Partnerem strategicznym Homodigital.pl jest
10 listopada 2021

Czy technologia wyklucza?

Głównym celem technologii jest pomoc człowiekowi. W końcu większość wynalazków ma na celu ułatwianie nam życia – Internet, komputer, windy, technologie VR i AR, kasy samoobsługow. Są jednak na tym świecie osoby, które w rozwoju technologii stopniowo przestają widzieć potencjał, a zaczynają dostrzegać zagrożenie. Jestem wśród nich. Od dziecka poruszam się na wózku inwalidzkim i każda wprowadzana automatyzacja budzi we mnie strach, że życie stanie się trudniejsze. Czy technologia wyklucza?

Głównym celem technologii jest pomoc człowiekowi. W końcu większość wynalazków ma na celu ułatwianie nam życia – Internet, komputer, windy, technologie VR i AR, kasy samoobsługow. Są jednak na tym świecie osoby, które w rozwoju technologii stopniowo przestają widzieć potencjał, a zaczynają dostrzegać zagrożenie. Jestem wśród nich. Od dziecka poruszam się na wózku inwalidzkim i każda wprowadzana automatyzacja budzi we mnie strach, że życie stanie się trudniejsze. Czy technologia wyklucza?

Pamiętam pierwszy dłuższy spacer w pandemii, pierwsze samodzielne wyjście do galerii handlowej po obostrzeniach i bycie turystą we własnym mieście. Zaledwie kilka miesięcy temu, choć czuję się, jakby minęły lata, gdy szczepionka zaczęła krążyć w moim organizmie, dając nadzieję, że wrócę do bardziej aktywnego życia sprzed pandemii. Oczywiście w trakcie dobrowolnej izolacji wiele się nauczyłam i odkryłam wiele swoich pragnień, które huk miasta i codzienności zagłuszał. Ale tęskniłam – tęskniłam za ludźmi, shoppingiem (choć i ten „sport” ze względów ekologicznych ograniczyłam), posiedzeniem w knajpce z laptopem.

Jakie było moje przerażenie, gdy po roku ograniczania kontaktów świat się zmienił za sprawą technologii. I zmiana ta okazała się dla mnie zmianą na gorsze. Od tej pory coraz częściej myślę, że ja – programistka, fanka gier i nowych technologii – zaczynam się jej bać.

Sklepy przyszłości

Sklepy samoobsługowe wyrastają jak grzyby po deszczu. Niedawno na łamach Homodigital opowiadałam Rafałowi o w pełni zautomatyzowanym sklepie Żabki, w którym ktoś zapomniał zbudować podjazd dla wózków. Na szczęście Żabka szybko naprawiła swój błąd – stalowy podjazd nie okazał się szczególnie skomplikowaną „technologią”. I dobrze, bo dzięki niemu więcej osób będzie mogło skorzystać ze sklepu. Ale ja nadal nie jestem w tej grupie.

Mam SMA, rdzeniowy zanik mięśni, chorobę polegającą na stopniowym osłabianiu całego ciała i każda samoobsługa rzecz staje się moją zmorą. Doświadczam z nią trudności na każdym kroku.

Ze sklepów samoobsługowych nie korzystam, choć konsultowałam ostatnio jeden z projektów i mam nadzieję, że w przyszłości staną się bardziej dostępne. Na tę chwilę wszystkie znane mi sklepy samoobsługowe nie mają automatyki drzwiowej, więc nie jestem w stanie do nich… wejść. Czytniki umieszczone są zbyt wysoko, więc nie mam jak zeskanować kodu. To śmieszne – instaluję appkę, by móc wejść do sklepu, a potem i tak nie dosięgam, by ją zeskanować. O zbyt wysokich kasach i procedurze sięgania rzeczy z półek już nawet nie wspomnę.

