Partnerem strategicznym Homodigital.pl jest
13 maja 2021

Elon Musk już nie lubi bitcoina? Sensacyjna decyzja miliardera. Na dobre zakończy krypto-hossę?

Elon Musk właśnie ogłosił, że Tesla nie będzie już przyjmować płatności za samochody bitcoinami. Uzasadnił to... negatywnym wpływem bitcoina na środowisko. Czy ktoś w to uwierzy? W co gra Elon Musk?

Elon Musk właśnie ogłosił, że Tesla nie będzie więcej przyjmować płatności bitcoin’ami za swoje samochody. Uzasadnił to… negatywnym wpływem Bitcoin-a(BTC) na środowisko. Tyle, że ów wpływ jest powszechnie znany, więc trudno uwierzyć, by jeden z najbogatszych ludzi na Ziemi tego nie wiedział. W co znów gra Elon Musk? Bitcoin czeka rewolucja?

(Artykuł powstał we współpracy z Marcinem Ledworowskim)

O tym, że Elon Musk potrafi zatrząść rynkiem kryptowalut pisaliśmy już zarówno na Homodigital (przyglądając się jego fascynacjom kryptowalutowym), jak również na „Subiektywnie o finansach”, przyglądając się zagadkowemu boomowi „śmieciowej” kryptowaluty Dogecoin, która wygląda na najdroższy żart w historii.

Teraz jednak bilioner(miliarder) przeszedł sam siebie. Udał wielce zaskoczonego, że energia potrzebna do „wydobywania” kryptowalut oraz do ich użytkowania, niekoniecznie pochodzi z ekologicznych źródeł, lecz z węgla. Nie powiedzieli tego gościowi, który wysyła rakiety w kosmos? O zgubnym wpływie bitcoina na środowisko pisaliśmy już w artykule Rafała Pikuły o zgubnym wpływie kryptowaluty na nasz świat. Cieszymy się, że Elon posłuchał Rafała. Musk napisał na Twitterze bowiem:

Elon Musk rezygnuje z Bitcoinów

https://twitter.com/elonmusk/status/1392602041025843203?s=20

 

Czy Elon Musk i Tesla zakończyły hossę na rynku bitcoina?

Decyzja Tesli to dosyć radykalna zmiana poglądów Elona Muska na akceptowanie kryptowalut. Tym bardziej, że miliarder wywoływał w ostatnich miesiącach liczne burze i mocno wpłynął na kursy kryptowalut, zachęcając wszystkich do inwestowania w żartobliwą walutę Dogecoin.

Twitterowe komunikaty Elona zawsze przynosiły mu rozgłos i marketingowy zasięg, ale przede wszystkim pompowały kursy kryptowalut. A później dowiadywaliśmy się, że Musk kilka tygodni temu stał się właścicielem pakietu tej, czy innej kryptowaluty.

Czytaj o tym w artykule Tomka Jurczaka o wpływie Elona Muska na kryptowaluty.

Decyzja Tesli natychmiast wpłynęła na kurs Bitcoin-a (notowanego na giełdach pod kodem BTC) – spadł on o ponad 10%. W dół poszły też akcje koncernu Tesla, ostatnio najcenniejszej firmy motoryzacyjnej świata.

Sytuacja jest niezwykle ciekawa, bo cena bitcoina z impetem przełamała psychologiczną granicę 50.000 dolarów za sztukę. Kolejny „twardy” poziom, który może powstrzymać przecenę, znajduje się dopiero w okolicach 40.000 dolarów. Do tej pory spadkowe korekty na rynku bitcoina były bardzo gwałtowne, przynosiły spadek jego wartości nawet o jedną trzecią.

Tyle, że żadna nie odbywała się przy tak gigantycznej wycenie kryptowaluty. A to oznacza, że nigdy inwestorzy nie mieli „okazji” stracić aż tak grubych pieniędzy na inwestowaniu w najpopularniejszą kryptowalutę. Z rynków powoli zaczynają dochodzić głosy, że Musk mógł na jakiś czas zakończyć kryptowalutową hossę, uświadamiając wszystkim ograniczenia związane z kryptowalutami. I to, że bitcoin wcale nie musi być „cyfrowym złotem”.

