22 kwietnia 2021

Seks z robotem, dłuższy, lepszy orgazm, idealne spełnienie. Poznaj sex-tech!

Sex-tech to nie tylko wibratory i seks roboty, ale też aplikacje wspomagające osiągnięcie orgazmu, poduszki gwarantujące bliskość partnerom na różnych krańcach świata czy w końcu chipy usprawniające seksualność osób trwale sparaliżowanych.

To jest Adam i właśnie przeżył najlepszy orgazm w swoim życiu. Dzięki okularom do rozszerzonej rzeczywistości doświadczył seksu z ulubioną aktorką porno, a specjalny chip w penisie zapewnił mu dłuższe i intensywniejsze doświadczenie. Teraz leży zmęczony w łóżku, wsłuchując się w bicie serca swojej partnerki. Robota, oczywiście.

Choć Adam powstał tylko w mojej wyobraźni, to wszystko wskazuje, że za kilkanaście lat tak będzie wyglądać życie seksualne przeciętnego człowieka. Zjawisko sekkusu shinai shokogun, czyli „syndrom celibatu”, dotknęło w szczególności japońską młodzież i młodych dorosłych, ale stopniowo rozszerza się na cały świat. Według badań w 2015 roku ponad półtora miliona dorosłych Japończyków po trzydziestce nie doświadczyło seksu heteroseksualnego (przeczytaj całe badania). Według innych badań, przeprowadzonych przez Japońskie Stowarzyszenie Prowadzenia Rodziny w 2013 roku, blisko połowa Japończyków do 34 roku życia nie wchodzi w relacje seksualne ani nie planuje rodziny (więcej na ten temat w reportażu The Guardian). Po co się wysilać, skoro w świecie wirtualnym to my wybieramy z kim, gdzie i jak, a coraz szybszy rozwój technologii sprawia, że do seksu wcale nie potrzebujemy drugiej osoby?

Dwudziesty pierwszy wiek to nowa, szersza i bardziej rozmyta definicja seksu. Gdy nastolatki potrafią nazywać się dziewicami, bo współżyły tylko analnie, a mężczyźni przechodzą inicjację seksualną w hotelach z robotami seksualnymi (najbardziej znane to Dolls Hotel w Moskwie czy niemiecka agencja Bordello), określenie granic staje się trudniejsze.

Czym jest sex-tech?

Sex-tech (tak się nazywa zjawisko wykorzystywania technologii w seksie) nie musi oznaczać wizji rodem z filmu science-fiction. Tak naprawdę pojęcie sex-techu określa każdy rodzaj technologii, której zadaniem jest wzbogacanie naszego życia seksualnego, ale też uczenie seksualności w szerszym kontekście. Sex-tech to nie tylko wibratory i seks roboty, ale też aplikacje wspomagające osiągnięcie orgazmu, poduszki gwarantujące bliskość partnerom na różnych krańcach świata czy w końcu chipy usprawniające seksualność osób trwale sparaliżowanych.

O tym, jak ważne są wynalazki z dziedziny sex-techu, świadczy też obecność produktów tej kategorii na największych targach branży elektronicznej. Strefę poświęconą seksualności znajdziemy na berlińskich targach elektroniki użytkowej IFA i na targach CES w Las Vegas. Nic dziwnego – według magazynu The Guardian w 2017 roku branża sex-techu warta była 30$ miliardów dolarów!

Tak blisko, a tak daleko – teledildonics

Kochamy podróżować. Nigdy w historii ludzkości nie przemieszczaliśmy się tak dużo i tak często, zwiedzając najodleglejsze zakątki globu. Wiele par doświadczyło związku na odległość. Czasami partner wyjeżdża w poszukiwaniu lepszej pracy, a przez pandemię niektórzy z nas utknęli w miejscach daleko od domu. Zaletą technologii jest to, że może poprawić jakość naszych związków na odległość. I choć wielu z nas ciągle satysfakcjonuje sexting, czyli pisanie niegrzecznych wiadomości, to opcji wspomagających bliskość jest o wiele więcej. A jeśli nawet chcemy ograniczyć się do pisania, to sex-tech i tak przychodzi z pomocą – bot Slutbot uczy nas mówić nieprzyzwoicie. Warto jednak uważać, bo erotyczne rozmowy z botem mogą być tak wciągające, że zamiast stanowić wstęp do pisania z partnerem, staną się rozrywką samą w sobie.

