Technologia nie pomaga nam wystarczająco w walce z koronawirusem? Owszem, może pomóc, ale pod warunkiem, że… ludzie będą chcieli pomóc technologii. Sama technologia nie załatwi sprawy za nas i bez nas. Trzeba więc użyć aplikacji StopCovid.
Zastanawiam się, co mnie i mojej rodzinie może jeszcze pomóc w przetrwaniu pandemii koronawirusa. Maciek Samcik zapytał: “Dlaczego smartfony nam nie pomagają w walce z koronawirusem?”. Nie mogę się zgodzić się ze stwierdzeniem, że „nowoczesne technologie nie pomogą ratować ludzkich istnień”. Albo, że nie pomagają w wystarczającym stopniu. W domyśle: bo coś z nimi jest nie tak.
Otóż uważam, że technologia może pomagać, tylko ludzie muszą chcieć pomóc technologii. I to wcale nie tak dużym kosztem, jak się mówi. Istnieją badania, z których wynika, że jeśli tylko 15% Polaków zainstaluje aplikację StopCovid do śledzenia kontaktów i wczesnego wykrywania możliwości zakażenia, to możemy o 8% zmniejszyć liczbę zakażeń.
To spowoduje też niższą liczbę zgonów.
15% populacji
Więcej o tych badaniach za chwilę. Teraz proponuję zapamiętać tylko ten odsetek: wystarczy, że nowoczesnej technologii zacznie używać 15% z nas, a wirus może rozwijać się znacznie wolniej. Nie wszyscy, nie większość. Tylko 15%
W skali Polski przy 8.000 oficjalnie zarażonych dziennie i ok. 60.000-80.000 osób zarażanych, a nieujawnianych – takie 8% zakażeń mniej sumuje się do całkiem sporych liczb. Mówimy o kilkunastu tysiącach chorych mniej i o setkach osób, które nie znajdą się pod respiratorem i być może nie umrą.
Do zmniejszenia liczby zachorowań dzięki stosowaniu aplikacji StopCovid potrzebnych jest co najmniej 15% działających aplikacji w każdym regionie Polski. A najbardziej: w dużych miastach.
Gdyby połowa Polaków zainstalowała tę aplikację – to skala redukcji zarażonych mogłaby być jeszcze wyższa!
Gdyby jeszcze exMinisterstwo Cyfryzacji publikowało także dane o tym, nasyceniu aplikacji StopCovid w regionach Polski, to widzielibyśmy postęp w tym zakresie.
Zacznijmy jednak od kilku wyjaśnień.
Czy jest aplikacja na telefon, która mnie uchroni przed koronawirusem?
Nie, nie ma takiej aplikacji. Są za to aplikacje, które mogą pomóc Ci utrzymać dystans od osób, które są zarażone lub mają podejrzenie wirusa. Taką aplikacją jest polska aplikacja StopCovid, która pomaga nam utrzymać dystans społeczny oraz powiadomić o tym, że mogłeś mieć kontakt z zakażonym. Albo pozwolić Ci powiadomić innych, którzy mogli mieć kontakt z Tobą, że masz zdiagnozowaną chorobę.
Czy jest aplikacja na telefon, która mnie wyleczy, kiedy już będę chory?
Nie, nie ma takiej aplikacji – ale możesz ochronić innych przed zakażeniem – jeśli ich o tym poinformujesz. I nie musisz do wszystkich, których spotkałeś dzwonić (o ile mieli aplikację StopCovid). System zrobi to za Ciebie i co wazne – anonimowo oraz, na szczęście, bezpłatnie.
Co trzeba robić, żeby nie zachorować? DDM: Dystans, Dezynfekcja i Maseczka
To, co musimy teraz robić jako społeczeństwo, to stosować się do zaleceń specjalistów.
Zachowanie tych zaleceń dystansowania się, częstej dezynfekcji i ochrony za pomocą maseczek ma nam pomóc w ograniczeniu rozprzestrzeniania koronawirusa SARS-CoV-2. Zgadzam się, że DDM to najtańsza i najprostsza forma ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa. Jednocześnie, że w tym zakresie w Polsce mamy bardzo podobne zalecenia do tych, które przekazał obywatelom rząd brytyjski.
Niemcy mają bardzo podobny przekaz – chociaż oni dodają zalecenie czwarte – częste wietrzenie pomieszczeń (!)
