcją do przeszukiwania treści publikowanych po chińsku, jednak zdecydowanie nie przyda nam się na rynku polskim. Dodatkowo należy pamiętać, że przedstawione treści są poddawane mocnej cenzurze chińskiego rządu, więc znajdziemy tam jedynie takie treści, które rząd chiński chce żebyśmy znaleźli.
Yandex
Yandex to wyszukiwarka używana głównie na terenie Rosji, chociaż są dostępne również wersje dla Białorusi, Ukrainy, Kazachstanu, Turcji i Uzbekistanu. Jej udział w rynkach to około 65%. Podobnie, jak Google Yandex umożliwia użytkownikom korzystanie z takich dodatków, jak poczta, mapy, translator, nawigacja, wyszukiwarka grafik, filmów i newsów.
W 2017 r. Yandex wypuścił również na rynek aplikację, która działa w podobny sposób do Asystenta Google – Alice.
Yandex plasuje się na piątym miejscu wśród najpopularniejszych wyszukiwarek na świecie. Dużą rolę w wyświetlaniu wyników wyszukiwani zwraca na lokalizację pytającego. Wpisując te same hasła możesz otrzymać inne wyniki w zależności od miejsca, w którym się znajdujesz. Tak samo, jak Bing, Yandex przykłada również wagę do umieszczaniu wyżej w wynikach wyszukiwania stron, które są starsze. Jakie są różnice i podobieństwa obu wyszukiwarek?
Podobieństwa:
- jakość strony i jej autorytet są kluczowe dla pozycji strony w wynikach,
- podobne algorytmy walki ze spamem – Minusink Yandex i Pingwin.
Różnice:
- Yandex: uzależnia wyniki wyszukiwania od lokalizacji użytkownika, daje lepsze wyniki dla zapytań w języku, w którym była tworzona – rosyjskim, ikony stron umożliwiające natychmiastową identyfikację źródła,
- Google: lokalizacja stanowi tylko jeden z czynników występowania w wynikach wyszukiwarki, lepsze wyniki dla zapytań po angielsku, oceny ułatwiające wybór najbardziej wartościowych treści.
Yandex, podobnie jak Baidu, jest świetną opcją dla zapytań wyszukiwanych w języku rosyjskim, jednak niekoniecznie dla tych w języku polskim.
DuckDuckGo, czyli europejska konkurencja
„Pozagooglowym” liderem w Unii Europejskiej jest zdecydowanie DuckDuckGo. Wyszukiwarka ta skutecznie depcze po piętach globalnemu liderowi na rynku UE, zdemaskowała jego algorytmy i pokazała, że „tryb incognito” nie chroni przed targetowaniem wyszukiwań. W Europie kontynentalnej zdecydowanie przegrał Bing, pozycję lidera osiągnął jedynie w Wielkiej Brytanii.
Na drugim miejscu wśród konkurentów Google dobrze sobie radzi również Info.com, a za nim są Yandex, Qwant i PrivacyWall. Jak pokazują statystyki, Yandex świetnie czuje się tam, gdzie swoje miejsce znalazło dużo emigrantów z krajów wschodnich, takich jak Rosja, Białoruś, Ukraina.
Jaka alternatywa dla Google w Polsce?
U nas – podobnie, jak w całej Europie kontynentalnej – internauci używają DuckDuckGo albo wyszukiwarki info.com. Sporo użytkowników ma też Yandex, zapewne w związku z dużą liczbą emigrantów z Ukrainy, którzy na stałe zamieszkują Polskę.
Czym nas do siebie przyciąga DuckDuckGo? To wyszukiwarka, która główny nacisk kładzie na przyjazne użytkownikowi rozwiązania, zbliżone do Google, ale z zachowaniem większej prywatności użytkownika (pod względem SEO to wyszukiwarka dość podobna do Google’a).
Dziwi nieco kiepska pozycja wyszukiwarki Bing na polskim rynku. W końcu jej twórca, Microsoft, dba o to, by ją upowszechniać. Bing bardziej sprawdza się w krajach, w których podstawowym językiem jest angielski, przy próbie wyszukiwania zapytań po polsku Bing radzi sobie znacznie gorzej, niż konkurencja. I to chyba tajemnica jego porażki nad Wisłą.
Google to nie tylko wyszukiwarka. A gdyby Google wyłączył także inne swoje aplikacje?
Z jakich rozwiązań giganta korzystamy na co dzień?
Zazwyczaj jest to:
- Wyszukiwarka: Google
- Przeglądarka: Google Chrome
- Poczta: Gmail
- Mapy/Nawigacja: Google Maps
- Przechowywanie dokumentów: Google Drive
- Zdjęcia: Zdjęcia Google
- Rozrywka: YouTube
Jak bardzo jesteśmy uzależnieni od potentata z Mountain View, pokazała ostatnia awaria jego usług z 14 grudnia 2020 r. Dla wielu Internautów to było jak blackout.
