Partnerem strategicznym Homodigital.pl jest
30 września 2020

Firmy masowo zastępują pracowników robotami. Ale czy te roboty powinny… płacić podatki? Czas na robo-PIT-a?

Jeśli firmy zastępują płacących podatki pracowników robotami, to może warto poważnie pomyśleć o opodatkowaniu robotów? Tylko kto miałby tak naprawdę płacić, ile i w jakiej formie?

Jeśli firmy zastępują płacących podatki pracowników robotami, to może warto poważnie pomyśleć o opodatkowaniu robotów? Tylko kto miałby tak naprawdę płacić, ile i w jakiej formie?  

Pozytywne efekty gospodarcze rozwoju technologicznego przeważały dotychczas nad zgubnym wpływem technologii na struktury zatrudnienia. Społeczeństwo jako całość korzystało tylko na wdrażaniu nowoczesnych rozwiązań w różnych sektorach produkcji, a dotknięci redukcją etatów pracownicy silnie zautomatyzowanych sektorów znajdowali na ogół zatrudnienie gdzie indziej.

Stoimy dziś jednak w obliczu tak zwanej Czwartej Rewolucji Przemysłowej: wraz z gwałtownym rozwojem technologii, w tym uczenia maszynowego (ang. machine learning) i malejącym kosztem automatyzacji, robotyzacja na masową skalę jest już tylko kwestią czasu. Czwarta Rewolucja Przemysłowa idzie w parze z szeregiem wyzwań, także o charakterze prawnym i legislacyjnym. Jedną z kwestii, które budzą w tym kontekście największe spory i emocje, jest wątek optymalnych rozwiązań podatkowych, fundamentalne pytanie brzmi zaś: czy roboty powinny płacić podatki?

Robotyzacja na tak olbrzymią skalę zwiększy produktywność i przyczyni się do wzrostów gospodarczych. Z czasem doprowadzi też do tworzenia miejsc pracy w nowo powstających branżach. Nie ulega jednak wątpliwości, że dotychczasowe modele biznesowe w wielu sektorach będą poważnie zaburzone poprzez wymuszone robotyzacją przemiany. Panuje konsensus, że krajobraz zatrudnienia zmieni się wkrótce nie do poznania.

W przeciągu minionych dwóch dekad liczba robotów będących w użyciu na świecie potroiła się i wynosi już ponad 2 miliony. Globalne trendy sugerują, że to jedynie początek; do 2030 roku procesy produkcyjne wspomagać będą roboty w liczbie 20 milionów (w tym 14 milionów w samych Chinach). Implikacje tego zjawiska są trudne do przeszacowania, a wyzwania, przed którymi stoją ustawodawcy — bezprecedensowe.

Redukcja zatrudnienia na masową skalę

Ryan Abott i Brett Bogenschneider z Uniwersytetu w Surrey podkreślają w niedawno opublikowanym na łamach Harvard Law & Policy Review artykule: “eksperci akademiccy i biznesowi przewidują zgodnie, że w niedalekiej przyszłości rezultatem automatyzacji będzie znaczące bezrobocie technologiczne”. Ubiegłoroczny raport Oxford Economics wskazuje, że niemal jedna dziesiąta miejsc pracy w sektorze produkcji ulegnie likwidacji do roku 2030. Według McKinsey Global Institute, od 40 do 160 milionów kobiet na świecie zmuszonych zostanie do zmiany zatrudnienia i podniesienia kwalifikacji; wiąże się to z faktem, że zawody urzędnicze, w tym zawody sekretarek i księgowych, są wyjątkowo podatne na automatyzację. Trzeba tutaj dodać, że wśród wykonujących je pracowników aż 72% stanowią kobiety.

Analitycy z Forrester przewidują, że tempo powstawania nowych miejsc pracy nie zrekompensuje strat w zatrudnieniu (redukcja zatrudnienia na poziomie 29% w porównaniu do niewspółmiernych 13% nowych miejsc pracy na rynku do 2030). 67% ankietowanych przedsiębiorców z Chin i połowa przedsiębiorców amerykańskich spodziewa się znaczącej redukcji etatów w perspektywie najbliższych 5 lat.

Czy roboty staną się pracownikami?