Ostatnio w przekazie KPRM pojawiło się nowe hasło, a właściwe nowy marketingowy „gwóźdź” – DDMA:
Pojawiła się dodatkowo poza DDM jeszcze literka A czyli Aplikacja StopCovid.
Tłumacząc to, co jest na tym rysunku, czyli pokazując DDMA w przystępnym języku, należałoby powiedzieć, że:
Jak już przywitasz się znanym gestem tryumfu/powitania 💪 💪 💪 z nowym kolegą czy nową koleżanką ( 1. Dobry!) , to umyj ręce i mordkę i szybkę smartfona (2. Dawaj ten spirytus) , potem przywdziej ponownie maskę profesjonalisty (3. Maseczka na buzi) i sprawdź na telefonie czy przypadkiem się nie zaraziłaś (4. A kysz, zarazo!).
StopCovid. Aplikacja na smartfony do śledzenia kontaktów z zakażonymi
A jak my, społeczeństwo, możemy pomagać technologii w walce z koronawirusem? W sytuacji zagrożenia życia trzeba więc nolens volens: posłuchać specjalistów.
Najprostszą z metod ochrony wzajemnej jest instalacja polskiej aplikacji StopCovid (typu contact tracing) na telefon.
Aplikację StopCovid w polskiej wersji można pobrać ze sklepu Google Play:
https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.gov.mc.protegosafe
Albo ze sklepu AppStore:
https://apps.apple.com/pl/app/protego-safe/id1508481566?l=pl
Zainstaluj i przejdź proces konfiguracji – to nie jest trudne.
Na początku jest test na koronawirusa. Nie prawdziwy test oczywiście, ale określenie Twojego potencjalnego ryzyka zarażenia koronawirusem. Ja go przeszedłem, a razem ze mną przeszło ten proces także milion Polaków. Ten milion to mniej niż 3% mieszkańców Polski (39 mln).
Jak przekonać pozostałe 38 milionów do używania StopCovid ?
A jak przekonać przynajmniej 4,85 miliona (aby osiągnąć 15% nasycenia kraju aplikacją, by przynosiła efekty)? To zadanie jest stosunkowo proste – każdy z miliona Polaków ma swoje rodziny i przyjaciół. Ilu z nich to early adopters, czyli ludzie pochłaniający nowe technologie z przyjemnością?
Macieju Samciku i pozostali obywatele RP – zainstalujcie tą cholerną apkę. Dołączcie do milionów posiadaczy aplikacji z interfejsem Exposure Notification System.
Tego systemu na szczęście nie wymyślił jakiś urzędnik, tylko dwa globalne koncerny technologiczne Google i Apple.
Jak działa polska aplikacja StopCovid?
Najprościej mówiąc – StopCovid śledzi cały czas, kto się pojawił w Twojej okolicy z kompatybilną do Twojej aplikacją. Jeśli w ciągu 14 dni od kontaktu Twój kolega, znajomy, sąsiad z autobusu zachoruje i wprowadzi wynik swojego testu na Covid-19 do swojej aplikacji – to zostaniesz powiadomiony przez Twoją aplikację, że miałeś kontakt z zarażonym koronawirusem.
To wszystko odbywa się za pośrednictwem Bluetooth w twoim telefonie. Musisz mieć Bluetooth cały czas włączony.
Najprostsze i czytelne, bo obrazkowe objaśnienie działania tego interfejsu jest na stronie Google.
Obejrzyj też zdecydowanie uboższy filmik przygotowany w exMinisterstwie Cyfryzacji.
A tutaj jest opis tekstowy ze strony GOV.PL https://www.gov.pl/web/protegosafe/jak-to-dziala/
W Polsce dał się przekonać do tej aplikacji milion osób. Dla porównania: lider europejski, czyli Niemcy, ma już około 20 milionów zainstalowanych aplikacji CoronaWarn. W Niemczech mieszka ponad 83 miliony ludzi – oznacza to, że prawie 25% społeczeństwa – czyli 1/3 dorosłych ma już tę aplikację.
We Włoszech zainstalowano ponad 8 milionów aplikacji Immuni, o funkcjonalności analogicznej do StopCovid. Co ważne – Włosi publikują dane o nasyceniu aplikacją w poszczególnych regionach.
Czy warto instalować aplikację do śledzenia kontaktów? Przecież jeśli inni nie będą mieli tej aplikacji, to ja i tak w niej nic nie zobaczę?
To pytanie zadaje sobie pewnie większość czytających ten tekst. Miejsce w smartfonie jest cenne, a aplikacje bez wartości dodanej się bezlitośnie usuwa.
