Netflix może upaść, dlatego wchodzi w branżę gamingową. Jeszcze kilka lat temu taka teza byłaby pewnie nieuzasadniona. Być może nawet dla wielu nie do przyjęcia. Po co przejmować studia gier, jeśli można z nimi współpracować? To biznes niepewny, czego ofiarami padło wielu producentów gier i Netflix o tym wie.
Jednak Netflix stanął pod biznesową ścianą i jeśli chce się nadal rozwijać i nie zostać zjedzonym przez technologicznych gigantów, to właśnie produkcja gier, jak również ich udostępnianie za pomocą platformy, może okazać się strzałem w dziesiątkę. Oczywiście jak w przypadku Netfliksa wszystko powinno mieć spory rozmach. Dlatego Bloomberg sugeruje nawet przejęcie przez Netfliksa polskiego studia CD PROJEKT RED. Czy szykuje się nam biznesowy, wiedźmiński pakt?
Zacznijmy od początku. Pieniądze się zgadzają, czy nie?
Wiele firm chciałoby mieć takie przychody jak amerykański serwis VOD. W pierwszym kwartale 2021 wpływy Netfliksa wyniosły 7,16 mld dolarów. I to był wzrost r/r na poziomie 24 proc. Zysk operacyjny wzrósł dwukrotnie do niemal 2 mld dolarów, a zysk netto wyniósł 1,71 mld dolarów. Nie trzeba dodawać, że były to rekordowe wzrosty, co w zasadzie non stop dzieje się co kwartał jeśli chodzi o tę właśnie firmy.
W tej beczce streamingowego miodu jest jednak łyżka dziegciu. Netflix nie rośnie już tak jak na początku. Nie rośnie też tak, jakby oczekiwali od firmy jej inwestorzy i akcjonariusze. Z szacowanych 6 mln nowych subskrybentów w I kw. Pojawiło się tylko 4 mln. Drugi kwartał 2021 roku pokazał, że Netflix z trudem łapie oddech. Liczba subskrybentów Netfliksa zwiększyła się tylko o 1,54 mln, co prawda przychody wzrosły ale są to dane dalekie od oczekiwań. Poza tym powoli kończy się pandemia, a to oznacza nieco mniej chętnych na streamingowe hity. Nadchodzi koniec rekordów a zaczyna się walka o stabilność. Netflix szuka oszczędności we współdzielonych kontach, łakomie spogląda na rynek gier i samych graczy.
Netflix i romans z gamingiem, a może trwały związek na lata?
Wydawać by się mogło, że w ostatnich miesiącach Netflix delikatnie badał rynek i starał się puszczać oko do graczy. Po pierwsze inwestował w filmy i seriale, o tematyce bardzo popularnej wśród graczy. Oczywiście to niczego jeszcze nie dowodzi. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że odbiorcami produkcji opartych na grach, komiksach czy popularnych książkach science fiction są gracze na całym świecie. To ta sama grupa docelowa i tyle. Z pewnością jedynie przypadkiem było, że Netflix próbował współtworzyć grę na motywach serialu Stranger Things. Co prawda nic z tego nie wyszło, ale serwis dzięki temu zdobył odpowiednie doświadczenie i zapewne już wie jakich błędów nie popełniać.
Natomiast przypadkiem już nie jest fakt, że w tym roku Netflix zatrudnił byłego dyrektora Electronic Arts Mike’a Verdu o czym pisał m.in. Bloomberg.
Verdu dołączył do Netfliksa jako wiceprezes ds. rozwoju gier. Warto dodać, że Verdu był wcześniej wiceprezesem Facebooka odpowiedzialnym za współpracę z programistami gier, w tym tych opartych na wirtualnej rzeczywistości. Tym samym Netflix nie musi się już krygować. Otwarcie wstąpił na wojenną ścieżkę i rzuca wyzwanie największym technologicznym gigantom, jak Google, Microsoft czy Sony, którzy mieli chrapkę na mariaż VOD z gamingiem. Ponad 209 mln użytkowników Netfliksa musi robić wrażenie i robi. Także na inwestorach, po zatrudnieniu Verdu wolno spadające akcje firmy wystrzeliły w górę. A jeśli inwestorzy poczuli pieniądz, to oczywistym jest fakt, że Netflix idzie w dobrą stronę.
Netflix i wiedźmiński pakt?
Nie ma co ukrywać, że Netfliksowy Wiedźmin jest Jednym z najlepszych seriali w serwisie i istotną lokomotywą dla firmy w pozyskiwaniu nowych użytkowników. Oczywiście hype na Netfliksa to głównie zasługa CD PROJEKT RED. Zarówno w Polsce jak i na całym świecie. Nie zmienia to faktu, że serial został odebrany przez widzów bardzo dobrze, na koniec roku – 17 grudnia 2021 – planowany jest udostępnienie 2 sezonu, a już prawdopodobnie są planu trzeciego sezonu sagi o wiedźmnie. Czy Netflix zdecyduje się przejąć Redów?