Choć Czwarta Rewolucja Przemysłowa rozpoczęła się na dobre, a efekty robotyzacji są już namacalne, trudno powiedzieć, by przemiany prawne dotrzymywały kroku postępowi technologicznemu. Wprawdzie w wielu rejonach świata ustawodawcy debatują nad adekwatnymi reformami podatkowymi, jednak konkretne rozwiązania wprowadza się powoli i niechętnie. W 2017 roku Parlament Europejski odrzucił proponowaną ustawę o podatku od robotów. W założeniu, środki pozyskane z opodatkowania robotyzacji mają zostać przeznaczone na szkolenia i zabezpieczenia społeczne dla zwalnianych na skutek postępującej automatyzacji pracowników. Chlubnym wyjątkiem okazała się Korea Południowa, gdzie w 2018 roku wprowadzono swego rodzaju podatek od robotów w formie zredukowanych ulg podatkowych dla przedsiębiorstw inwestujących w automatyzację.

Być może ten stan rzeczy nie powinien przesadnie dziwić: idea opodatkowania robotów od początku budziła żywiołowe kontrowersje. Dla przykładu, szerokim echem odbił się wywiad z Billem Gatesem dla magazynu Quartz z 2017 roku. Gates określił się w nim jednoznacznie jako zwolennik podatku od robotów. Jednocześnie zasugerował, że dodatkowe wpływy do budżetu mogłyby pozwolić na sfinansowanie m.in. szkolnictwa czy opieki zdrowotnej. A są to sektory gospodarki w najmniejszym stopniu podatne na automatyzację. Założyciel Microsoftu stanowczo opowiedział się w wywiadzie za potrzebą interwencjonizmu państwowego, motywowanego troską o najmniej uprzywilejowanych i najgorzej zarabiających pracowników.

Słowa Billa Gatesa spotkały się z falą krytyki ze strony środowisk pro-rynkowych. Komentatorzy z The Economist przekonywali, że obawy Gatesa nie mają umocowania w faktach. Wskazywali, że podatek od automatyzacji to hamulec dla rozwoju technologii. Zbyto też sugestię, by jednym z priorytetów uczynić dofinansowanie pracowników służby zdrowia; “Spowolnienie automatyzacji służby zdrowia może wydawać się rozsądnym sposobem na utrzymanie społecznej stabilności. Jeśli jednak ma to oznaczać gwałtowny wzrost kosztów opieki zdrowotnej (…), to zwycięstwo będzie pyrrusowe” – pisano w popularnym periodyku.

Podatek od robotów: stan debaty

Na jednym z paneli dyskusyjnych ubiegłorocznej konferencji Emtech NEXT 2019, organizowanej przez czasopismo MIT Technology Review, dyskutowano wyraźnie o problemie robo-podatków. Dyskusja przyjęła format debaty Oksfordzkiej. Ryan Abott, profesor prawa z brytyjskiego Uniwersytetu w Surrey, reprezentował zwolenników reformy podatkowej; Ryan Avent, redaktor i kolumnista The Economist, argumentował przeciwko nowym rozwiązaniom podatkowym.

Robo-podatki jako niezbędne narzędzie w walce z nierównością. Na liście wysuwanych przez Ryana Abotta kluczowych powodów, dla których roboty powinny “płacić” podatki, znalazły się:

  • Jeśli praca wykonywana przez ludzi i roboty ma tę samą rynkową wartość, obecne regulacje podatkowe jednoznacznie sprzyjają automatyzacji. Roboty są tańsze w “zatrudnieniu”, ich użycie nie wiąże się z odprowadzaniem składek; godzi to w zasadę neutralności podatkowej i grozi ryzykiem masowych zwolnień (warte wzmianki jest to, że zasada podatkowej neutralności jest powszechnie akceptowana jako efektywny sposób organizowania systemów podatkowych; ma ona zapewniać przejrzystość regulacji, niższe koszta administracyjne i bardziej sprawiedliwą redystrybucję wpływów budżetowych);
  • Roboty nie płacą podatków dochodowych ani podatków od towarów i usług; te zaś stanowią gros wpływów do budżetu w państwach rozwiniętych (w przypadku Stanów Zjednoczonych: aż 85% wpływów do budżetu);
  • Roboty traktowane są jako składowa kapitału przedsiębiorcy; ten zaś opodatkowany jest w znacznie niższym stopniu niż praca;
  • Nawet jeżeli każdy zwolniony w toku automatyzacji pracownik będzie w stanie znaleźć zatrudnienie gdzie indziej, “zakłócenia” na rynku pracy wciąż mogą okazać się drastyczne; rządy zmuszone będą inwestować w dodatkowe szkolenia i zwiększać nakłady na zabezpieczenia socjalne. Robo-podatek to jedyny sposób, by zrównoważyć nadszarpnięte budżety państw;
  • W największym stopniu dotkliwe skutki automatyzacji odczują pracownicy klasy średniej, a więc grupy już teraz poddanej presjom rynkowym. Zagwarantowanie adekwatnego wsparcia dla tej grupy jest moralnym obowiązkiem rządzących;
  • Automatyzacja to mniejsze wpływy z podatków; powstałych dziur w budżecie państwowym nie sposób załatać inaczej niż przez stosowne reformy podatkowe.
  • Podatek od robotów pozwoli na podniesienie płacy minimalnej;
  • Automatyzacja przełoży się na wzrost zamożności społeczeństwa; proces ten jednak nie powinien się odbyć kosztem najmniej uprzywilejowanych grup społecznych.