Dlaczego już 15% instalacji aplikacji w społeczeństwie pomoże powstrzymać Covid-19?
Tak, to prawda – 3% nasycenia aplikacją w polskim społeczeństwie to za mało. Jeśli ten milion instalacji byłby tylko w Warszawie – to mielibyśmy już 50% nasycenia w Warszawie i efekty byłyby bardzo odczuwalne.
Niemieccy eksperci twierdzili w lecie 2020 r., że rozprzestrzenianie wirusa będzie można zatrzymać, jeśli przynajmniej połowa dorosłego społeczeństwa będzie miało tę aplikację na swoim smartfonie. Ostatnio szef niemieckiego Deutsche Telekom stwierdził jednak, że wystarczy 15% instalacji, aby uzyskać zauważalny efekt w populacji.
To, co powiedział CEO niemieckiego telekomu potwierdza się w badaniach naukowych przeprowadzonych w USA, które są krajem najsilniej dotkniętym epidemią koronawirusa. Cytuję abstrakt artykułu z Medrxriv.org ( tłumaczenie z systemu deepl)
Modelowanie łącznego wpływu cyfrowych powiadomień o narażeniu i interwencji niefarmaceutycznych na epidemię COVID-19 w stanie Waszyngton
„Śledzenie kontaktów (contact tracing) jest coraz częściej wykorzystywane do walki z COVID-19, a obecnie wdrażane są cyfrowe implementacje, wiele z nich opartych na Apple i Google Exposure Notification System.
Systemy te są nowe i opierają się na technologii smartfonów, która nie była tradycyjnie wykorzystywana do tego celu, co stanowi wyzwanie w zrozumieniu możliwych wyników. W tej pracy wykorzystujemy indywidualne modele obliczeniowe, aby zbadać, w jaki sposób cyfrowe powiadomienia o narażeniu mogą być wykorzystywane w połączeniu z interwencjami niefarmaceutycznymi, takimi jak tradycyjne śledzenie kontaktów i dystansu społecznego, aby wpłynąć na rozprzestrzenianie się choroby COVID-19 w populacji.
Wykorzystujemy reprezentatywny model struktury gospodarstw domowych i pracy w trzech hrabstwach stanu Waszyngton wraz z proponowanym wdrożeniem cyfrowych powiadomień o narażeniu w celu ilościowego określenia skutków w ramach szeregu scenariuszy przyjęcia, zgodności i mobilności.
W modelu, w którym uczestniczyło 15% populacji, stwierdziliśmy, że cyfrowe systemy powiadamiania o narażeniu mogą zmniejszyć liczbę zakażeń i zgonów o około 8% i 6%, skutecznie uzupełniając tradycyjne metody ustalania kontaktów zakaźnych. Uważamy, że może to służyć jako wskazówka dla organów służby zdrowia w stanie Waszyngton i poza nim, w jaki sposób systemy powiadamiania o narażeniu mogą uzupełniać tradycyjne interwencje w zakresie zdrowia publicznego w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się COVID-19.
Są też inne głosy, publikowane w znanym medycznym piśmie Lancet. Kontrolowanie rozwoju pandemii do czasu efektywnego zastosowania szczepionek jest krytyczne – czyli wszystkie chwyty dozwolone!
Powtarzam więc po raz setny: jeśli przynajmniej co najmniej 15% społeczeństwa zainstaluje tę aplikację, to poprawimy zauważalnie nasz stan zdrowotny – pomożemy obciążonej służbie zdrowia i spowolnimy rozprzestrzenianie się wirusa. Być może zmniejszymy także liczbę zgonów.
Co zrobili Niemcy lepiej od Polaków we wdrożeniu swojej aplikacji?
1. Rząd niemiecki zaangażował wielkie niemieckie koncerny do wsparcia projektu. SAP i Deutsche Telekom, firmy konsultingowe oraz prestiżowy Instytut Kocha
Na pewno to spowodowało, że koszty całego przedsięwzięcia wzrosły – ale wzrosła też szansa na marketingowe „sprzedanie” w Niemczech konieczności posiadania aplikacji.
2. Prywatne koncerny zbudowały zaufanie klientów aplikacji
Zarówno Deutsche Telekom, jak i SAP oraz inni partnerzy projektu mają ogromne wpływy wśród niemieckich ekspertów i specjalistów oraz wiarygodność, co spowodowało, że nie było amatorskich prób wykorzystania aplikacji do politycznych celów. Liczył się skutek zdrowotny – obniżenie transmisji wirusa.
