Zabiera nam 25% życia, albo i więcej. Wielkie korporacje ścigają się, aby nam go podarować. Jest wszędzie, a do tego – jest nie do zastąpienia. Internet. Czym jest? Skąd się wziął? I jak się zmieni w przyszłości? Co będzie po erze 5G i czy dlaczego warto czekać, aż nadejdzie Internet kwantowy?
Internet to ogarniacz życia, edukator, twój agent bankowy, rodzina z którą się komunikujesz, sklep, kino, teatr, koncert, znajomi z drugiego końca świata, a wszystko dostępne 24/7. Wstajesz w nocy, chcesz coś obejrzeć – nie ma problemu. Nie możesz zasnąć i potrzebujesz nagrania, które policzy owce? – nie ma problemu.
20-latkowie siedzą w nim non-stop, 10-latkowie w ogóle nie mają pojęcia czym jest jego brak, 60-latkowie jeszcze się go uczą, a 40-latkowie wiszą gdzieś pomiędzy internetem, a realnym życiem.
Internet to nie wymysł XXI wieku, ale nie ulega wątpliwości, że łatwiej było bez niego przeżyć 30 lat temu, niż dziś.
Internet – jak na dosyć duże i rozległe określenie przystało – nie został wymyślony przez jedną, konkretną osobę. Jest tworem wielu naukowców, programistów i inżynierów. Wkład technologiczny każdego z nich przyczynił się do powstania autostrady informacji. jaką znamy dziś.
Na początku Bóg stworzył komputer
Na długo przed powstaniem technologii, która umożliwiałaby powstanie internetu, wielu naukowców zastanawiało się nad kwestią światowej bazy danych. Nikola Tesla był jednym z nich, już w 1900 r. miał w głowie koncept bezprzewodowego, światowego systemu wymiany informacji. Inni wizjonerzy – jak Paul Otlet, czy Vannevar Bush – w latach 30. i 40. zeszłego wieku wpadli na pomysł zbudowania bazy danych książek i mediów, którą można byłoby przeszukiwać.
Jednak nie mielibyśmy dzisiejszego internetu, gdyby w latach 60. XX wieku nie powstał praktyczny schemat wirtualnego świata. Wtedy to J.C.R Lickider z MIT spopularyzował pomysł „międzygalaktycznej sieci” komputerów.
Pierwszy prawdziwy prototyp takiego internetu, jaki znamy dzisiaj, powstał w latach 60. pod nazwą ARPANET (skrót od: Advanced Research Projects Agency Networks). Pierworodnie utworzony przez Departament Obrony Stanów Zjednoczonych ARPANET używał tzw. komutacji pakietów, co pozwalało komputerom komunikować się przez tę samą sieć.
29 Października 1969 r. ARPANET wysłał pierwszą wiadomość z jednego komputera położonego w UCLA do drugiego, położonego w Standford. Aby upewnić się, że wiadomość na pewno dojdzie, naukowcy z obu miejsc zdzwonili się przez telefon. Ustalili, że wysłana wiadomość, będzie miała treść „login”. Wysłali pierwszą literę L, upewnili się, że doszła, drugą O, też doszła. Niestety, przy trzeciej system padł.
Mimo wiadomości wysłanej w 1969 r., Internet stał się dostępny dla większej publiki dopiero w 1990 r., wraz z narodzinami Web – czyli sieci. Web to połączenie stron zakodowanych w języku HTML. składających się z mieszanki tekstu, linków i obrazków, zaadresowanych przez URL i dostępnych przez protokół HTTP.
W Polsce Internet również pojawił się dopiero w 1990 r. wraz z upadkiem komunizmu. Dostaliśmy od Amerykanów pierwszy sprzęt teleinformatyczny, bez którego niemożliwe byłoby stworzenie sieci. 30 lipca 1990 roku amerykańska organizacja zarządzająca domenami IANA (Internet Assigned Numbers Authority) ustanowiła dla nas domenę państwową o skrócie PL.
