Czy era samochodów elektrycznych na dobre zacznie się dopiero wtedy, gdy powstanie auto, które będzie perfekcyjne pod względem ergonomii i wysokiej jakości wykonania? Niektórzy mówią, że za projektowanie własnego samochodu elektrycznego zabrał się Apple. Skoro sprawił, że jego iPhone stał się punktem odniesienia dla producentów smartfonów, to może zrobi to samo w branży nowoczesnych samochodów?
Wyobraź sobie, że wsiadasz do samochodu, który wyszedł spod rąk projektantów iPhone’ów, iPadów, MacBooków i zegarków Apple Watch i jest w pełni zintegrowany z tymi gadżetami, właściwie to wygląda jak kolejne urządzenie do kolekcji, takie brakujące ogniwo. Firmie z Cupertino można wiele zarzucić, sporo rzeczy łatwo wyśmiać, ale jednego nie mogą jej odmówić nawet najwięksi wrogowie – zebrała zespół świetnych dizajnerów i mało kto wypracował tak charakterystyczny język stylistyczny.
No i siedzisz w tym smukłym aucie, zamiast deski rozdzielczej masz ekrany i czujesz się, jakbyś była / był w środku systemu operacyjnego Apple’a, co pewnie jest marzeniem niejednego fana. Twój samochód dostępny jest tylko w dwóch lub trzech kolorach, w tym w gwiezdnej szarości, ale nie przeszkadza ci to, bo wszystko pasuje do komputera, smartfona i i innych rzeczy.
A na środku maski, a może zupełnie gdzie indziej, połyskuje nadgryzione jabłko. Wszystko niby wygląda jak samochód, ale jednak masz wrażenie, że to coś zupełnie innego i nie jest to tylko i wyłącznie efekt sprawnego marketingu, z którego znana jest ta firma.
Czytaj też: Oto pięć samochodów, które zmienią nasze życie. Tylko czy dotrą do Polski?
Pięć argumentów na to, że Apple da nam auto elektryczne
Tak, tak… plotki o tym, że Apple pracuje w sekrecie nad swoim własnym samochodem znowu powróciły. I mają szansę na realizację. Dlaczego?
- Konkurencja potwierdza możliwości
„Niewiarygodna wycena i praktycznie nieograniczony dostęp do zasobów wzbudzają w nas wielki szacunek” – odpowiedział Herbert Diess, prezes grupy Volkswagena na pytanie o doniesienia ws. planów Apple’a. Zdolności dyplomatycznych nie można mu z pewnością odmówić. Wcześniej był bardziej bezpośredni. Według agencji Bloomberg na wewnętrznym spotkaniu stwierdził: „Powiedziałem to już wcześniej: najcenniejsza firma na świecie znów będzie firmą mobilną. Może to być Tesla, Apple lub Volkswagen”.
Na razie w wyścigu na wycenę Apple z 2,3 bln USD deklasuje Teslę z 660 mld USD. A Volkswagen? Kapitalizacja rynkowa na poziomie 81,6 mld USD wygląda śmiesznie, ale Niemcy liczą, że nowy elektryczny ID.3 okaże się kolejnym garbusem. Rewolucje rzeczywiście bywają nieprzewidywalne. Wracając do możliwości… Apple ma tyle gotówki, że jakby chciał, to mógłby przejąć całą flotę producentów aut. Tylko po co?
- Apple już zrobił to w przeszłości
Ludzie od marketingu w Apple’u chętnie dorzucają do opisów swoich nowych produktów adnotację, że oto wymyślili coś na nowo. Tak było w przypadku iPhone’a, który zrewolucjonizował rynek urządzeń mobilnych i przekonał wszystkich do dotykowych wyświetlaczy. Wcześniej podobnie było z iPodem i muzyką, później z zegarkiem, tabletem i wreszcie bezprzewodowymi słuchawkami.