Pomimo tego, że aplikacja niemiecka ma również nie najwyższe oceny w Google Android Play – (ok. 2,9 średnia z 83.000 ocen, podczas gdy polska aplikacja ma średnią 2.4 z 3.500 ocen)…
Ocena niemieckiej wersji aplikacji Android (Google Play)
…to jednak Niemcy są bardziej zdyscyplinowani od Polaków i instalują tę aplikację, bo uważają, że tak trzeba. Trzeba tutaj zauważyć, że niemiecka aplikacja CORONA WARN uzyskała zdecydowanie wyższe oceny od użytkowników w sklepie Apple, niż ta na Androida. Ciekawe, prawda?
3. Otwartość i transparentność
Projekt niemiecki CoronaWarn – jego kod źródłowy i dokumentacja oraz objaśnienia architektury – są dostępne na platformie GitHub.
Polski kod źródłowy do aplikacji StopCovid też tam jest.
Jednak aktywność programistów na niemieckim GitHubie jest dużo większa. Dostępny jest nie tylko kod aplikacji, ale także strony WWW i wiele objaśnień i dokumentów.
W Polsce zasłużona krytyka, która się wylała na twórców aplikacji w pierwszym okresie, spowodowała brak zainteresowania wielkich rzesz zdolnych programistów i utratę zaufania społecznego. Było tak źle, że trzeba było dokonać rebrandingu (zresztą chyba udanego). A teraz, kiedy aplikacja już jest porządna – trudno jest odbudować zaufanie.
4. Strona internetowa dedykowana aplikacji z wersją łatwą do czytania i zrozumienia
Niemcy cały projekt spięli specjalną stroną internetową, która jest mocno promowana w niemieckiej sieci:
https://www.zusammengegencorona.de/leichtesprache/
Nazwa domeny oznacza ni mniej ni więcej „RAZEM PRZECIWKO KORONIE” (napisane przystępnym językiem). Stworzono specjalną stronę WWW z wieloma uproszczonymi komunikatami dla ludzi, którzy słabo znają język niemiecki lub nie są super-dobrze wykształceni.
Rząd Niemiec dba o komunikację do zwykłych obywateli – oni nie rozumieją trudnych słów takich jak „ekspozycja” i „transmisja wirusa”, mogą też nie wiedzieć, co to jest Bluetooth (tzw. „blutacz”).
5. Aplikacja w Niemczech miała od razu wersję angielską
A mają także wersję turecką, bułgarską, rumuńską i polską! Polska aplikacja StopCorona na szczęście od 20 września ma już wersję angielską. Naprawiono duży błąd fazy początkowej. Warto też u nas pomyśleć o wersji ukraińskiej. ( Aktualizacja 18.10: Razem z wersją angielską weszła także wersja ukraińska aplikacji StopCovid)
6. Do niemieckiej aplikacji można łatwo wczytać wynik testu na koronawirusa skanując kod QRCode z wyniku badania.
Niemiecki proszek do prania jest lepszy?
Jeśli uważasz, że niemiecki proszek do prania jest lepszy – możesz używać niemieckiej wersji aplikacji CoronaWarn – ale tylko wtedy, kiedy mieszkasz w Niemczech.
Wracając do Polski – przełącz się na StopCovid. Tak jak ja.
Ja też mam aplikację StopCovid na swoim telefonie.
Ociężała Unia Europejska
Najpierw — powoli — jak żółw — ociężale,
J.Tuwim, Lokomotywa
Ruszyła — maszyna — po szynach — ospale,
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
To ciekawe, że taka wielka instytucja jak Unia Europejska nie mogła się porozumieć w sprawie jednolitej, wspólnej aplikacji uwzględniającej protokół stworzony przez Google i Apple (Exposure Notification System) dla wszystkich krajów Unii. Dopiero w najbliższych tygodniach coś się w tej sprawie ma się coś ruszyć – ale bez udziału Francji.
Wydajemy miliardy euro na projekty unijne, których używają czasem co najwyżej tysiące obywateli Unii. Na aplikację, która ma chronić zdrowie milionów każdy kraj członkowski musi wysupływać pieniądze ze swojej kieszeni, wymyślając koło od nowa.
Dlaczego nie ma jednej, paneuropejskiej aplikacji do śledzenia kontaktów chroniącej zdrowie w czasie pandemii ?
To jest temat do przemyślenia.