A wcześniej, kiedy Elon Musk wywoływał tsunami zakupów, kurs Bitcoina(BTC) rósł jak szalony. A Musk za każdym razem zapewne nie mógł wyjść z podziwu, jak miliardy dolarów płyną na ten rynek po każdym jego niedbałym słowie, rzuconym na Twitterze. Tesla w lutym kupiła bitcoiny za 1,5 mld dolarów, widząc w tym krótkoterminową lokatę swojego kapitału, co oczywiście Elon ochoczo upublicznił. Mniej więcej wtedy Tesla wprowadziła możliwość płatności bitcoinami za zakup samochodów marki Tesla. Bardzo ciekawe czy nie dowiemy się wkrótce, że Tesla niedawno bitcoiny sprzedała, notując krociowe zyski (bo w lutym BTC był po 30.000 dolarów).

————————————————

Czym jest bitcoin i inne kryptowaluty? Poniżej macie dwa poradniki dla początkujących:

Kryptowaluty: skąd się wzięły i dokąd zajdą?

Czytaj także o tym w portalu Verge (po angielsku)

————————————————–

Bitcoin: potwór pożerający energię?

Oczywiście po ogłoszeniu przez Muska, że Tesla nie będzie przyjmowała bitcoinów jako formy płatności pojawią się głosy, że „zieloni” chcą zabić kryptowaluty. Po węglu, ropie naftowej, czy gazie hordy ekologów wzięły się za bitcoina?

Trzeba śmiało spojrzeć w oczy prawdzie. Zapisywane bloki rejestrów w postaci transakcji to ogromne „pochłaniacze” energii. Dlaczego? Oczywiście chodzi o tzw. maszyny podłączone do systemu. Każdy wydobyty bitcoin to oczywiście koszt finansowy (ceny serwerów i kart graficznych), ale i energetyczny (cena energii potrzebnej do uruchomienia mocy obliczeniowych).

Im więcej maszyn, tym więcej kosztów, także choćby na chłodzenie non stop kopiących komputerów. Nic to nie zmienia, że systemy i urządzenia są usprawniane, aby zużywały możliwie najmniej energii. Niestety zainteresowanie bitcoinami jest tak wielkie, że rośnie liczba maszyn używanych do wydobycia, jak i liczba „górników”.

Mamy do czynienia z gorączką złota XXI wieku, „górnicy” kopią „coraz głębiej” (czyli z wykorzystaniem coraz większych mocy obliczeniowych) i wykorzystują coraz więcej maszyn, aby zdobyć bitcoiny. Szalenie trudno będzie to zatrzymać. Choć np. stan Nowy Jork rozważa już wprowadzenie zakazu „kopania” kryptowalut na jego terenie ze względu na to, że może zabraknąć energii na użytek mieszkańców.

Słony rachunek za bitcoina

Niewiele osób wie o tym, że rosnący koszt tworzenia nowych bitcoinów ma również swoje odzwierciedlenie w jego cenie. Im droższe wydobycie, tym droższa musi być kryptowaluta. Im droższa kryptowaluta, tym więcej osób chce ją wydobywać. Można powiedzieć, że znaleźliśmy się w zamkniętym kręgu, z którego nie będzie wyjścia. Jeśli bitcoiny staną się cyfrową walutą świata, a wielkie firmy będą przyjmować ją jako środek płatniczy, to możemy złapać się w ekonomiczną pułapkę bez wyjścia.

Cambridge Centre for Alternative Finance, jednostka badawcza uniwersytetu Cambridge, prowadzi na bieżąco badania nad realnym wpływem ekonomicznym „kopania” bitcoinów i nad związanym z tym poborem energii elektrycznej. Okazuje się, że tylko sam bitcoin pochłania energię, którą mogłaby zasilić Holandię czy Argentynę.