Cóż, gigant z Mountain View w pewien sposób nas od siebie z premedytacją uzależnia. Ale godzimy się na to za cenę wygody, w końcu on zapamiętuje hasła, zapisuje kopie danych w chmurze, pamięta, gdzie zostawiłeś samochód, umożliwia przesłuchanie ulubionej playlisty, udostępnia łatwą i intuicyjną pocztę, pokazuje, gdzie znajduje się najbliższa tajska restauracja. Dużo dobrego.
Oczywiście warto też pamiętać, że informacje o naszych wyborach, preferencjach, zakupach i lokalizacji lądują na serwerach Google’a i są „paliwem” dla jego działań marketingowych (np. pokazywania nam spersonalizowanych reklam).
Jedną z bezpieczniejszych alternatyw dla ekosystemu usług Google’a jest Apple ze swoim pakietem usług. Jednak to jak przejście z jednej złotej klatki do drugiej, przy czym od Apple jeszcze ciężej się uwolnić, bo jego pakiet nie tylko uzależnia funkcjonalnościami, ale też ergonomią i cechami wizualnymi. Jeśli ktoś przez pewien czas używał elektroniki Apple’a, to wie, jak trudno mu się przestawić na ekosystem Google, czy jakikolwiek inny.
Jak się uwolnić od Google’a: w telegraficznym skrócie
- Wyszukiwarka: w Polsce z DuckDuckGo, info.pl, Yandex, a z gigantów światowych w wersji angielskiej – zdecydowanie Bing.
- Przeglądarka: dla mnie prywatnie zdecydowanym zwycięzcą jest Firefox (w wersji bardziej zaawansowanej Waterfox), ale prym również wiedzie Microsoft Edge.
- Poczta: Outlook lub jedna z zagranicznych skrzynek: Tutanota, ProtonMail, Mailfence, Posteo, Runbox, Mailbox.org, CounterMail, KolabNow, StartMail i wiele innych. Warto również sprawdzić skrzynki pocztowe podpięte do wyszukiwarek, np. Yahoo.
- Mapy/nawigacja: dla PC dobrym wyborem może być OpenStreetMap, a w opcji mobilnej np. OsmAnd, Maps.Me, MapHub. Albo NaviExpert, który też się sprawdza, podobnie jak Google.
- Przechowywanie dokumentów: Dropbox, a z bardziej alternatywnych źródeł: Tresorit, Nextcloud, ownCloud, Syncthing, Sync.
- Zdjęcia: warto przyjrzeć się OneDrive i Dropbox, z opcji alternatywnych – Lynchee i Piwigo.
- Rozrywka: w kwestii słuchania muzyki zdecydowanie polecam Spotify, ciężko natomiast znaleźć alternatywę dla Youtube’a. W tej chwili wiele platform udostępnia możliwość wrzucania filmików bezpośrednio na platformy: np. Instagram, czy Facebook. Zapewne z czasem te platformy staną się godną alternatywą dla Youtube. Na razie jednak jest to platforma trudna do zignorowania.
Rezygnacja z Google to z pewnością nie lada poświęcenie, dlatego większość z nas i tak decyduje się na wymianę – prywatność za wygodę. Jednak należy pamiętać, że nie jesteśmy na giganta z Mountain View skazani, zasób alternatyw jest liczny. Po lekturze tego artykułu ufam, że spokojniej czekacie na rozwój sporu Australia vs Google. Nawet jeśli przerodzi się on w spór Świat vs Google, to wciąż jest dla nas ratunek.
Przeczytaj również: Smartfon jak służby specjalne. Co zrobić, żeby śledził nas mniej? Jakie opcje wyłączyć?
Droga pani redaktor nie ma alternatyw. Alternatywa jest tylko jedna i powinno się o tym wiedzieć zabierając się za pisanie. Pozdrawiam
Panie Robercie, więcej optymizmu, ja wiem, że słaba pogoda, że depresja, ale bez przesady :-)).
A jeśli ma Pan jakieś argumenty do merytorycznej dyskusji, to zapraszamy.
Z tym brakiem cenzury rządowej na Google to nieprawda.
Co do Yandexu, nie jest prawdą że sprawdza się głównie dla języka rosyjskiego. Od jakiegoś czasu Yandex poczynił kroki usprawniające obsługę innych języków, w tym polskiego. Przez dobrych kilka miesięcy działał nawet w domenie .pl i posiadał opcje zaawansowane w języku polskim. Ostatecznie przekierowuje na wersję europejską w domenie .eu. Fakt, przy bardziej zaawansowanym wyszukiwaniu wiele wyników nie jest trafnych, ale przy prostszych wyszukiwaniach jak najbardziej dobrze obsługuje język polski i pomaga choć odrobinę ograniczyć używanie Googli.
Oooo, Yandex lubi język polski? Dzięki za podpowiedź, sprawdzimy!