Co pokazują we wtorek rano trendy wyszukiwania w czasie rzeczywistym? Z potencjalnych tematów maturalnych – tylko „Wesele” Wyspiańskiego. Tyle że… w kontekście przedstawienia w Teatrze Starym. Z ostatnich 24 godzin: proszę bardzo: „Balladyna”, znowu w kontekście teatralnym i „1984”, ale nie, nie w kontekście orwellowskim, tylko jako album Van Halen.
Szczególnie mylące może być sprawdzanie na Google Trends „zasłyszanego” gdzieś indziej przecieku. Weźmy „Zbrodnię i karę” – wpisujemy hasło do narzędzia i proszę: liczba zapytań rosła przez cały poniedziałek i po przerwie na noc wybuchła w maturalny poranek. To na pewno przeciek maturalny!

Nie tak szybko! Okazuje się, że jeśli wpiszemy inne hasło z tych „odwiecznych” tematów maturalnych, na przykład „Pana Tadeusza” czy „moralność” to zobaczymy ten sam trend, najprawdopodobniej w dużej mierze wytworzony przez zestresowanych maturzystów.

Wygląda więc na to, że w tym roku przecieków przed egzaminem nie było. A przynajmniej, że nie rozniosły się po internecie. Po jego rozpoczęciu do sieci trafiły zdjęcia arkuszy maturalnych, to jednak niewiele pomogło tym, którzy byli w trakcie pisania egzaminu.
Potencjalny wyciek tematów maturalnych na internetową skalę to niejedyny technologiczny problem dla polskiej edukacji. Rosnącym wyzwaniem jest wykorzystywanie przez uczniów i studentów sztucznej inteligencji do pisania prac, które powinny być ich własnym wysiłkiem. Ograniczenia na użycie AI na uczelni wprowadziła na przykład SGH a OPI opracował narzędzie do wykrywania wytworów Gen AI.
To oczywiście nie oznacza, że Google Trends nie są użytecznym narzędziem. Wręcz przeciwnie, mogą nie tylko służyć do zaspakajanie ciekawości, ale i do analityki danych – na przykład wykrywania początków epidemii chorób grypopodobnych.
Trzeba jednak pamiętać, że choć dane nie kłamią, to mogą wprowadzać w błąd. Dlatego tak ważny jest zawsze – czy to przy analizie danych, czy przy pisaniu wypracowania na maturze – kontekst.
Źródło zdjęcia: Ben Mullins/Unsplash