Cambridge Centre for Alternative Finance stworzył algorytm oceniający, ile energii potrzebują rocznie maszyny wydobywające bitcoiny, Okazuje się, że jest to nawet 150 terawatogodzin. W lutym 2021 r. to było „tylko” 120 TWh, o czym pisał m.in. serwis Bankier.pl . Jeśli chcecie na bieżąco obserwować ile energii zużywa bitcoin, to śmiało może wejść na stronę Cambridge Centre for Alternative Finance.

Cyfrowy cinkciarz i manipulacja walutą?

Polityka Elona Muska wobec kryptowalut jest co najmniej niespójna. Romansowanie ekscentrycznego miliardera z cyfrowymi walutami trwa już kilkanaście miesięcy. Musk „słodzi” dogecoinowi i bitcoinowi aby wybić ich kurs, a następnie rzuca w niebyt, powodując straty inwestorów. Z punktu widzenia ekonomicznego moglibyśmy nazwać to manipulacją na rynku walutowym.

Trudno posądzać twórcę Tesli o tak niskie pobudki jak „granie na spadki” czy też manipulacje instrumentami finansowymi ale… Spójrzmy na to na chłodno. Musk bawi się cenami kryptowalut, mając pełną świadomość co do efektów jego działania. Wie, że każde jego zakupy, czy nawet tweety dotyczące kryptowalut, są śledzone przez miliony ludzi, także inwestorów. I bez żadnych skrupułów stosuje tego typu praktyki. W jakim celu?

Czy Musk nie wiedział przed zakupem bitcoinów o wartości 1,5 miliarda dolarów, iż generują one ogromne zużycie energii? Oczywiście, że miał pełną wiedzę na ten temat. Mimo wszystko zdecydował się na ich zakup, postanowił o przyjmowaniu bitcoinów w ramach płatności za samochody Tesli. A teraz ogłosił, że wszystko odkręca. Jak to nazwać inaczej, niż manipulacją?

Polecam nieco więcej refleksji wszystkim wyznawcom Elona Muska, bijącym wiernopoddańcze pokłony za każdym razem, kiedy „wódz technologii” postanowi objawić nam swoją prawdę. Być może Kanadyjczyk chce nam coś powiedzieć nie tylko o bitcoinach, ale też ona samych i o tym, do czego może doprowadzić ślepa ufność w technologię i jej kreatorów. Zapewne kolejna odsłona serialu pt. „Musk w świecie bitcoina” przed nami.

Bitcoin: gorący kartofel, którego wszyscy wkrótce się wyprą?

Jeśli spojrzymy na nagłówki największych gazet z ostatnich tylko miesięcy, to będziemy mieli utopijną laurkę mówiącą o tym, jakie to kryptowaluty są wspaniałe. Zarówno dotyczy to artykułów inwestycyjnych, finansowych jak  i tych bardziej technologicznych czy lifestylowych. Pojawiały się nawet informacje, że na pustyni w Nevadzie czy Nowym Meksyku powstaną technologiczne zaawansowane miasta, gdzie kryptowaluty zastąpią dotychczasowe pieniądze.

Swoją cegiełkę dołożył do tego też Elon Musk, a po jego deklaracji wiele innych firm ogłosiło, że chętnie wykorzysta bitcoina w transakcjach. Nawet amerykański rząd zastanawiał się, czy może nie wprowadzić cyfrowego dolara w pewnych obszarach (choć cyfrowy dolar to zupełnie inne rozwiązanie, niż niezależna kryptowaluta jaką jest bitcoin).

Być może po decyzji Muska wiele się w tej kwestii zmieni i firmy, które poszły w ślad Tesli, też zaczną jedna po drugiej ogłaszać, że brzydzą się przyjmowania kryptowalut, bo to w ogóle nie jest eko. A może miliarder wykona kolejną woltę i zacznie inwestować miliardy w inne kryptowaluty, które pochłaniają nieco mniej energii? A może szykuje własną kryptowalutę, która właśnie taką będzie? Na rozwikłanie tych zagadek jeszcze poczekamy. 

Tagi:
Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon