Mobbing, rasizm, molestowanie seksualne, nadmierne eksploatowanie pracowników, nierówności płacowe. To zarzuty, które bardziej pasują do obozów pracy w krajach będących na bakier z demokracją. Tymczasem coraz częściej to codzienność wielkich korporacji, nierzadko potężnych gigantów technologicznych.
Współczesne grzechy korporacji
Sytuacje te wywołują dziś nie mniejsze oburzenie, niż opisywana często przez amerykańskie czy brytyjskie media sytuacja Ujgurów w Chinach (pisaliśmy o tym w kontekście szkolenia technologii na tej mniejszości), praca dzieci w kopalniach Afryki czy szwalniach południowo – wschodniej Azji. Problem w tym, że o ile do informacji z krajów Trzeciego Świata nieco się już przyzwyczailiśmy, to nadal trudno zrozumieć, jak firmy wydające miliony dolarów na CSR i projekty wsparcia, mogą prowadzić taką, a nie politykę.
– Zaangażowanie firm w sprawy ekologii czy w prawa człowieka jest obecnie modne, a także coraz bardziej społecznie oczekiwane przez potencjalnych klientów – co sprawia, że firmy coraz chętniej angażują się w wyżej wymienione sprawy. Jednocześnie możemy zaobserwować, iż kwestie związane z prawem pracy czy poszanowaniem różnorodności w zespołach są na co dzień zaniedbywane przez pracowników. Takie zachowania biorą się z kultury organizacyjnej, a także z ogólnie przyjętych norm społecznych związanych z traktowaniem drugiego człowieka.
Z perspektywy kultury organizacyjnej często brakuje zrozumienia wartości różnorodności i umiejętności nią zarządzania. W firmach silnie skupionych na wynikach finansowych, człowiek spada w dół listy priorytetów, ponieważ w wyobrażeniach kadry menedżerskiej pracowników należy ‘dociskać’, by osiągnęli wynik – zaznacza dr Kaja Prystupa-Rządca, specjalistka w dziedzinie zarządzania z Akademii Leona Koźmińskiego.
„Bractwo” Activision Blizzard z pozwem
Jak pokazują przykłady z USA, niektórzy wolą niczego nie zauważać, odpowiadając oburzeniem na jasno sprecyzowane zarzuty i dowody. Wcześniej w podobnym tonie wypowiadała się zawsze Amazon, kiedy zarzucono firmie wykorzystanie pracowników ponad miarę. Dziś piłeczkę odbija nawet Google, które nie chce słyszeć o żadnych przejawach rasizmu w swojej firmie. Natomiast od kilku tygodni amerykańskie i światowe media technologiczne grillują koncern odpowiadający za szereg znanych graczom tytułów gier wideo jak Call of Duty czy World of Warcraft.
Mowa oczywiście o ostatnich problemach Activision Blizzard. Amerykański potentat na rynku gier został oskarżony przez stan Kalifornia o nierówne płace, promowanie mężczyzn nad kobietami oraz powszechne molestowanie seksualne. Kalifornijski Departament Sprawiedliwego Zatrudnienia i Mieszkalnictwa (DFEH – California’s Department of Fair Employment and Housing) złożył pozew przeciwko firmie po dwuletnim dochodzeniu.
– Biorąc pod uwagę kwestie prawa pracy i jego zrozumienie, firmy skupiają się na tym, co jest na papierze – a kultura organizacyjna silniej rezonuje w codziennym funkcjonowaniu zespołów. Przyczyny warto upatrywać po pierwsze w braku znajomości prawa przez menedżerów, a po drugie w swojego rodzaju bezkarności. Pracownicy nie reagują na ‘drobne’ odstępstwa od norm prawnych np. wymuszanie pracy po godzinach, ponieważ boją się konfrontacji, utraty twarzy lub wręcz pracy. Analizując kwestie braku poszanowania pracownika z perspektywy norm społecznych, warto zwrócić uwagę, iż wiele nieetycznych zachowań jest nadal społecznie akceptowalnych. Przykładowo korzystanie z języka przemocowego, czyli takiego, który zastrasza, obraża czy też poniża, jest nadal popularne. W dużej mierze ma to korzenie w systemie edukacji, gdzie zarówno nauczyciele jak i rówieśnicy dążą do osiągnięcia dominacji. Zatem wiele zachowań, którymi nasiąkamy jako młodzi ludzie później musimy zmieniać. Jeżeli w firmie brakuje edukacji w tym obszarze, to jej pracownicy będą korzystali z zasobów, które już wcześniej rozwinęli – tłumaczy dalej dr Kaja Prystupa-Rządca z ALK.
Zarzuty bardzo ciężkiego kalibru
DFEH zarzucił Activision Blizzard panowanie w firmie powszechnej kultury bractwa – żywcem przeniesionej z amerykańskich uczelni. „Pracownice niemal powszechnie potwierdziły, że praca dla oskarżonych jest podobna do pracy w domu studenckim” – twierdził cytowany przez amerykańskie media prawnik DFEH. W firmie miało panować powszechne przyzwolenie na picie alkoholu, niestosowne zachowanie, oraz różnorodne molestowanie seksualne garstki pracujących tam kobiet. Co więcej, DFEH podnosi w pozwie, że w wyniku wielomiesięcznego nękania, powiązanego wykorzystaniem seksualnym jedna z pracownic Activision Blizzard popełniła samobójstwo.
Zobacz również:
Ekonomia pompy. Jak złe modele tworzą złą rzeczywistość
Facebook cenzuruje świat nauki. Czy kogoś to dziwi?
Prawdziwy horror! Technologia w służbie strachu
Pozew zawiera też szereg kwestii związanych z nierównościami i rasizmem. – Załoga firmy składa się z zaledwie 20 proc kobiet, podczas gdy wszystkie stanowiska kierownicze zajmują biali mężczyźni, w tym stanowiska dyrektora generalnego i prezesa – można było przeczytać w pozwie. Oburzenie w USA jak i na całym świecie nie wywoła sam fakt odkrycia upokarzającego i niestosownego zachowania w firmie, ale jej podejście do problemu. Po pierwsze DFEH ponad wszelką wątpliwość stwierdził, ze sprawy skarg pracownic na swoich męskich współpracowników były pomijane lub „zamiatane pod dywan”. Nierzadko kończyły się dodatkowym upokorzeniem, w postaci przesunięcia skarżących na inne stanowisko lub zwolnieniem. Sam pozew i ujawnienie zarzutów spowodowało „oburzenie” Activision Blizzard.
Milczenie jest złotem
„Jesteśmy zniesmaczeni nagannym postępowaniem DFEH, uwzględnieniem w pozwie samobójstwa pracownika, którego odejście nie ma żadnego wpływu na tę sprawę. To właśnie tego rodzaju nieodpowiedzialne zachowanie nieodpowiedzialnych biurokratów stanowych powoduje odpływ z Kalifornii wielu najlepszych firm – można było przeczytać w komunikacie firmy. AB twierdzi także, że wspominane zarzuty są jedynie przeszłością, dotyczącą różnych przypadków sprzed lat, i nie oddają aktualnej sytuacji w firmie.
Najlepszą odpowiedzią na te próby odparcia zarzutów DFEH było kilka faktów, które miały miejsce po oficjalnych komentarzach zarządu firmy. Po pierwszy do Activision Blizzard skierowano list otwarty ponad tysiąca byłych i obecnych pracowników firmy, którzy stanęli murem za ofiarami, a firmie zarzucili wprost brak reakcji na to co dzieje się w firmie. Za odrażającą i obraźliwą uznali o ni nie tylko sytuację w firmie, ale przede wszystkim reakcję korporacji na pozew. Z kolei tydzień temu Activision Blizzard stracił szefa, z kierowania firmą zrezygnował J. Allen Brack.
Koncerny technologiczne mają problem
Wielu amerykańskich publicystów i ekspertów zastanawia się, czy nie mamy do czynienia właśnie z wierzchołkiem góry lodowej, a nie tylko odstępstwem „od norm i standardów surowo przestrzeganych przez firmy technologiczne”. Zdaniem cytowanej przez Guardiana Amandy Cote, profesor na University of Oregon, która bada seksizm i tożsamość płciową w branży gier wideo, sprawa może być bardziej systemowa niż epizodyczna, a pracownicy domagają się zmian w całej branży, a nie tylko w jednej firmie na raz. – O ile sama branża gier wideo nie ma najlepszej opinii jako miejsce pracy dla kobiet, o tyle wskazane w pozwie okoliczności są niezwykle oburzające – tłumaczy Cote.
Co więcej, branże technologiczna wydaje się mieć w USA spory problem z przyjmowaniem krytyki. Sprawa Activision Blizzard ujrzała światło dzienne raptem kilka miesięcy po tym, jak Google zwolnił specjalistkę od etyki sztucznej inteligencji, Timnit Gebru. Oficjalnie, za niesubordynację — nieoficjalnie za krytykę koncernu i zarzuty wobec Google o rasizm. Gebru otwarcie mówiła o problemach, jakie toczą współczesne Google i big techy ogólnie. Wskazywała na błędy sztucznej inteligencji, jak i tej całkiem realnej, która często nie dba o prawa osób „nie białych”. Warto przypomnieć, że w Google liczba czarnoskórych pracowników to ok. 3,7 procent i to w sytuacji kiedy koncernowi szefuje urodzony w Madrasie Sundar Pichai. Z kolei w lutym 2021 roku pracę straciła kolejna badaczka firmy, Margaret Mitchell. Ta z kolei miała dzielić się z opinią publiczną kompromitującymi Google danymi i materiałami o nierównościach. Oficjalnie została zwolniona właśnie za udostępnianie poufnych dokumentów biznesowych i prywatne danych pracowników osobom niepracującym w firmie. Za kobietami ujęło się w otwartym liście ponad 2,5 tysiąca pracowników firmy – brzmi znajomo?
Zaprzeczanie rzeczywistości
Oczywiście sytuacja w Activision Blizzard – o ile się potwierdzi, i w Google jest absolutnie odmienna. A i ciężar gatunkowy jakichkolwiek zarzutów jest nieporównywalny. Jednak mechanizm obrony przed zarzutami już mocno przypomina jakiś z góry przyjęty model działania. Jak informował niedawno portal NBC News, gdy pracownicy skarżyli się na rasizm lub seksizm, kadry w Google doradzały im urlop zdrowotny lub poddanie się poradnictwu w zakresie zdrowia psychicznego. To wszystko pokazuje, że wielkie firmy stosują bardzo podobny model wyparcia pewnych informacji i zdarzeń we własnej firmie, chroniąc tym samym jej dobre imię. Pytanie jak długo taka polityka będzie skuteczna.
***
Rozmowa dr. Konradem Majem, Kierownikiem Centrum Innowacji Społecznych i Technologicznych HumanTech, Uniwersytet SWPS.
Pandemia przyspieszyła negatywne procesy
W ostatnim czasie wiele pisze się na temat problemów mobbingu, a nawet szowinizmu czy rasizmu w firmach technologicznych, gdzie działy IT stanowią trzon działania zespołów. Na czym może polegać problem związany bezpośrednio z negatywnymi sytuacjami na linii pracownik – pracownik, firma – pracownik w firmach IT, czy też szeroko pojętych firmach innowacyjnych, startupach czy producentach technologii?
Na początku warto zaznaczyć, ze nie ma żadnych aktualnych, wiarygodnych badań, dotyczących nagromadzenia kwestii bezprawnych działań wobec pracowników w branży IT. Z pewnością nie można powiedzieć, że firmy IT w tym obszarze funkcjonują gorzej niż inne. Natomiast jeśli na postawie medialnych doniesień przyjmiemy, że coś jest na rzeczy i w ostatnich miesiącach takie sytuacje się nasilają, to odpowiedzią może być zapewne pandemia. Tłumaczyłbym takie zachwiania faktem, że mamy od półtora roku czas, kiedy kontakty międzyludzkie w niektórych branżach zostały zniwelowane do minimum.
Branża IT, jest w dużej mierze rodzajem biznesu, który można prowadzić zdalnie. Współpraca zdalna w ramach zespołów spowodowała, że wielu pracowników odczuwa nieco większą wolność w rozmowie czy interakcji, ponieważ prowadzi je z własnego domu czy innego miejsca poza firmą. Nastąpiło pewne rozluźnienie interakcji. Pracownicy mają coraz mniej możliwości, aby porozmawiać ze sobą na żywo, aby zobaczyć swoje prawdziwe emocje, jakie mogłyby pojawić się podczas spotkania twarzą w twarz. Telefony czy rozmowy wideo nie dają takiej możliwości w 100 procentach. Zmienił się też język prowadzenia rozmowy, na nieco mniej formalny. Pomijam już fakt samego zamknięcia ludzi w ramach lockdownu, co może powodować różne, nieodpowiednie nawet czasem zachowania. W interakcjach prowadzonych za pomocą kanałów elektronicznych inaczej też rozumiane są pewne komunikaty wymieniane pomiędzy pracownikami. Można stwierdzić, ze na skutek pandemii i wdrożonych obostrzeń więzi międzyludzkie mocno się osłabiły.
A może jest tak, że w wyniku pandemii straciliśmy do siebie zaufanie, stąd takie negatywne komentarze czy podejście wobec współpracowników?
Myślę, że można zaobserwować zapewne spadek zaufania do instytucji czy polityków, którzy w niektórych obszarach, szczególnie tych informacyjnych, zawiedli. Opinia publiczna była zaskakiwana różnymi informacjami, nie zawsze sprawdzonymi, czy też zgodnymi z aktualną sytuacją faktyczną. Z pewnością takie zaufanie społeczne ucierpiało, co nie mogło zostać bez wpływu na interakcje międzyludzkie.
Jak to wygląda w Polsce?
Patrząc na przykład Polski, mamy dodatkowe sytuacje dzielące społeczeństwo, które zapewne nie cementują więzi międzyludzkich. Pojawiają się fake newsy, duży wpływ na to ma choćby ruch antyszczepionkowców, który wpływa po części na decyzje wielu osób ws., szczepień, lockdownu czy obostrzeń. Nie można pomijać też oczywistego efektu działania obcych służb w tym Rosji i rozsiewania nierzetelnych informacji. W powiązaniu z problemami bytowymi Polaków to bardzo poważna kwestia, która nie może działać pozytywnie na współpracę międzyludzką. Jeśli dołożymy do tego polityczny konflikt od kilku lat, trwający spór o kształt wymiaru sprawiedliwości pomiędzy Polską a UE (TK i TSUE ws. Izby dyscyplinarnej SN) czy choćby kwestie pluralizmu mediów i obecności niezależnych mediów w Polsce (Lex TVN) to trudno z optymizmem patrzeć w przyszłość. Należy mieć nadzieję, że czwarta fala pandemii koronawirusa nie pogorszy interakcji międzyludzkich i wszystko powoli będzie mogło wrócić do normy.