Świat technologii, w tym medycyny, opiera swój rozwój na badaniach klinicznych. W końcu bez nich nie mielibyśmy szczepionek na koronawirusa. To dzięki nim jesteśmy w stanie dowiedzieć się, czy lek działa i jakie są ewentualne skutki uboczne. Firmy farmaceutyczne co rusz przyjmują kandydatów do tej pracy.
Na ogół znajduje się wielu chętnych. Renomowane agencje rządowe, w tym np. NASA, też ogłaszają nabory do badań prowadzonych na ludziach. Gdzie jest granica przy „sprzedawaniu” swojego organizmu firmom i agencjom, które dzięki temu mogą tworzyć leki i wynalazki, które potem zarabiają dla nich miliardy dolarów?
Jak wyceniają twój organizm?
Do napisania tego felietonu sprowokowała mnie informacja, że agencja kosmiczna NASA zaoferowała po 18 tysięcy dolarów ochotnikom za… leżenie w łóżku przez 70 dni. W przeliczeniu wychodzi ponad 1 tysiąc złotych za dzień leżenia. Praca fajna, łatwa i przyjemna. Kto by nie chciał, aby mu płacono za nie robienie niczego przez ponad dwa miesiące? Owszem fajna, dopóki od leżenia w tym łóżku nie złapie nas kryzys egzystencjalny. Jednak jak inaczej NASA ma testować oddziaływanie braku ruchu na organizm? Ludzie są potrzebni, aby poświęcać się nauce.
NASA praktycznie co roku szuka ochotników, którzy podejmą się takiego poświęcenia. W grę wchodzi sprawdzanie, jak działa bezwładność na ludzkie ciało, jaki wpływ na nas ma nieużywanie mięśni, albo jak działa na nas wdychanie tlenku wodoru. Ochotnicy przez cały czas podpięci są do monitorów, które odczytują ich funkcje życiowe. Skutki uboczne? Są, a jakże. Po ponad dwóch miesiącach niewychodzenia z łóżka nie da się funkcjonować tak, jak przedtem. Zanik mięśni, depresja, skutki braku świeżego powietrza i ruchu. Czy jest to warte 18 tysięcy dolarów?
Eksperymenty naukowe bywają dość dziwaczne. Kiedyś NASA kazała leżeć uczestnikom badań przez 30 dni na łóżku, które było odwrócone w dół pod kątem 6 stopni. Oprócz przebywania w takiej pozycji ochotnicy oddychali powietrzem z prawie trzynastokrotnie większym stężeniem dwutlenku węgla w porównaniu do tego, które jest w powietrzu, którym oddychamy na co dzień.
A z kolei JAXA. japońska agencja kosmiczna, proponowała uczestnikom 380 tysięcy jenów, czyli około 14 tysięcy złotych, za dwa tygodnie spędzone w izolatce. Niby pikuś, 14 dni i 4 tysiące złotych dziennie więcej w kieszeni. Ale to nie są żarty, na jednym z wykładów Romain Charles, inżynier biorący udział w programie Mars-500 opisywał, że brak światła słonecznego, codziennie to samo jedzenie i te same twarze w okolicy to okoliczności trudne do zniesienia – mogą powodować np. psychozę.
Badania kliniczne i badania kosmiczne
Na badania kliniczne prowadzone w związku z zamiarem wprowadzania do sprzedaży nowych leków na ogół zgłasza się największa liczba osób. W większości nie dostają za to pieniędzy, bo i tak walczą z ciężkimi lub nieuleczalnymi chorobami. Nowe, eksperymentalne leki i rozwiązania mogą ulżyć ich cierpieniu lub ich uzdrowić.
Jednak kliniki przeprowadzające badania na zlecenie koncernów farmaceutycznych nie szukają tylko osób chorych, ale również tych zdrowych. Do badań nad szczepionkami na koronawirusa nie brakowało chętnych. W Polsce takich ofert też jest mnóstwo. Np MTZ Clinical często szuka chętnych do udziału w badaniach. Jeżeli chcecie się zgłosić, to zapraszamy do poświęcenia się nauce. Z większych polskich firm również INFARMA szuka ochotników do swoich badań i jest z czego wybierać.
Większość uczestników takich badań twierdzi, że nie czuje żadnego zagrożenia (np. ryzyka skutków ubocznych). Chociaż zdarzają się też takie sytuacje, jak badanie leku BIA 10-2474, przeprowadzone we Francji w 2016 r. Lek miał posłużyć w zwalczaniu zaburzeń lękowych oraz choroby Parkinsona. I, niestety, u jednego pacjenta jego testowanie doprowadziło do śmierci mózgu, a u trzech kolejnych do nieodwracalnego upośledzenia. Nikt nigdy by się nie dowiedział jaka dawka leku jest groźna dla życia, gdyby tego w tak tragiczny sposób nie sprawdzono na ochotnikach.
Bycie „szczurem laboratoryjnym” nie opiera się tylko na poświęcaniu swojego ciała lub zdrowia. Amerykańska firma o nazwie CBD Supplements zaoferowała 36 tysięcy dolarów za codziennie „palenie zioła” oraz jego ocenę w social mediach. Oczywiście „zioło” było na koszt firmy.
Z przyjemniejszych ogłoszeń można się zgłosić do Vibrant Vegan. Firma zaoferuje jednemu mięsożernemu śmiałkowi 50 tysięcy funtów za przejście na weganizm. Dla niektórych istny koszmar, ale pisaliśmy o nowych, mięso-podobnych zamiennikach, które są nawet jadalne.
A może by ktoś zapłacił za… surfowanie po internecie? Teraz każdy siedzi przed komputerem praktycznie 24/7. Znalazła się więc firma, która płaci 9 tysięcy dolarów za dwa tygodnie siedzenia przy komputerze. Wymagania: musisz kochać memy, oglądać absurdalne filmiki w internecie oraz wierzyć w teorie spiskowe.
A po śmierci… twoje ciało też zarobi pieniądze
W Londynie centrum innowacji The Queen Mary BioEnterprise zaoferowało ochotnikom pieniądze za zarażenie się koronawirusem. A konkretnie 3,5 tysiąca funtów. Czyli równowartość niemal 20 tysięcy złotych. Oczywiście był to element pracy nad szczepionką na Covid-19. W większości zgłosiły się osoby młode i zdrowe, ale jednak ktoś mógł być w grupie ryzyka i nawet o tym nie wiedzieć. A więc ochotnicy ryzykowali życiem.
Po śmierci też można oddać swoje ciało nauce. I tak nie będzie Wam już potrzebne. Prof. Ryszard Maciejewski z Lubelskiego Uniwersytetu Medycznego tłumaczy, że aby zaspokoić potrzeby wszystkich studentów uczących się anatomii co roku potrzebnych jest pięć ciał zmarłych osób. I wcale nie jest łatwo je pozyskać.
Nasze ciało przyda się innym, jeżeli nie na organy, to w ramach badań. Czy komukolwiek będzie przeszkadzać, że studenci będą oglądać nasze genitalia po śmierci? Twój udział nie tylko może pomóc w badaniach klinicznych, ale również uratować komuś życie. W końcu czemu szczur może być szczurem laboratoryjnym, a człowiek już nie? Wzięlibyście taką robotę? Zapraszam do dyskusji.
Jak to wiekszość nie dostała za to pieniędzy to pojechali na darmo i zostali oszukani i jeszcze w dodatku jest napisane czy podjelibyśmy taką pracę? Bez sensu jest to napisane,że aż nie chciało się to już czytać…