Apple nie wszystko zamienia w złoto, a historię firmy wypełniają bolesne upadki, ale spójrzmy… Dzięki iPodowi podniósł się z dna, na iPhonie zbudował potęgę, natomiast rynek zegarków i słuchawek zdominował. Czy podobnie może być z elektrycznymi autami?
- Odpowiedni moment
Jeśli nie teraz, to kiedy? Jeśli nie Apple, to kto? Jasne, branża moto jest w głębokim kryzysie. Sprzedaż dołuje przybita przez zmiany norm emisji spalin i pandemię, która odstraszyła ludzi od salonów. Patrząc jednak perspektywicznie, to właśnie w minionym roku elektryfikacja ruszyła na dobre. Wielcy producenci poszerzają ofertę i zapowiadają ekspansję. Kto się miał wypalić, już się wypalił, więc najbliższe lata będą sprawdzianem strategii. To odpowiedni moment na wbicie się do towarzystwa i poukładanie wszystkiego po swojemu.
- Apple ma wszystko co potrzebne
CNN przyjrzał się dokumentacji patentowej składanej przez Apple’a przy okazji rejestracji różnych rozwiązań i wyjął takie pomysły, które mogą dać producentowi iPhone’ów przewagę nad motoryzacyjnymi konkurentami. Na liście są technologie wykorzystujące rzeczywistość rozszerzoną, funkcje sterowania „klimatem” w pojeździe, system dynamicznej prywatności i inteligentnego przyciemniania szyb, czy nowe, prostsze sposoby ładowania. Jest w czym wybierać.
- Wszyscy tego potrzebują
Różne firmy próbują opylić nam kluczyki do „elektryków”, ale ciągle jakby czegoś w tym wszystkim brakowało. Za mały zasięg, za wysoka cena, za małe rozmiary, niewiele punktów ładowania, słaby system ładowania, albo paskudny design i marka, która nie jest zbyt ponętna. Trudno znaleźć producenta, którego auta radzą sobie z tymi wszystkimi wyzwaniami. Apple ma doświadczenie w tworzeniu produktów przyjaznych użytkownikom. Jeszcze lepiej radzi sobie z przekonywaniem ludzi o tym, że ma właśnie to, czego teraz najbardziej potrzebują. Na rynku elektrycznych samochodów potrafi to sprawnie robić chyba tylko Tesla.
Kiedyś wydawałoby się to niemożliwe, bo jak niby producent elektroniki miał zacząć konstruować silniki spalinowe. Jesteśmy jednak na początku największej rewolucji w dziejach motoryzacji, skoku, który wykonywany jest co 100 lat i za chwilę wszystko będzie już inne. Alternatywne, bardziej ekologiczne napędy wyprą turkoczące silniki na benzynę, a kierowcy staną się pasażerami w swoich autonomicznych samochodach. To wyzwanie dla starych wyjadaczy, ale i szansa dla tych, którzy do tej pory nie byli kojarzeni z motoryzacją. I tutaj pojawia się Apple.
Czytaj też: Apple, Samsung i inni pracują nas siecią… 6G. Jakie będą jej możliwości?
Od projektu Titan do samochodu elektrycznego?
Pierwsze doniesienia o takich planach pojawiły się w 2014 roku. Później co rusz pojawiały się nowe informacje na temat tajemniczego projektu Titan, ale nie wiadomo, czy więcej było w tym plotek i spekulacji, czy sprawdzonych i rzetelnych wieści z samego koncernu. Ludzie zastanawiali się, jakby wyglądało takie auto i przelewali swoje fantazje na papier. Później wszystko jakby ucichło i już zaczęliśmy wątpić, czy w tym wszystkim chodziło rzeczywiście o konstrukcję własnego samochodu. Wiadomo przecież, że Apple już jest obecny w samochodach, wystarczy zintegrować swojego iPhone’a z pojazdem, żeby przełożyć zawartość wyświetlacza smartfona na ekran pokładowy. Koncern pracuje też nad technologią autonomicznej jazdy, którą można wykorzystać w różnych autach.