Nie zainstaluję rządowej aplikacji, bo nie mam żadnego zaufania do obecnej władzy. Co więcej wychodząc wyłączam telefon i dawno już zrezygnowałam z płatności innych niż gotówką, tej przyczyny że władza od lat śledzi działania obywateli w internecie, śledzi położenie telefonów (również utrwala je i analizuje w sposób zautomatyzowany) oraz monitoruje transakcje. Każdy jest podejrzany! Co jeszcze zrobi władza, żeby śledzić obywateli?
Teraz można zrobić rewolucję w Internecie. Oczywiście, dopóki jest włączony. A propos Internetu: Rozumiemy, że jak do Ciebie napiszemy na ten email, to oczywiście nie odbierzesz wiadomości ? 🙂 Ot atka zmykła dal wałdzy i zlymenie torpów?
Ja tej apki instalować nie mam zamiaru. I co mi zrobicie?
Co więcej nikt z moich znajomych nie ma jej zainstalowanej.
Pani Anito. Nikt Pani do instalacji tej aplikacji nie zmusi.
Ale.. proszę pomyśleć tak: gdyby Pani matka miała jechać zatłoczonym autobusem albo tramwajem to wolałaby Pani, żeby Pani mama jechała wśród tłumu bez maseczek? Chodzi o zwiększenie szansy na przeżycie. Nawet jeśli Pani „nie wierzy” w pandemię, to może Pani zrobić zakład tak jak zrobił to bardzo racjonalny Blaise Pascal. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zak%C5%82ad_Pascala.
Panie Marcinie – rozumiem Pana dobre intencje.
Jeśli zależałoby mi na zdrowiu mojej Mamy, to w pierwszej kolejności zrobiłabym wszystko, żeby nie musiała jeździć zatłoczonym autobusem i tramwajem. Może Mama ma samochód i prawo jazdy? A jak nie ma, to może mam je ja, mój brat? A jak nie mamy, to są taksówki. A jak nie mamy taksówek, to można wsiąść na rower albo ruszyć 4 litery i przywieźć / przynieść Mamie co trzeba, prawda?
Jeśli Mama może i chce jeździć autobusem lub tramwajem (wypełnionym w 30% – a więc niezatłoczonym), to może założyć odpowiednią maseczkę. I przede wszystkim długoterminowo dbać o zdrowie w całości – dieta, ruch, unikanie stresu, spędzanie czasu z bliskimi.
To jest prawdziwa troska.
Namawiając do instalacji próbuje się rozwiązać 1 problem powodując kilkadziesiąt innych (w tym problemy z security – szczególnie na Androidzie – pracuje Pan w IT – zapewne wie Pan, jaka jest „dbałość” o bezpieczeństwo aplikacji – pisanych „na szybko”). Covid nie jest jedynym zarazkiem. To, co Pan proponuje, to jest kompletna ingerencja w prywatność.
Na koniec mogłoby się jeszcze okazać, że wszyscy mieliśmy kontakt z wirusem. I co wtedy – zamknie Pan w domach całe społeczeństwo?
Polecam lekturę audytu prywatności aplikacji StopCovid (w najnowszej wersji):
https://github.com/ProteGO-Safe/specs/blob/master/audits/Raport_z_audytu_prywatno%C5%9Bci_aplikacji_ProteGO_Safe_Barta_Litwi%C5%84ski.pdf
Nie widzę w raporcie żadnych poważnych zarzutów do prywatności.
Opiszę ci jak to byłoby kiedyś, czyli dzisiejsza inwigilacja cofnięta do dojrzałego PRLu. Wychodzisz do pracy, ale zanim wyjdziesz na ulicę, policjant na parterze cię legitymuje i zapisuje godzinę o której wyszedłeś. Na przystanku znowu cię legitymują i zapisują o której i jakim autobusem pojechałeś. Na przystanku docelowym identyczna sytuacja, imię, nazwisko, pesel, godzina, numer autobusu zostają zapisane. Jesteś w pracy, ale przy tobie stoi policjant i zapisuje jakie czynności wykonujesz i o jakiej godzinie. Notowane jest też to ile zarobiłeś. Powrót z pracy, znowu jesteś legitymowany jak wsiadasz do autobusu i jak wysiadasz. Idziesz do spożywczaka, ale zanim wyjdziesz to policjant cię legitymuje i robi listę co i za ile kupiłeś. Zanim wejdziesz do bloku, znowu jesteś legitymowany. Wieczorem wizyta policji i wywiad, o której jesz obiad, a o której myjesz zęby, ile ważysz. Na koniec dnia wszystkie notatki trafiają do Biura Miejskiego, gdzie pracują behawioryści. Oni zestawiają dziennik twojej aktywności, nanoszą twoje trasy na mapę i wyszukują anomalie (Kowalski zwykle jeździł do pracy o 7:00, ale wysiadł przystanek wcześniej). Nowak zarobił 3000 zł, ale wydał 3500 zł. Dochodzi „epidemia”, więc z każdym policjantem stoi lekarz, który mierzy temperaturę i zagląda w gardło. Każdy obywatel ma swoją książkę zachowań, przechowywaną stale.