Roboty i podatki: szkodliwa fanaberia?

Ryan Avent z The Economist kontrował:

  • Redukcja zatrudnienia odbywa się obecnie w tempie znacznie niższym od przewidywanego. Obawy związane z robotyzacją mogą więc okazać się grubo przesadzone;
  • Przykłady krajów wysoce rozwiniętych, w tym Niemiec i Japonii, pokazują, że bezrobocie utrzymuje się na bardzo niskim poziomie, pomimo postępującej automatyzacji. W szczególności: robotyzacja w Niemczech jest czterokrotnie większa niż w Stanach Zjednoczonych, co nie przekłada się wcale na niższe poziomy zatrudnienia w Europie;
  • Wysokie robo-podatki grożą odpływem miejsc pracy do krajów o mniej restrykcyjnej polityce podatkowej;
  • Podatki od robotyzacji to niebotyczne koszty administracyjne: wysoce niejasne pozostaje nawet, co właściwie rozumiemy pod pojęciem robota, reforma podatkowa niemożliwa jest więc bez uprzedniej — czasochłonnej i kosztownej — kodyfikacji skomplikowanych rozróżnień
  • Czy bardziej efektywnym rozwiązaniem niż opodatkowanie specyficznego typu kapitału nie byłoby wprowadzenie podatku od zamożności?
  • Od czasów rewolucji przemysłowej technologia wykorzystywana była z pożytkiem dla szeroko rozumianej siły roboczej; czy związki zawodowe nie będą w stanie zagwarantować, że tak będzie i tym razem?
  • Robotyzacja to także mniej uchwytne korzyści: bezpieczeństwo w zakładach pracy, wyższa bezwypadkowość urządzeń itd.; robo-podatek obciążony jest ryzykiem utraty lub przynajmniej odroczenia części tych korzyści.

Podobnego zdania jest Noah Smith, kolumnista magazynu Bloomberg i były profesor finansów na Stony Brook University w Nowym Jorku.

“Wielu ludzi obawia się, że automatyzacja poskutkuje nieuchronnie masowym bezrobociem. Są to scenariusze rodem z science-fiction (…). Nie ma powodów, by sądzić, że roboty przejmą rynek pracy w dającej się przewidzieć przyszłości. Innymi słowy, pomysł, że pracownicy potrzebują ochrony przed automatyzacją, jest autodestrukcyjną odpowiedzią na wyimaginowany problem” – pisał Smith.

Co dalej?

Opodatkowanie robotów to problem wielowymiarowy, wymagający rozstrzygnięcia powiązanych ze sobą nawzajem kwestii ekonomicznych, legislacyjnych i etycznych. Wydaje się, że efektywne decyzje w tym obszarze — jakiejkolwiek nie przybiorą postaci — opierają się na złożonych rozwiązaniach prawnych. Można mieć przypuszczenie, że obejmują obniżone ulgi podatkowe dla wdrażających automatyzację. Dodatkowo wezmą pod uwagę reformę systemu składek ubezpieczeniowych czy nowe podatki rekompensujące niższe wpływy do budżetu państwa.

Czy — jak twierdzi Bill Gates — w interesie społeczeństwa jest spowolnienie procesów robotyzacji? Czy niekontrolowana automatyzacja nieuchronnie wiąże się z technologicznym bezrobociem? A może automatyzacja niesie ze sobą więcej obietnic niż zagrożeń? Bez wątpienia znajdujemy się dopiero na samym początku drogi wiodącej do odpowiedzi na powyższe pytania.

Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon