To może być jedna z najważniejszych spraw sądowych początku XXI wieku. Czy regulacje nadążają za innowacjami biznesowymi i technologicznymi? Amerykański rząd postanowił pozwać internetowego giganta o praktyki monopolistyczne, odwołując się do… ustawy z XIX wieku. Jak się skończy proces USA kontra Google?
Gwałtowny rozwój technologii cyfrowych – internetu, komputerów i innych elektronicznych gadżetów – sprawił, że na początku XXI wieku kilka globalnych korporacji zdominowało ten całkiem nowy rynek. Rynek, który w niesłychanie szybkim tempie urósł do rozmiarów liczonych w setkach miliardów, a nawet bilionach dolarów.
Google, Facebook, Apple czy Microsoft, wykorzystując rewolucyjne innowacje, same wykreowały nieznane wcześniej usługi, ale potem wykorzystując swoją pozycję lidera, nie dopuściły do powstania realnej konkurencji. Przynajmniej tak uważa amerykański rząd.
A wykorzystywanie dominującej przewagi rynkowej do tłumienia konkurencji bardzo się władzy nie podoba. Zbyt potężny finansowo podmiot może kontrolować nie tylko biznes, ale i mieszać się w politykę. Zwłaszcza, gdy jego działalność dotyka tak wrażliwych kwestii jak przepływ informacji.
Powołując się na tzw. Sherman Act, czyli ustawę z 1890 r, która w porządku prawnym USA reguluje postępowanie antymonopolowe, administracja prezydenta Bidena postanowiła wytoczyć pozew firmie Google.
Przeczytaj też: Google uderza w Facebooka! Skorzystają na tym właściciele smartfonów
Czego dotyczy spór USA kontra Google?
Rząd będzie chciał dowieść trzech rzeczy.
Po pierwsze, że umowy Google z Apple i Mozillą, które zobowiązują te dwie firmy do ustawienia wyszukiwarki Google jako domyślnej w ich przeglądarkach, są faktycznie ekskluzywne. Nawet jeśli teoretycznie użytkownik ma możliwość zmiany wyszukiwarki.
Po drugie, że umowy Google z producentami urządzeń mobilnych, korzystających z systemu operacyjnego Android, także są ekskluzywne. To znaczy, że wymuszają korzystanie z wyszukiwarki Google i przeglądarki Chrome.
Po trzecie, że ewentualne działania Google udowodnione w dwóch poprzednich punktach, ograniczają „istotną” część rynku. Proces USA kontra Google będzie więc także dotyczył zdefiniowania rynku, na którym technologiczny gigant działa. A im szerzej zostanie on ujęty, tym mniej „istotny” jest na nim Google.
Przeczytaj też: Deepfake w spotach wyborczych? Google zaostrza regulamin, ale trzeba być czujnym
Jaki może być wyrok?
Na rozstrzygnięcie poczekamy jeszcze pewnie kilka miesięcy. Dla nas w Polsce może wydawać się to błyskawicznym tempem, ale w USA procesy są prowadzone dużo intensywniej i szybciej. Ale niezależnie od tego, kto wygra w pierwszej instancji, można bez cienia wątpliwości założyć, że na tym batalia sądowa się nie skończy.
Eksperci z think tanku Brookings konkludują, że z systemowego punktu widzenia rozstrzygnięcia są dwa. Po pierwsze, może okazać się, że obowiązujące obecnie prawo antymonopolowe, które ma źródła w XIX wieku, nie przystaje do obecnych warunków gospodarczych. A to z pewnością skłoni Kongres do opracowania nowego ustawodawstwa, które ukróci monopolistyczne zapędy technologicznych gigantów.
Druga opcja jest taka, że w sprawie USA kontra Google sąd będzie w stanie znaleźć taką interpretację przepisów, która pozwoli na rozstrzygnięcie satysfakcjonujące dla aparatu władzy państwowej. A to także oznacza, że właściciel najpopularniejszej wyszukiwarki inetrnetowej już teraz powinien zacząć myśleć nad przebudowaniem swojego modelu biznesowego.
Co może zrobić amerykański sąd? Jedna z najsłynniejszych spraw, która została rozstrzygnięta na bazie Sherman Act, był proces USA kontra Standard Oil z 1910 r. Nic Wam ta nazwa nie mówi? Standard Oil był koncernem naftowym należącym do Johna Rockefellera, jednego z najbogatszych ludzi w historii. Na przełomie XIX i XX wieku ta gigantyczna korporacja kontrolowała nawet 90% amerykańskiego przemysłu paliwowego.
Tego było dla rządu USA za wiele. Po trwających kilka lat procesach, Sąd Najwyższy USA orzekł ostatecznie, że Standard Oil jest winne zmonopolizowania rynku ropy. A jedyną skuteczną metodą, by naprawić sytuację jest… rozbić koncern na 43 mniejsze spółki. Część z nich przetrwała do dzisiaj, jak np. Chevron czy ExxonMobil.
Czy to samo czeka nas tym razem? A może technologiczny gigant sam podzieli się na mniejsze podmioty, zanim zapadnie wyrok USA kontra Google? Na odpowiedź musimy jeszcze trochę poczekać.
Przeczytaj też: Zmieniając wyszukiwarkę zmienisz całe swoje życie. Precz z dyktatem Google!
Źródło zdjęcia: Bermix Studio/Unsplash