I gdy już byliśmy tak uśpieni, nagle w końcówce naprawdę kiepskiego 2020 roku pojawiła się depesza agencji Reuters. Nie jakiegoś niewiarygodnego źródła, ale ośrodka cenionego i sprawdzonego. Raczej nie wypuściliby pochopnie takiej bomby dotyczącej najcenniejszej spółki świata. Agencja przypomina, że w 2018 roku nadzór nad projektem objął Doug Field, dawny pracownik Apple’a, który wrócił do koncernu po przygodzie w Tesli. W zeszłym roku zwolnił 190 osób z zespołu odpowiedzialnego za auto. Wszystko wskazuje na to, że zrobił po prostu porządki.
Informatorzy Reutersa zdradzają, że od tego czasu Apple zrobił tak duże postępy, że zamierza zbudować pojazd dla zwykłych konsumentów, skierowany na masowy rynek. To oznacza, że jeśli się uda, to nie będzie to jakaś robotaksówka do przewożenia ludzi w mieście, ale samochód, który każdy będzie mógł mieć w garażu. Oczywiście, jeśli udźwignie cennik, co w przypadku Apple’a wcale nie jest takie pewne.
Teraz najważniejsze: głównym punktem strategii jest ponoć nowy projekt baterii, który według Reutersa, pozwoli „radykalnie” obniżyć koszty ich produkcji i zwiększyć zasięg pojazdu.
Najpierw okulary, potem samochód?
Apple potrzebowałby zapewne zewnętrznego partnera, który produkowałby auta tak, jak teraz inni produkują na jego zlecenie smartfony. W przypadku aut jest jednak trudniej o taką firmę, gdyż sam proces produkcji jest droższy i bardziej skomplikowany pod względem logistycznym. Ciągle możliwe jest też to, że Apple jednak zdecyduje się na bezpieczniejsze rozwiązanie i zamiast wytwarzać auta ze swoim logo, wpakuje technologię w pojazdy innej marki. Chodzi nie tylko o rewolucyjne baterie, ale także wspomniany już system autonomicznej jazdy, który póki ciągle jest melodią przyszłości.
Na koniec data debiutu. W depeszy znajduje się informacja, że produkcja mogłaby ruszyć dopiero w 2025 roku, czyli przeciętny człowiek może zacząć już wrzucać pieniądze do dedykowanej skarbonki lub przelewać je na odpowiednie konto. Znając Apple’a, będzie się cenił.
W tak zwanym międzyczasie koncern może zaprezentować równie wyczekiwane okulary AR (augmented reality, czyli rozszerzona rzeczywistość). Niektórzy twierdzą, że taki sprzęt ma szansę wyprzeć smartfony z rynku i stać się kolejną platformą komunikacyjną. Na pewno będą tańsze niż auto.
zdjęcie tytułowe: Michał Kubalczyk/Unsplash
Zgadzam się ze stwierdzeniem że nadchodzi rewolucja w motoryzacji, z której nieliczni z obecnych producentów samochodów wyjdą obronną ręką. Producenci tacy jak Tesla, NIO, Xpeng, Li Auto (możliwe że Apple również) podchodzą do tematu ze świeżym spojrzeniem, jednak masowa migracja w kierunku pojazdów elektrycznych będzie miała miejsce dopiero w momencie rozpoczęcia masowej produkcji baterii nowego typu, których technologia jest aktualnie rozwijana. Niższa cena baterii spowoduje wyrównanie cen samochodów elektrycznych i spalinowych.
Co do samego Apple, czytałem pogłoski że samochód będą produkować we współpracy z chińskim NIO. Jednak wydaje mi się że Apple poczeka z prezentacją własnego pojazdu do momentu gdy będzie w pełni autonomiczny, dzięki czemu będą mogli przypisać sobie ,,przełomową technologię” jak to miewało miejsce w przeszłości 🙂
Na pewno nie zdominują rynku ze względu na wysoką cenę swojego pojazdu, ale będą mieli swój kawałek tortu zysków w tym przemyśle.