Pan Tomasz: pierwszy tester polskiego Internetu
W 1990 r. wysłano pierwszą elektroniczną wiadomość w Polsce. Zaszczyt ten przypadł Tomaszowi Węgrzynowskiemu z Centrum Informatycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
„Dzień dobry z Kopenhagi. Panie Andrzeju miło mi powitać Pana z Kopenhagi. Pozdrowienia dla wszystkich w CIUW” – napisał do swojego kolegi Andrzeja Smereczyńskiego – administratora sieci na warszawskim uniwersytecie. „Panie dyrektorze, w CIUW nigdy nie było tyle radości i tylu ludzi w sali komputerowej” – odpisał Smereczyński.
Dzisiaj Internet i Web to dla normalnego użytkownika praktycznie to samo. Kiedy mówimy „znalazłem w sieci”, albo „znalazłem w internecie” – nie robi to nam żadnej różnicy. Ale tak naprawdę Internet działa dzięki infrastrukturze, światłowodach, które powoli oplatają Ziemię. Ma więc część „niewidzialną” oraz tę jak najbardziej materialną.
Tak samo jest z komputerami. Dla nas komputer to komputer, urządzenie, którego używamy. Ale w ramach tego komputera jest przecież hardware (materialna część komputera – myszka, dysk twardy itd.) oraz software (oprogramowanie naszego komputera). Internet też składa się z sieci i infrastruktury/
W Afryce też mają internet…no prawie
Podłączanie Internetu, Speaky Magazine
Mark Zuckerberg, twórca Facebooka, wielokrotnie zdradził, że marzy o tym, że pewnego dnia cały świat będzie miał dostęp do Internetu. Dziwisz się, że jeszcze to się nie stało? Dla nas Internet to element życia codziennego, ale są ludzie, którzy wciąż nie zaznali tego dobrodziejstwa.
Zuckeberg zaproponował np. dron udostępniający Wi-fi do odległości 80 km lub mini satelity, aby dać możliwość wszystkim połączenia się z Internetem. Google z kolei stworzył projekt Loon, który miałby polegać na wypuszczaniu balonów z Helem w stronę atmosfery, co pozwoliłoby wszystkim na połączenie się z siecią 4G albo 5G.
Nie tylko Google i Facebook rozmyślają nad podłączeniem reszty świata do sieci. Oprócz tych wielkich korporacji działają równocześnie dwie wielkie firmy lotnicze – francuski Airbus i należący do Elona Muska SpaceX.
Internet z minisatelity
Nie czekając, aż infrastruktura się rozwinie, a kable dotrą wszędzie, obie firmy pracują nad siecią minisatelit. Projekt OneWeb tworzony przez Airbus’a ma na celu wystrzelenie 900 satelit, które zapewnią Internet szerokopasmowy nawet tam, gdzie nie docierają dzisiaj kable. Oficjalnie projekt ma zostać zrealizowany do 2025 r., na razie jednak stanął pod wielkim pandemicznym znakiem zapytania.
Projekt Elona Muska nazywa się StarLink. Kto nie widział jego efektów – niech sprawdzi w aplikacji kiedy nad jego głową będzie następny przelot satelity, albowiem jest to widok rodem z Gwiezdnych Wojen. SpaceX ma w planie umieszczenie w sumie aż 11.000 satelit na niskiej orbicie okołoziemskiej.
Jeżeli jednak myślicie, że na tym koniec, to się grubo mylicie, bo kolejny miliarder pojawił się na horyzoncie i też chce nam dać Internet bez kabla. Mowa tutaj oczywiście o Jeffie Bezosie i jego Amazonie. Ich projekt nazwany Kuiper – od pasa Kuipera, obszaru Układu Słonecznego rozciągającego się za orbitą Neptuna – będzie kosztował 10 miliardów dolarów i wyniesie na orbitę dokładnie 3.264 satelity. Właściciel Amazona chce w ten sposób umożliwić dostęp do internetu na 95 procent Ziemi.