Powiedz mi autorze, czy córki też zainstalowały aplikację? Wszystkie które mają smartforny? Żona też? Zrobiły to z własnej woli, czy była silna sugestia taty?
Moje córki, posiadające smartfony są dorosłe i same podążają swoimi ścieżkami – ale w sumie ich spytam. A żona ? hmmm.. ja nie potrzebuję Bluetootha, żeby zauważyć, że jest blisko mnie:)
Dziennie jest ponad 9000 zdiagnozowanych. Ilu z nich oznacza się w aplikacji? Przypominam, że milion Polaków ją zainstalowało.
Wg danych zbieranych w projekcie TACS ( Irlandia)
https://down.dsg.cs.tcd.ie/tact/tek-counts/
o początku września ( już w wersji 4.x aplikacji) – było 29439 zgłoszeń zakażeń za pomocą polskiej aplikacji. To znaczy, że nowi zakażeni w Polsce o wiele częściej używają oraz zgłaszają zakażenia za pomocą StopCovid.
W nowej wersji iOS jest taka aplikacja proponowana – już chciałem ją uaktywnić, ale jak zobaczyłem, że w poszczególnych krajach są to różne aplikacje i że u nas chodzi o Protego-Safe to zrezygnowałem z aktywacji tej aplikacji. Za dużo szamba się na nią wylało. Prędzej bym zainstalował oryginalną Apple albo np niemiecką, ale piszecie że trzeba mieszkać w Niemczech żeby zadziałała.
Nawet jak mi aplikacja zasygnalizuje, że miałem gdzieś kontakt z wirusem to co – leczyć się nie ma czym, do szpitala nie przyjmują jak nie jest stan ciężki, więc nadal staram się sam izolować kiedy to tylko możliwe. Gdyby to była aplikacja Apple w wersji polskiej to szybciej by u nas została zaakceptowana.
To prawd, że firmy Apple i Google prawdopodobnie mogłyby zrobić to samodzielnie. Wówczas: 1.zarzuty o naruszaniu prywatności przez te korporacje zwielokrotniłyby się, 2. Odpowiedzialność za proces dostarczania danych spoczywałaby na A i G.
Teoretycznie mógłby Pan używać niemieckiej aplikacji także w Polsce – ale…na dzisiaj w Polsce lepiej użyć polskiej.
Wszystkie systemy ulegają modyfikacjom od swych pierwszych wersji i aplikacja StopCovid jest już w wersji 4.5 – a problemy miały wersje dużo wcześniejsze.
Nie mówiłem o problemach technicznych ale o prywatności. Wystarczy być czytelnikiem Niebezpiecznika
Niebezpiecznik pisał o wersji 3.x. I miał wtedy rację… To bezpieczeństwo było jak w starej wersji systemu Windows (95) 😀
A teraz jest wersja StopCovid 4.6 gdzie problemy z prywatnością zostały rozwiązane by redesign. I teraz tej aplikacji bliżej do Androida niż Windows!
Bardziej widzę problem w tym, że nawet osoby z potwierdzonym kontaktem „na żywo” nie przez apke nie zawsze są testowane, nie zawsze dostają L4 na kwarantannę. Śmieszą mnie za to komentarze nie zainstaluję, że mnie nie śledzili… Kto miałby to przeglądać i po co? Jak nie mam nic na sumieniu to mi to nie przeszkadza
Pełna zgoda. Brak testu to nizsze koszty budżetu a brak L4 to niższe koszty dla ZUS czyli budżetu.
Polecam obejrzeć „Dylemat społeczny” a być może po jego obejrzeniu inaczej spojrzy Pani na problem prywatności w sieci.
Tutaj ciekawa anliza na temat dzialania aplikajci stop covid i zrodla badan: https://informatykzakladowy.pl/statystyki-stop-covid-dawniej-protego-safe/