Sexting to za mało? Teledildonics to pojęcie określające wykorzystanie technologii do seksualnych interakcji międzyludzkich na odległość. Po raz pierwszy zostało użyte w 1991 roku przez krytyka technologicznego Howarda Rheingolda, ale dzięki postępowi technologicznemu przeżywa teraz „drugą młodość”.

Wibratory sterowane na odległość

Esca2 od firmy Kiiro to wibrator, który umożliwia sprawianie przyjemności partnerowi na odległość. Dzięki połączeniu z aplikacją FeelConnect możemy sterować erotyczną zabawką z drugiego końca globu. Co ciekawe, Esca2 może też zostać sparowane z okularami do wirtualnej rzeczywistości… Gdyby powstała aplikacja pozwalająca przesyłać swoje avatary 3D i sterować nimi na odległość, moglibyśmy mówić o nowym wymiarze cyberseksu. Póki co musimy zadowolić się ogólnodostępnymi grami VR i filmami.

Seks fizyczny to nie tylko „wibracje”, to uruchomienie wszystkich zmysłów, w tym wzroku. Ciekawą, choć podszytą aferą, opcję zaproponował Svakom projektując Siime Eye – wibrator, który na swoim końcu ma… kamerkę. Nie wiem, czy w trakcie zbliżenia offline ktokolwiek zagląda tam, gdzie normalnie wzrok nie sięga, ale na pewno Siime Eye to nowe, ekhem, spojrzenie na wirtualne zbliżenie. A dlaczego wspominam o aferze? Gdy urządzenie ukazało się na rynku po raz pierwszy, okazało się, że przesył danych jest bardzo źle zabezpieczony. Wyciek nagrań „z wnętrza” kobiety nie brzmi zbyt przerażająco? Wyobraź sobie, że na końcu filmiku przesyła buziaka partnerowi, a nagranie trafia w niepowołane ręce… Choćby sąsiada.

Pragnienie bliskości

Według wielu badań dotyk drugiej osoby wpływa na nas kojąco. W organizmie zostają uwolnione oksytocyny, poprawiające nasz nastrój i wzmacniające przywiązanie. Choć eksperymenty związane ze sztuczną skórą i przesyłaniem dotyku na odległość ciągle trwają, to już istnieją namiastki bliskości na odległość.

Pillowtalk to poduszka, która pozwala usłyszeć bicie serca partnera. To wyjątkowy wynalazek dla tych z nas, którzy lubią zasypiać wtuleni w ramiona bliskiej osoby. Daje namiastkę kontaktu i ułatwia przejście w objęcia Morfeusza.

Z kolei Kissenger oraz Teletongue to urządzenia, które pozwalają całować się na odległość. Wciąż rozwijane, już teraz umożliwiają przesyłanie sobie prawdziwych buziaków. Zarówno tych całkiem niewinnych cmoknięć, jak i namiętnych z języczkiem. Z dźwiękiem lub bez oczywiście.

Zdrowie seksualne jest najważniejsze!

Nie oszukujmy się – edukacja seksualna w Polsce nie istnieje. Młodzi ludzie nie wiedzą, od czego zacząć i jak się zabezpieczyć, a pogląd, że można zajść w ciążę, siadając komuś na kolanach (w dżinsach!), ciągle jest popularny. Nie lepiej wygląda sprawa wśród dorosłych – choć stopniowo otwieramy się na nowości, to ciągle nasz seks nie jest dość satysfakcjonujący. Wiele osób powiela błędne przekonania: że dobry seks zawsze kończy się orgazmem, że seks musi boleć… Na szczęście i w tej dziedzinie technologia przychodzi nam z pomocą.