Jeżeli uda się wystrzelić wszystkie satelity i wszystkie będą działać, to nad nami będzie latało łącznie 15.164 statków kosmicznych udostępniających nam Internet. Ciekawe, bo razem z tym przecież idzie milion zagrożeń, o których nie słyszymy często. Powstaną w końcu korki na orbicie, do tego zaczną na skalę masową przeszkadzać kosmiczne śmieci. Pojawią się kolizje, a niektórzy mówią już o niebezpieczeństwie prywatyzacji przestrzeni kosmicznej.
Ciemna strona internetu
Nie tylko powyżej wymienione zagrożenia mogą nieść niebezpieczeństwo związane z rozwojem Internetu. Słyszeliście kiedyś o Darkweb? Jeżeli nie, to może i lepiej, a jeżeli tam byliście, to nie muszę wiedzieć dlaczego.
Możemy podzielić sieć na trzy podsieci: Clearnet – czyli część www, do której dostęp uzyskamy poprzez jakąkolwiek wyszukiwarkę, Deep web – czyli wszystko co jest prywatne, ale wymaga logowania np. Gmail, albo nasz prywatny blog, a także Darknet- czyli ukryty internet.
Darknet (z angielskiego: ciemna sieć), czyli niedostępna dla normalnego użytkownika, to jak szafa w piwnicy, o której nikt nie wie. Znajdziecie tam wszystko, czego nie dostaniecie w normalnym sklepie – od narkotyków po broń, może nawet nuklearną, kradzione lub sfałszowane dokumenty, nielegalną pornografię, tajne rządowe dokumenty,… A za wszystko anonimowo zapłacicie kryptowalutami.
Żadna standardowa wyszukiwarka typu Google, Bing czy Yahoo Was tam nie przekieruje. Do tego potrzebujecie specjalnego oprogramowania, np. Tor (dosłownie: cebulowy router) – wirtualna sieć, która pozwala na trasowanie cebulowe, czyli anonimowe poruszanie się po internecie.
Zamiast przeglądarki Google istnieje w Darknecie jej mroczniejsza wersja – czyli DuckDuckGo. Zostając przy skojarzeniach z cebulą: większość adresów stron zamiast rozszerzenia .html używa rozszerzenia .onion. Np. The Hidden Wiki jest pod adresem (http://http://zqktlwi4fecvo6ri.onion/) – to taka „ciemna Wikipedia”, zbiór stron o niekoniecznie legalnym profilu.
Czy od 5G wyrosną nam czułki?
Nadchodzi Internet 5G, czyli sieć w nowym wydaniu. Jej najbardziej obawiają się mieszkańcy niektórych wsi i miasteczek. Wątpię, żeby jakakolwiek sieć rozprzestrzeniała koronawirusa, prała nam mózgi, a osoby heteroseksualne zamieniała w homoseksualne i odwrotnie. Jeżeli już Internet nas w coś zamienia, to raczej w homo-digital.
Po 3G, 4G i LTE nadchodzi 5G – czyli piąta generacja sieci komórkowej. To właśnie ją będą rozprzestrzeniały wszystkie satelity wysłane przez Amazon, SpaceX i Airbus’a. Sieć 5G jest 60 razy szybsza od LTE i 20 razy szybsza od światłowodu, urządzenia w tej samej sieci komunikują się ze sobą w ramach 5G o wiele szybciej.
Co to dla nas, zwykłych użytkowników, oznacza? Na pewno szybszy Internet, szybsze ściąganie plików, filmy, które się nie zawieszają podczas oglądania czy możliwość korzystania z większej liczby urządzeń naraz. Również tych domowych, jak smart lodówki lub roboty odkurzacze. To 5G, ale w 2030 r. mamy dostać jeszcze szybszy Internet czyli 6G, a według prognoz technologicznych w 2050 r. będziemy śmigać z prędkością 8G.
A gdyby nie tylko mechanika była kwantowa?
O mechanice kwantowej, w której zajmujemy się skalą mikroskopową, wszyscy słyszeli. Ale czy słyszeliście kiedyś pojęcie „Internet kwantowy”? Do tego w parze idzie komputer kwantowy, który wygląda dosłownie jak rzecz nie z tej ziemi. I taką ma też przewidywaną cenę – 10 milionów dolarów. Raczej nie jest to coś, na co sobie pozwoli z łatwością przeciętny użytkownik Internetu.
Internet kwantowy działa trochę inaczej, niż zwykły. W normalnym systemie bitowym dostajemy informację zakodowaną w systemie 0-1 (albo 0, albo 1, nie możemy dostać prawdy i fałszu jednocześnie). Za to w systemie kwantowym jest to jak najbardziej możliwe. To działa dokładnie jak przypadek Kota Schrödingera, który jest jednocześnie martwy i żywy. Dopiero, jak otworzymy pudełko dowiemy się, czy kot będzie dalej rozwalał nam dom o trzeciej w nocy.
Tak samo działa kubit – kwantowy bit, który przesyła do odbiorcy zakodowaną informację, która jest 1 i jednocześnie 0. Dopiero jak ją odszyfrujemy zobaczymy czy jest to 0, czy 1.
Chcesz zobaczyć Internet przyszłości? Obejrzyj ten serial
No dobrze, ale tak naprawdę po co to wszystko? Bo Internet kwantowy otwiera wrota do całkowitego bezpieczeństwa w Internecie. Nikt nie może zhakować naszego połączenia z drugą osobą, nikt nie może się włamać i przejrzeć jakie dane jej wysyłamy. W dodatku kwantowe komputery będą o wiele szybsze, lepsze i bardziej precyzyjne od komputerów, których używamy dzisiaj. Będą tak dobre, że w przyszłości posłużą jako sprzęt medyczny lub chemiczny.
W serialu Devs – jeżeli ktoś nie widział to bardzo polecam – potencjał tego zjawiska jest bardzo dobrze pokazany. Tam naukowcy oraz programiści z firmy Amaya wykorzystali kwantowy komputer do odtworzenia obrazu oraz dźwięku sprzed 2000 lat i wybrali do tego moment ukrzyżowania Chrystusa. Oczywiście: są to pewne spekulacje twórców serialu, ale co powiecie, jeżeli to naprawdę będzie możliwe?
Dlaczego jeszcze nie używamy Internetu kwantowego? Pojawia się jeden mały problem – odległość. Żeby połączyć dwa kubity i przekazać informację potrzebujemy je splątać. Niestety, owo splątanie jest bardzo czułe na temperaturę czy wibracje – maksymalnym dystansem, na jaki udało się przekazać tym sposobem informację, było 50 km.
Internet w 2050 r.? Jaki będzie?
Pierwszą stronę internetową, jaką znamy, stworzyli badacze z CERN. Wygląda bardzo prosto, jak na dzisiejsze czasy, ale wtedy był to wielki przełom. Przecież naukowcy pracujący przy wielkim zderzaczu hadronów nie stworzyliby byle czego.
Według internautów za 30 lat możemy się fizycznie odłączyć od komputerów jako sprzętu. Internet będzie częścią nas i każdy będzie miał wbudowane komponenty pozwalające na komunikację, może nawet na wyświetlanie informacji czyli np. cybernetyczne oko.
Niewykluczone, że to się zdarzy, ale nie tak prędko. W końcu w 1990 r. wyobrażaliśmy sobie, ze w 2020 r. będziemy mieli latające samochody. To motyw wielu filmów z tamtych czasów. A jednak cały czas pozostajemy w erze opalania kominków kaloszami.
Z lekiim rozczuleniem zajrzalem do artykulu, ktory z kolegami napisalismy 26 lat temat temat
https://www.computerworld.pl/news/Internet-poczatki-Infostrady,302795.html.
Wtedy internet w przestrzeni publicznej dopoeroraczkowal ;))
ps: a z tym pierwszym kontaktem z Kopenhaga w 1990 to musze sprawdzic, bo ja pamietam, ze to byl FUW i Rafal Pietrak
Hmmm… gdyby pojawiły się rozbieżności, to poprosimy o sygnał, uruchomimy sztuczną inteligencję, żeby sprawdziła 😉