Matylda poprawiła piżamkę – w pokoju było już kilka osób. Rodzice, brat, bardzo szczupła, ubrana na zielono dziewczyna w czapce z dzwoneczkiem i skarpetach w czerwone paski oraz grubawy, siwy facet w czerwonym kubraku. Rozmawiali jedząc ciasteczka i pijąc kakao.
Intensywny zapach kakao sprawił, że Matylda poczuła głód. Podkradła się do faceta w czerwonym paletku i sięgnęła ręką po ciastko. Talerzyk z ciastkami bzyknął i rozmył się na chwilę.
– Cholera, znów te glitche (slangowo usterka w grze) – pomyślała Matylda. Spróbowała jeszcze raz. To samo! – A niech to. Cały nastrój szlag trafił.
Przygotowywała się do tego wieczoru od 3 tygodni. O ile blond peruczka nie była problemem, bo pełno ich w każdym sklepie ze skórkami awatarów, to piżamę musiała zrobić sama. Od zera. Kto teraz nosi piżamy? Obcisłe seksowne kostiumy, albo awatary z głową kota, owszem. Ale piżama? Na szczęście znalazła pliki z materiałem na jakimś zapomnianym serwerze. 2 dni przeklinania na czym świat stoi i jest. Piżama w małe, kolorowe jednorożce. Nie ma mowy, nie podda się tak łatwo.
Wycofała się z pokoju, weszła na górę, zdjęła sprzęt do VR i popatrzyła na ekran z wieloma liniami kodu. Święta. Zachciało jej się świąt. Inni ganiają po wirtualnych światach, bawią się doskonale i mają wszystko w nosie. A jej zamarzyły się święta. Choinka, rodzina, mikołaj, smakołyki. Dokładnie tak, jak opowiadała mama.
Ekran zadrżał, linie kodu zniknęły i w pokoju zrobiło się ciemno. No tak, Boże Narodzenie. Bóg się rodzi, LAN truchleje.