Takie informacje pojawiły się kilka dni temu, także na amerykańskim Bloombergu. W tekście „How Netflix Could Go Big in Gaming” felietonista Tae Kim snuje opowieść o tym, jak to największy na świecie serwis VOD powinien przejąć CD PROJEKT RED. Jeśli nie chce być pożartym przez Microsoft, Tencent czy Electronic Arts. Przejmują oni bowiem kolejne studia gier, szykując się na walkę o swój kawałek tortu i wcale nie oglądają się za siebie.
Jeśli Netflix chce walczyć o rynek gier, powinien być odważny
Tae Kim uważa, że czas na zakup CD PROJEKT RED jest bardzo dobry. Wydaje się też, że trudno będzie o lepszy moment. Redzi „liżą rany” po bardzo słabej premierze Cyberpunka 2077. Wartość akcji największej firmy w Polsce spadła o 50 proc. i na razie nie ma perspektyw na ich znaczny wzrost. Jeszcze 2020 była to najbardziej zyskowna firma w Polsce. Dziś wartość rynkowa firmy szacowana jest na 4,7 mld dolarów, co dla Netfliksa nie powinno być żadnym problemem.
Faktem jest że Cyberpunk 2077 nie był hitem polskiej firmy, ale przyniósł ogromne pieniądze. Przychody wniosły 2 mld złotych a zysk przekroczył 1,1 mld/ Dodatkowo to CD PROJEKT RED stworzył jedną z najlepszych gier wszech czasów czyli Wiedźmina 3. Grę została sprzedana w ponad 30 mln egzemplarzy. Ostatni rok był niemal tak dobry jak rok premiery pod względem sprzedaży. Widać zatem, że serial nakręca sprzedaż gry i odwrotnie. To perpetuum mobile mogłoby działać w innych przypadkach.
Dokąd to wszystko zmierza?
Jak informuje Bloomberg w 2022 roku pojawi się oferta gier wideo na platformie streamingowej Netflix. Co ważne, gry będą darmowe, bez żadnych dodatkowych opłat za treści. Informator Bloomberga nie zdradził jednak jakiego rodzaju mają to być gry, oraz czy będą w nich np. mikropłatności, biorąc pod uwagę podpiętą już do aplikacji kartę. Być może będą to interaktywne rozwiązania, takie jak w przypadku nieudanej produkcji na bazie The Stranger Things. W ostatnim czasie rąbka tajemnicy odkrył sam Netflix, choć i tym razem zaskoczył.
Firma poinformowała bowiem, że na początku będzie wpierać produkcję prostych gier, także tych na komórki. Niedawno spółka stworzona przez CD PROJEKT RED – Spokko Games – wypuściła na rynek komórkowego wiedźmina, opartego na technologii AR. Przypadek, nie sądzę. Więcej o grze możecie przeczytać w tym miejscu. Kolejny przypadek to oczywiście transmitowanie ostatniego WitcherCon poza Twitchem i YouTube na kanałach Netfliksa. Nawet jeśli obie firmy tylko romansują bez zobowiązań to dla graczy i widzów może to oznaczać w przyszłości spore emocje. Raczej jednak na razie nie będziemy świadkami powstania np. konsoli do gier Netfliksa w najbliższych latach.
Netflix zepsuje rynek?
Informacja o tym, ze Netflix zamierza zainwestować w branżę gier spotkała się zmieszanymi odczuciami. Analitycy biznesowi wskazują, że jest to naturalny ruch dla serwisu streamingowego, szansa dodatkowego rozwoju i możliwość powstrzymania konkurencji. Ocenia się, że same gry nie powinny przynieść Netfliksowi ogromnych przychodów. Chodzi tu jednak o coś więcej. Po pierwsze zbliżenie do graczy, także tych z Pokolenia Z którym nieobce są seriale i programy Netfliksa. Po drugie zwiększenie zaangażowania i interakcji, która do tej pory mogła działać wyłącznie za sprawą decyzji o wyborze danego programu, wskazaniach algorytmu itp. Netflix będzie mógł powiedzieć – pokaż mi w co grasz, a stworzę dla Ciebie odpowiedni film czy program. I odwrotnie, wiem co oglądasz, a oto gra, która dopełni fascynację produkcją filmową. Pomijam już fakt możliwości wsparcia marketingowego seriali poprzez gry i odwrotnie.
Pojawiają się też głosy, że przez swoje działania Netflix zabije wiele małych, niezależnych producentów oferując ogromnej liczbie użytkowników z odpowiedniej grupy wiekowej wszystko, czego zapragną. Oczywiście za darmo, pamiętając z tyłu głowy, że za Netfliksa trzeba przecież zapłacić. Jak poradzi sobie Netflix jako gracz, czas pokaże.