Aplikacje o seksie

Aplikacja Tabú służy szeroko pojętej edukacji seksualnej. Rozmowy z ekspertami, artykuły dotyczące zdrowia, porady… To wszystko podane w kolorowej, pozbawionej zarówno pruderii, jak i wulgarności, formie. Polecana przez The Guardian, Forbes czy New York Times zasłynęła lekkim i otwartym podejściem do tematu, bez zbędnej tabuizacji.

Wolisz grać, niż czytać? Na stronie HappyPlayTime przywita cię roześmiana, kreskówkowa wagina, która za pomocą prostych minigierek nauczy cię masturbacji. Śmieszne animacje i proste, konkretne porady czynią świat sprawiania sobie – lub partnerce – przyjemności bardziej przystępnym.

Sex-tech i medycyna!

Wierzysz, że seks ma prawo boleć? To błąd, często powielany przez kobiety, których partnerzy skupiają się na zbyt głębokiej penetracji, zamiast na innych ruchach. Ból może także pojawiać się, gdy penis partnera jest zbyt długi względem rozmiaru pochwy. Zaakceptować czy zmienić partnera? Nic z tych rzeczy!

Ohnut Wearable to pierścień, który zakłada się na penisa, by zmniejszyć głębokość penetracji. Występuje w wielu rozmiarach, by każdy mógł dopasować go do swoich potrzeb. Współpracuje też z prezerwatywami, bo gdy rozmawiamy o seksie, nie możemy zapomnieć o temacie chorób wenerycznych.

Jednak te najciekawsze wynalazki medyczne dopiero nadchodzą! Sex-tech dopiero się budzi.

Na świecie trwają badania nad implantem, który za pomocą przycisku będzie mógł wywołać orgazm. Wszczepiony w pobliżu rdzenia kręgowego może być zbawieniem dla osób sparaliżowanych, które utraciły tę funkcjonalność. Pomoże też osobom mającym problem z osiągnięciem orgazmu… Choć jednocześnie istnieje duże ryzyko, że nadużywany i źle wykorzystywany uzależni człowieka od sztucznego pobudzenia. Ponownie: po co się starać z partnerem, skoro można wcisnąć przycisk szczęścia?

Nie brak orgazmu, a zbyt szybki wytrysk jest problemem, który wpływa na jakość twojego życia seksualnego? Żelowe plastry od Morari wydłużą przyjemność. Ale to nie są zwykłe plasterki – wyposażone w baterie, elektrody i mikrokomputer są dalekie od popularnych, gumowych pierścieni wydłużających erekcję. Morari przykleja się w okolicy krocza i następnie za pomocą aplikacji w telefonie określa, czy i kiedy chcemy opóźnić wytrysk.

Sex-tech to nowa era przyjemności

Niektórzy pisarze i scenarzyści specjalizują się w apokaliptycznych wizjach seksu przyszłości. W serialu „Westworld” (więcej o dystopii w serialach przeczytasz w artykule „Świat według seriali SF”) roboty służą do sprostania wszystkim potrzebom, nawet tym najmroczniejszym. Rzeczywistość nadąża za fabułą – Frigid Farrah to robotyczna lalka do gwałtów, odporna na najgorszą przemoc. Z kolei w Norwegii sąd zabronił sprzedaży lalek-robotów przypominających dzieci.

Główny nurt sex-techu ma służyć dobru człowieka! I ciężko wątpić w pozytywne zamiary twórców, gdy aplikacje pomagają naszym związkom pokonywać setki kilometrów i sprawiają, że kobiety coraz odważniej mówią o orgazmie. Rewolucja seksualna nadal trwa i technologia jest jej sprzymierzeńcem!

Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon