Każdego roku producenci tracą miliony dolarów, a klienci nabierają się na gorszej jakości produkty w wyniku handlu podrabianymi towarami w sieci. Konsumenci mają dość i domagają się działań od serwisów aukcyjnych, na których pojawiają się ogłoszenia z podróbkami.
Nowy raport zatytułowany „Fraud’s Final Frontier”, który opracowała międzynarodowa grupa badawcza Ipsos, pokazuje, że już 88 proc. Amerykanów uważa, że serwisy aukcyjne typu Amazon powinny być pociągnięte do odpowiedzialności za handel podrabianymi produktami. 41 proc. konsumentów uznaje, że czuje się zniechęcona do zakupów na stronach, na których pojawiają się podróbki. Jednocześnie dla połowy badanych to cena jest najważniejszym czynnikiem przy wyborze, a to sprawia, że częściej nieświadomie kupują produkty tylko przypominające oryginalne.
Skala zjawiska jest ogromna – bezprawne kopie stanowią 3,3 proc. światowego handlu, co daje wartość około 464 mld dol. Najczęściej podrabiane były ubrania (44 proc. przypadków) i elektronika (33 proc., przypadków), które są też najpopularniejszymi produktami kupowanymi online. Poza tym falsyfikowalne są często perfumy, zabawki i biżuteria. Według raportu Ipsos od początku pandemii handel podrabianymi kosmetykami wzrósł o 41 proc., a lekami o jedną czwartą.
– Serwisy takie jak Amazon czy Allegro oferują na swoich platformach miejsce sprzedawcom, którzy nie są bezpośrednio związani z tymi firmami. Trzeba spełnić co prawda szereg warunków i w każdym regulaminie jest zakaz sprzedawania falsyfikatów, ale sprawdzenie każdej aukcji jest niezwykle trudne. Z badania płynie jednak ważny sygnał. Jeśli klient kupi trefny towar, to głównym winowajcą dla niego jest właśnie cała platforma, a nie pojedynczy sklep – komentuje Wojciech Kyciak, prezes firmy Bezokularow.pl S.A., której jedną z marek jest wOkularach.pl.
Handel podróbkami? Tracą na tym wszyscy
Nielegalna sprzedaż towaru, który tylko imituje cechy oryginalnego produktu, może skończyć się uszczerbkiem na zdrowiu. Pseudoproducenci nie liczą się jednak z tym i, co równie złe, bardzo często wytwarzają towar w urągających warunkach, często wykorzystując niemal niewolniczą pracę.
W produkcji fałszywek przoduje Azja. Nieco ponad połowa dostępnych online podróbek pochodzi z Chin. Inne ośrodki, które lubują się w nielegalnym kopiowaniu to Zjednoczone Emiraty Arabskie, Turcja, Singapur i Tajlandia. Najbardziej tracili giganci. Skąd wniosek? Wśród państw najczęściej podrabiane marki miały swoje siedziby w Stanach Zjednoczonych (24 proc. konfiskowanych towarów miało symbole kojarzące się z tamtejszymi firmami), następnie Francja (17 proc. ), Włochy (15 proc. ), Szwajcaria (11 proc. ) i Niemcy (9 proc. ). Co piąte fałszerstwo to obuwie, głównie marek Nike, Adidas, Louboutin i UGG. Poza tym wśród najczęściej podrabianych marek znajdziemy torebki Gucci, zegarki Rolex i komputery Apple.
Technologia na froncie walki z podróbkami
Aby przeciwdziałać podrabianiu produktów, producenci powołali International AntiCounterfeiting Coalition, w skład którego wchodzą największe światowe marki m.in. Apple, Visa, Pfizer, L’Oreal, Louis Vuitton, Nike. Na rynku dostępne są także narzędzia do weryfikacji autentyczności produktów, jak np. EverC’s MarketView, który potrafi sprawdzić 75 mln produktów dziennie. Z podróbkami walczą także serwisy aukcyjne.
Chiński gigant e-commerce Alibaba Group w 2017 roku uruchomił Alibaba Anti-Counterfeiting Alliance (AACE), do którego przynależą m.in. Honda, Xiaomi, Henkel, Starbucks, Zippo i Louis Vuitton. Na początku tego roku Alibaba Group uruchomiła „platformę ochrony marki”, która umożliwia markom śledzenie produktów w tym marketplace i zgłaszanie podróbek. W ostatnich miesiącach chiński koncern zintensyfikował swoje wysiłki dzięki zainwestowaniu 15 mln dol. w startup VeChain, który wykorzystuje technologię blockchain do śledzenia towarów.
W samym tylko 2019 roku polskie Allegro usunęło ponad 3 miliony ofert, których legalność wzbudzała uzasadnione podejrzenie. Firma współpracowała również z Komisją Nadzoru Finansowego i dzięki temu udało się zamknąć ponad sto serwisów sprzedających podróbki. Na Allegro działa również program Współpracy w Ochronie Praw (WOP), służący ochronie własności intelektualnej, w tym także eliminacji ofert sprzedaży przedmiotów i usług niezgodnych z prawem. Do programu przystąpiło już ponad 1,6 tysiąca marek.
Co handel podróbkami ma wspólnego z wolnością słowa?
Dodatkowo w Polsce z podróbkami walczy Krajowa Administracja Skarbowa (KAS), która w 2020 r. zatrzymała podrobione towary o łącznej wartości około 27,5 mln zł. Ponad 65% Polaków przyznaje, że kupiło kiedyś podróbkę, a około 40% zrobiło to świadomie. Z podróbkami systemowo walczyć próbuje też Unia Europejska. W jej ramach funkcjonuje Urząd ds. Własności Intelektualnej (EUIPO), współpracujący z Europolem w publikowaniu listy bazarów i stron internetowych handlujących podróbkami.
Ponadto Unia uruchomiła The Enforcement Database (EDB), w której marki mogą publikować informacje o produktach i ich falsyfikatach. Co ciekawe w niektórych europejskich miastach, jak Paryż czy Mediolan, noszenie podrabianych produktów zagrożone jest ich konfiskatą, a nawet grzywną. Nie wszystkie jednak sposoby rozwiązania problemu przez UE przypadły do gustu opinii publicznej, choćby jak miało to miejsce w przypadku międzynarodowej umowy ACTA. Miała ona zapobiegać kradzieży własności intelektualnej, ale niezbyt precyzyjne zapisy wzbudziły obawy wielu internatów, którzy uważali, że umowa jest zagrożeniem dla wolności słowa.