Jednak gdy mówimy o sklepach samoobsługowych, możemy mieć nadzieję, że większość z nich to prototypy i kolejne iteracje będą lepiej zaprojektowane. Ale samoobsługa to nie tylko w pełni zautomatyzowane sklepy!

Samoobsługa to podstawa

Kasy samoobsługowe spotykam na każdym kroku – w okolicznej Biedronce po remoncie, w odnowionym Superpharmie i jeszcze w Carrefourze, który znajduje się w największej galerii handlowej w Poznaniu. Ach, i jeszcze jest ten samoobsługowy kiosk w ulubionym fast foodzie, gdy po całym dniu pracy chcę wrzucić w siebie coś niekoniecznie zdrowego.

Dobrze, że we wszystkich wymienionych miejscach jeszcze pracują ludzie. Inaczej w krzyku rozpaczy porzuciłabym zakupy na kasie.

Co z tego, że mój poziom sprawności pozwala mi przenieść zakupy, położyć na ladzie, włożyć do pojemnika, skoro ekrany zawsze znajdują się poza zasięgiem słabszych rąk? I ten problem dotyczy nie tylko kas samoobsługowych. Ekrany montuje się za wysoko w bankomatach, kioskach informacyjnych, a nawet… urządzeniach zrobionych z myślą o osobach z niepełnosprawnościami ruchu.

Kioski samoobsługowe dla osób na wózkach

W McDonaldzie w kioskach znajduje się przycisk pozwalający zmniejszyć ekran o połowę i go obniżyć – rozwiązanie dedykowane osobom, które nie dosięgną do góry ekranu z założenia jest świetny,m pomysłem. Szkoda, że realizacja jest już gorsza. Po kliknięciu ekran faktycznie jest niżej, ale nadal dla wielu osób na wózkach za wysoko. Wystarczyłoby kilkanaście centymetrów, by uczynić kiosk samoobsługowy dużo bardziej dostępnym. Na szczęście coraz więcej miejsc, na przykład KFC, wprowadza aplikacje pozwalające składać zamówienia z poziomu telefonu. I jakkolwiek nie każdy może chcieć instalować dedykowaną aplikację, która będzie przetwarzać jego dane, w przyszłości, gdy znikną żywi sprzedawcy, taka appka może okazać się jedynym sposobem na zrobienie zakupów. I tu wchodzi jeszcze jeden interesujący paradoks, bo taka kanalizacja kanału sprzedażowego sprawia, że technologia wyklucza osoby starsze i te… wykluczone cyfrowo. Wbrew pozorom nie każdy nastolatek ma smartfona.

Black screen

„Ekranoza-dotykoza” dopadła nas wszystkich. Dotykowe ekrany są wszędzie, zastępując punkty informacji, automaty z biletami, mapy pomieszczeń. Odkażamy paluszki, macamy, czasem się denerwujemy, gdy ekran nie reaguje jak trzeba, ale ogólnie przywykliśmy, że świat przyszłości ekranami stoi.

Szkoda tylko, że projektując kolejny wyświetlacz, rzadko pamięta się o osobach z niepełnosprawnością wzrokową. Kilka lat temu, gdy wiele rzeczy miało przyciski, przy przyciskach mogliśmy wymacać różne wypukłości. Często ich zadaniem było ułatwianie życia osobom, które postrzegają świat przez dotyk. Dziś, technologicznie robiąc krok w przód, na skali społecznej empatii wykonujemy dwa w tył. Projektując nowatorskie rozwiązania, zapominamy, że odbieramy coś dużej części społeczeństwa. I nie mówię tu tylko o ekranach dotykowych w sklepach.

Ostatnio w nowoczesnym biurowcu w Warszawie, świeżo wybudowanym, cechującym się przyjazną przestrzenią do kreatywnego rozwoju, modnymi kafejkami i designerskimi wnętrzami – musiałam jechać windą. I to nie byle jaką windą, bo prawdziwą windą przyszłości. Tak, w windzie przyszłości też technologia wyklucza!

Wszystkie przyciski zastąpione zostały… ekranem dotykowym. Zwykłe przyciski w windzie, często oznaczone znakami alfabetu Braille’a, stały się passe. Osoba niewidoma nie może już samodzielnie skorzystać z tej windy. A osoba na wózku, taka jak ja? Także zostałam wykluczona, ponieważ ekran umieszczono na wysokości wygodnej dla sprawnego, wysokiego mężczyzny. W końcu w takim nowoczesnym biurowcu tylko przystojni biznesmeni urzędują, prawda?

Wezwij pomoc (jak dosięgniesz)

Ale osoby z niepełnosprawnościami technologia wyklucza na wielu innych płaszczyznach. Czasem są to zaawansowane, nowatorskie rozwiązania – jak wspomniane sklepy samoobsługowe i ekrany dotykowe. Czasem wyklucza nas ludzka głupota.

W toaletach dla niepełnosprawnych, a także w szpitalach i niektórych hotelach, znajdują się systemy wezwania pomocy w razie wypadku. Czasem jest to przycisk, czasem sznurek, który trzeba pociągnąć. Na palcach jednej ręki policzę miejsca, w których spotkałam prawidłowo zaprojektowany taki system (a jestem osobą, która dużo podróżuje i dużo widziała).

Przycisk, mający wezwać pomoc, gdy spadniesz na ziemię, znajduje się na wysokości głowy osoby siedzącej. Sznurek, który możesz pociągnąć, gdy dzieje się coś niedobrego, nigdy nie został rozplątany i wisi pod sufitem. Bardzo proste rzeczy, które udowadniają, że nawet technologie projektowane dla osób z niepełnosprawnościami, jeśli nie zostaną prawidłowo wdrożone – nie mają żadnej racji bytu.

Technologia, która naprawia inną technologię

Przykładów z toalet mogłabym opowiedzieć wiele. Samopodnoszące się (tak, dobrze czytasz!) deski toaletowe, na których ciężko usiąść, bo unosi się na sprężynie, gdy tylko się jej nie docisk. Samospłukujące toalety, które ochlapią cię kilka razy, nim się ubierzesz (bo osoba niechodząca ubiera się na siedząco, co jest dla niektórych… zaskakujące!). Brak deski toaletowej w nowoczesnej samomyjącej toalecie. Życzę osobie, która to zaprojektowała, by do końca życia codziennie musiała siadać na armaturze. Ale istnieją też technologie, które mają… naprawiać brak dostępności.

Czy wirtualna rzeczywistość jest dostępna dla osób o ograniczonej sprawności? Nie do końca – sama projektowałam dwie gry w VR i wszystko zależy od układu planszy. Polacy wpadli jednak na pomysł i stworzyli WalkinVR – oprogramowanie, które umożliwia osobie o ograniczonej sprawności granie w gry VR. Co ważne, mogą z niego korzystać nie tylko osoby z niepełnosprawnościami, ale po prostu każdy, kto chciałby ograniczyć liczbę ruchów koniecznych do używania wirtualnej rzeczywistości.

Technologia wyklucza

Poziomy sprawności osób z niepełnosprawnościami są różne i świat nigdy nie będzie w pełni dostępny. Każda technologia wyklucza jakąś grupę. Ale zawsze można walczyć o to, by rozwiązania były szerzej dostępne. A te, które są projektowane z myślą o osobach z niepełnosprawnościami – lepiej testować przed oddaniem do użytku. Zwłaszcza że często dostępność dla osób z niepełnosprawnościami oznacza, że z danej technologii mogą skorzystać też osoby starsze… albo że niektóre sprzęty są wygodniejsze dla nas wszystkich. W końcu elektryczna szczoteczka do zębów została wymyślona specjalnie dla osób z ograniczoną sprawnością. A kto z nas potrafi wyobrazić sobie bez niej życie?

Home Strona główna Subiektywnie o finansach
Skip to content email-icon