Światowy potentat wakacyjnych lokali postanowił precyzyjniej niż dotychczas określić, w jakich sytuacjach i gdzie właściciele nieruchomości będą mogli – ze względów bezpieczeństwa – zainstalować kamery, a gdzie będzie to niemożliwe. Termin wprowadzenia przepisów w życie to koniec kwietnia tego roku, czyli tuż przed naszą majówką.
Regulacje mają z jednej strony zabezpieczyć interesy właścicieli i gospodarzy. Ci chcą mieć pewność, że ich nieruchomość nie dozna jakiegoś uszczerbku. Z drugiej strony – są konieczne ze względu na zapewnienie prywatności tym, którzy odpoczywają w wynajmowanych domach i mieszkaniach w czasie swoich wakacji. Zasadniczo nowe przepisy dotyczą zakazu używania kamer w środku wynajmowanych nieruchomości. Na zewnątrz będzie to możliwe.
Skąd wziął się pomysł na nowe przepisy i czy ich wprowadzenie to wynik sygnałów, że klienci Airbnb byli podglądani? Może nie do końca podglądani, ale podobno zgłaszali swoje obawy co do obecności kamer w wynajmowanych lokalach.
Przede wszystkim – prywatność dla gości
Oświadczenie firmy rozpoczyna się bardzo kategorycznym sformułowaniem. Airbnb najwyraźniej chce, żeby klienci platformy nie mieli żadnych wątpliwości co do zachowania swojej prywatności w czasie wakacji:
„Airbnb w ofertach na całym świecie zakazuje używania kamer monitorujących w wynajmowanych pomieszczeniach” – czytamy w komunikacie firmy.
Platforma wynajmu wakacyjnego dodaje, że chce „w dalszym ciągu priorytetowo traktować prywatność społeczności”.
Na stronie platformy możemy przeczytać, że sieć Airbnb zezwalała na używanie kamer monitorujących w pomieszczeniach wspólnych, takich jak korytarze i pokoje dzienne, ale „pod warunkiem, że były one ujawnione na stronie oferty przed dokonaniem rezerwacji, były wyraźnie widoczne i nie znajdowały się w pomieszczeniach takich jak sypialnie i łazienki”.
Teraz przepisy doprecyzowują. Kamery bezpieczeństwa nie są dozwolone w pomieszczeniu, niezależnie od ich lokalizacji, przeznaczenia lub wcześniejszego ujawnienia. Zaktualizowane zasady platformy zabraniają nie tylko instalowania kamer w środku budynku, ale również kamer zewnętrznych, które mogłyby rejestrować jego wnętrze.
„Te zmiany zostały wprowadzone po konsultacjach z naszymi gośćmi, gospodarzami i ekspertami ds. prywatności. Będziemy w dalszym ciągu prosić o opinie, aby mieć pewność, że nasze zasady będą skuteczne dla naszej globalnej społeczności” – napisała w oświadczeniu Juniper Downs, dyrektor ds. polityki społeczności i partnerstwa w Airbnb.
Airbnb twierdzi, że większość ofert na platformie nie zgłasza obecności kamery monitorującej. Sprawa dotyczyła zdecydowanych wyjątków.
Ale i – bezpieczeństwo nieruchomości dla właścicieli
Obecne przepisy o używaniu, a raczej – nieużywaniu kamer to prezent dla gości. A co dla właścicieli wynajmowanych lokali i domów?
Airbnb twierdzi, że stara się zrównoważyć dbałość o prywatność osób przebywających w pomieszczeniach z potrzebą monitorowania bezpieczeństwa lokali przez właścicieli. W tym drugim przypadku platforma dopuszcza pewien sposób monitorowania, czy z nieruchomością nie dzieje się nic złego. Stąd dozwolone są urządzenia takie jak kamery domofonowe i monitory decybeli hałasu.
Gospodarze będą jednak zobowiązani do ujawnienia obecności i ogólnej lokalizacji wszelkich kamer zewnętrznych przed dokonaniem rezerwacji przez gości. Kamery te nie będą mogły również monitorować przestrzeni wewnątrz pomieszczenia i nie będą dozwolone w niektórych obszarach na zewnątrz, gdzie oczekuje się większej prywatności, np. w zamkniętym prysznicu na świeżym powietrzu lub w saunie.
Gospodarze są również zobowiązani do poinformowania o obecności monitorów decybeli, które mogą mierzyć jedynie poziom hałasu i mogą nie nagrywać ani nie transmitować dźwięków lub rozmów. Będą dozwolone wyłącznie w częściach wspólnych nieruchomości.
Zmienione zasady wchodzą w życie 30 kwietnia.
Bolesne żarty z Airbnb, więc – inni będą też ostrożniejsi?
Co prawda Airbnb deklaruje małą skalę zjawiska instalowania kamer, ale sygnały o takim postępowaniu właścicieli przebiły się do powszechnej świadomości. Nowe przepisy pojawiają się w szczególnej chwili. Niedawno w USA na bardzo popularnym kanale YouTube komediowego programu SNL (13 mln subskrybentów) został opublikowany krótki filmik, który parodiuje reklamę, a dotyczy m.in. kamer w lokalu Airbnb.
Dało się skusić na obejrzenie tej scenki 1,3 mln ludzi. To całkiem sporo. Żart mógł być bolesny, nawet dla takiego potentata. Przypomnijmy – sieć Airbnb powstała w 2007 roku w San Francisco. Od tego czasu rozrosła się do ponad 5 milionów właścicieli/gospodarzy. Ilu wakacyjnych gości? Platforma podaje, że jest ich ponad 1,5 miliarda z niemal każdego kraju na świecie.
Czy za Airbnb pójdą inne wielkie platformy wynajmu wakacyjnego?
Czytaj też: Czy smartfon spakuje Ci walizkę? Aplikacje podróżnicze na urlop i majówkę
Źródło zdjęcia: Andrea Davi/Unsplash